Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 22-02-2009, 22:45   #92
Alaron Elessedil
 
Alaron Elessedil's Avatar
 
Reputacja: 1 Alaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputację
-Sprawdźmy to...-najwyraźniej żadne z was nie zdawało sobie sprawy ze śmiertelnego niebezpieczeństwa wiszącego nad wami. Chyba zapomnieliście, że Gnomy są najbardziej niebezpieczną rasą na Krynnie, razem z Kenderami.
W każdym razie sprzeczaliście się, zaś na górę wbiegali już Smokowcy, zaalarmowani sztyletem rzuconym przez Cienia. Jak na ironię, sztylet dodatkowo nie trafił w przewód... Cóż... nic dziwnego zważając na to, że ciężko trafić z tamtej pozycji w tak cienką rzecz. Niezbyt pocieszające było jednak to, że tylko kierunek lotu był poprawny, a wysokość już nie.
Nie mniej jednak jedynie Marcao ruszył w kierunku schodów, by pójść do windy, kiedy zauważył wszystkich strażników ludzi nadciągających z dołu. Byli już w połowie schodów, prowadzących do was. Zbroje brzęczały złowieszczo, zaś obnażone klingi skierowane były w waszą stronę.
Tymczasem Seebo wcisnął przycisk.
Nagle prądnice przestały działać, a schody odpięły się od podestu, na którym staliście. Najwyższy stopień schodów zaczął opadać, zaś najniższy wznosić się. Zaczęły pracować jak wiatrak.
Smokowcy spadli na dół i już mięli zetknąć się z ziemią, gdy schody podbiły ich do góry, zaczynając kręcić się coraz szybciej. Ofiary ciekawości Gnoma w końcu, po kilku odbiciach, uderzyły potężnie w wysoko znajdujący się sufit, opadając tylko po to, by znowu być odbitymi od metalowego sklepienia. Kiedy jednak opadli, wiatrak ze schodów zaczął obracać się tak szybko, że Smokowcy nagle zniknęli. Zapewne zostali przyciśnięci do schodów. Chwilę później rozległ się dźwięk, który przypominał odgłos wymiotowania.
Za sprawą palca Seebo, schody zwolniły, zaś wasi wrogowie wystrzelili z nich jak z armaty zderzając się z ogromną prędkością ze ścianą naprzeciwko, kiedy to rozległo się kilka trzasków łamanych kości. Prawdopodobnie były to karki lub czaszki, ponieważ tamci uderzyli w ścianę głową.
Schody w końcu zatrzymały się, ukazując wgniecenia oraz efekt owych odgłosów w postaci niestrawionego jeszcze pokarmu, leżącego na nich.
Spojrzeliście w górę i stwierdziliście, że tam również można zaobserwować kilka wgnieceń pozostawionych przez waszych nieżyjących, zapewne, przeciwników.
Wbrew temu, co mówiliście, nikt do tej pory nie wpadł tutaj, zaalarmowany czymkolwiek. Być może dlatego, że ściany były zbyt grube, by przepuścić jakikolwiek dźwięk, o czym mógł przekonać się Cień, wołając Kenderkę.
Zeszliście na dół i kiedy mieliście zastanowić się w jaki sposób otwierają się drzwi od środka, zaczęli podnosić się Smokowcy. Wstało ich dokładnie sześciu, mocno poobijanych, ale żywych. Ponadto dalej mięli miecze w dłoniach. Dziwne, że się sami nie pozarzynali w tej wirówce.
Nie było jednak wątpliwości, iż nie mają przyjaznych zamiarów. Zaczęli iść powoli ku wam. Kiedy znaleźli się na odpowiedniej odległości, rzuciły się na was.
Część z was stała jeszcze na schodach, więc Seebo, Athola, Faurin i Lywellyn stali z tyłu. Marcao, Oreas oraz Cień chwilowo zagradzali im drogę, musząc na siebie przyjąć pierwsze uderzenie.
 
__________________
Drogi Współgraczu, zawsze traktuję Ciebie i Twoją postać jako dwie odrębne osoby. Proszę o rewanż. Wszystko, co powstało w sesji, w niej również zostaje.
Nie jestem moją postacią i vice versa.
Alaron Elessedil jest offline