Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 22-02-2009, 17:54   #48
Johan Watherman
Moderator
 
Johan Watherman's Avatar
 
Reputacja: 1 Johan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputację
To co widział Feliks w najmniejszym stopniu nie napawało go optymizmem. Cala drogą wyglądała niczym kompendium zabójcy czasem otwarte na czystych morderstwach by innym razem pokazać przewodnik szalonego rzeźnika. Szermierz szybko przestał milczeć. Z wrażenia prawie wytrzeźwiał i zaczął przeklinać pod nosem w sposób jakiego nie powstydziłby się stary szewc. Klną tak całą drogę do wierzy narzekając w nieczęstych przerwach czym to go bogowie pokarali i czy skończyła się im inwencja twórcza.

-Orzesz w mordę...

Tylko tymi słowami zareagował na pojawienie stworów. Przez chwilę stał jak wryty w ziemię z szeroko otwartymi ustami oraz twarzą która zastygła w wyrazie zdziwienia oraz paniki pobrzmiewającej przez nią. Nie potrafił wykrztusić ani słowa. Przygryzł język wystawiając go z ust bokiem, zamknął jego oko i wyjął swój pistolet. Nacisnął raz spust, coś pstryknęło. Teraz wymierzył w jednego z duchowych adwersarzy i wystrzelił. Zaraz po pocisku z lufy wydobyły się tumany dymu oraz huk. Feliks zakaszlał krztusząc się dymem ponieważ broń trzymał zbyt blisko twarzy.
Zrobił zdziwioną minę patrząc raz w prawo raz w lewo i na środek. Nie mógł uwierzyć – nie trafił. Zaklął paskudnie i splunął na ziemię.

-Yyyy... I co teraz robimy?

Nie zbył zadowolony. Spojrzał wpierw na Dantlana pytająco, potem na Majolin. nie za bardzo wiedział co robić. Ponownie odłożył gnomi pistolet. Upił łyk alkoholu ze swojej manierki lecz przez nerwy prawie nie poczuł jego mocy. Może trunek już dość osłabł. Wziął znalezioną niedawno „magiczną kulę”, a pierścienie zmieniły kierunek obrotu. Feliks schylił się, przymierzył do ziemi uderzył nią. Z chwila uderzenia o ziemie rozbłysła jasnym światłem. I po raz kolejny grzmotnięcie kulą o ziemię przypieczętowane świetlistym błyskiem I raz, i raz i raz jeszcze.

-Ty.. Ty.. Jebana.. Ty... Pozytywko... Grajże... Pozytywko.. Zagrasz... Jeszcze... Graj mówię!

W o czach Feliksa czaił się cos z obłędu, pijackiego delirium. Uderzył jeszcze kilkakroć rozświetlając kule błyskiem. Pokrętna logika pijaka zakładała jakiś związek kuli ze stworami. Niestety, nici z tego związku. Zrezygnowany powąchał przedmiot.

-Eeee... Durna pozytywka nie chce grać!

Splunął na ziemię i uśmiechem zwrócił się do Dantlana. Zamierzył się.

-Łap!

Zupełnie nie zamarzając na poprzednie doświadczenia po raz kolejny od niechcenia rzucił mu kulę. Nie przejmując się zupełnie jej lotem, Feliks położył dłoń na rękojeści miecza u pasa.

-Co robimy?

Wyrzucił na prędze śledząc zezowatym wzrokiem i potwory i lecącą kulę.

-...tfujsddf... Przeklęta ooopozytywka...
 
__________________
Otium sine litteris mors est et hominis vivi sepultura.
Johan Watherman jest teraz online