Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-02-2009, 18:46   #30
Terrapodian
 
Reputacja: 1 Terrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłość
Patrol Żelaznego Zakonu przepatrywał lasy trochę dalej od przejścia granicznego. Było to jedynie trzech żołnierzy, lecz nie spodziewali się natknąć na nic niebezpiecznego. W końcu ten teren powinien być pod całkowitą kontrolą zakonu, nigdy jeszcze w historii nie tak silnego jak teraz. Dlatego zdziwiła ich smuga krwi prowadząca do zniszczonej chatki w pobliżu. Żartując, podeszli do ruin i znaleźli rozprute zwłoki sarny. Wnętrzności były wyjedzone. Zsiedli z koni, by przyjrzeć się padlinie.
- Pewnie wilki, albo jakieś dzikie psy - stwierdził jeden z nich tonem znawcy.
Mieli wracać, gdy coś zaszeleściło w ruinach. Po chwili źródło dziwnego dźwięku wyskoczyło zza ściany i złapało dwójkę żołnierzy. Trzeci nawet nie zdążył krzyknąć, gdy dziwna istota rozerwała go na pół. Wierzchowce uciekły spłoszone.

***

Zapanowała niemal całkowita cisza, przerywana jedynie głębokim oddechem elfki, która leżała na ziemi ze spienioną śliną spływającą z ust. Sawin spojrzał raz jeszcze na Boga, jakby chciał by ten odwołał swoje słowa. Wielu już było Wybrańców na świecie i o większości z nich paladyn nie słyszał. Każdy jednak miał swoją rolę w historii - czy to dobrą czy złą. Z pewnością byli sławni. Jak chociażby postać z dawnych czasów, o której opowiada się dzieciom - Kallaboros, barbarzyńca z dalekiego wschodu, który dzięki swojemu sprytowi i sile, zdołał pogodzić zwaśnione klany, a następnie przybył po wielu przygodach na te ziemie, aby założyć tutaj zalążek nowej cywilizacji. Czy on, Sawin, ma być taki jak Kallaboros? Jeśli rzeczywiście jest Wybrańcem, to spoczywa na nim olbrzymie brzemię. Będzie miał nad sobą łaskę bogów, o ile jeszcze jacyś zostali oprócz Chorsa. Zostanie kimś innym, nie podrzędnym paladynem, którego usiłują zaszlachtować dla demona. Lecz przecież z każdą potęgą nadchodzi równie wielka odpowiedzialność. Czy będzie potrafił jej sprostać?

Jego rozmyślania przerwał rechotliwy śmiech. To szydził ten oślepiony chłopiec.
- Wybraniec? On? Raczysz żartować - stwierdził z wyraźną ironią. - Chors, mianowałeś go już prorokiem, czy jeszcze nie?
Spojrzeli na niego z zaskoczeniem. Bóg usiłował uspokoić sytuację.
- Nie wiem kim jesteś, ale powiedz nam po prostu...
- Nie, Chors - przerwał mu nieco spokojniej. - Jesteście jeszcze bardziej ślepi niż ja. Wiele musicie się nauczyć... Nawet ty demiurgu. A może nie jesteś bogiem? I tobie paladynie życzę byś przejrzał na oczy. Tymczasem żegnajcie. Wrócę, gdy zyskacie mądrość.
Po tych słowach odwrócił się i pobiegł w głąb lasu, zręcznie unikając drzewa jak na ślepca. Baltazar już szykował zaklęcie, lecz Chors go powstrzymał.
- Może zdradzić! - krzyknął - poza tym musimy wiedzieć kim on jest.
- Przypuszczam, że zgodnie z obietnicą wróci, a z wrogami raczej nie kolaboruje, wydałby nas już dawno, albo zabił osobiście.

Chors odwrócił się do Sawina z mdłym uśmiechem. O ile przedtem paladyn był zszokowany, to tym razem cała sytuacja wstrząsnęła nim dogłębnie. Może ten chłopak miał rację? Może dotychczas był marionetką w służbie tego bóstwa?
- Ja wiem, że masz wiele pytań... - zaczął Chors, lecz przerwał my zakonnik.
- Nie, mam tylko jedno, czego ode mnie chcesz naprawdę? - spytał cicho Sawin.
- Nie słyszałeś przepowiedni? - Bóg mimo pewnego siebie tonu głosu, zbladł. - Jesteś Ostrzem, Wybrańcem. Wiesz co to znaczy, a ja pomogę ci w...
- Chors, chłopak mógł mieć rację... - rzekł paladyn.
Tym razem bóstwo się zdenerwowało. Twarz starca wykrzywiła się w złości, oczy zapłonęły wewnętrznym ogniem. Wypluł ostre słowa.
- A więc wolisz słuchać tego obłąkanego szczeniaka, który przybył nie wiadomo skąd?! - krzyknął - Zamiast mnie, boga o tysiącach lat doświadczenia?! Proszę! Wracaj, niech Jinogu wyssie cię co do kropli!

Paladyn miał odpowiedzieć równie ostro. Chciał odpowiedzieć, że nie robi mu to różnicy i chce natychmiast dowiedzieć się, czego dokładnie chce od niego demiurg. Nie wyrzekł tych słów, gdyż obok jego twarzy przeleciała kula ognia. Poczuł ciepło od niej bijące. Czar rzucił jeden z magów, którzy z przerażeniem wpatrywali się w coś między drzewami. Uczeń maga szykował kolejne zaklęcie. Teraz Sawin ujrzał demona, który zbliżał się w ich stronę. Przypominał nieco satyra, jakiego paladyn widział na kilku iluminacjach. Miał dwa metry wysokości, zakręcone rogi baranie, twarz jakby końską. Niósł zbroję zakrywającą prawie całe pokryte futrem ciało. Poruszał się na kopytach. W łapie trzymał zakrzywiony, pokryty ciemną mazią miecz, rodem z dalekich krain. Oczy iskrzyły mu na żółto.
Oprócz śladów na zbroi nie wyglądał na uszkodzonego pod wpływem czaru. Sawin wyciągnął miecz gotując się do walki. Wiedział, że to jeden z demonów, lecz czy to pomiot Jinogu, czy demon pochodzący niezależnie od innych.
 

Ostatnio edytowane przez Terrapodian : 23-02-2009 o 18:46. Powód: rozdzielenie tekstu
Terrapodian jest offline