Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-02-2009, 19:28   #12
Rusty
 
Rusty's Avatar
 
Reputacja: 1 Rusty to imię znane każdemuRusty to imię znane każdemuRusty to imię znane każdemuRusty to imię znane każdemuRusty to imię znane każdemuRusty to imię znane każdemuRusty to imię znane każdemuRusty to imię znane każdemuRusty to imię znane każdemuRusty to imię znane każdemuRusty to imię znane każdemu
W życiu każdego człowieka przychodzi taki moment, że musi wybrać jedną bramkę. Wystrzelić parę bomb i dla czystej satysfakcji zgotować ludziom piekło na ziemi, czy nie wystrzelić, lub coś w tym stylu. Chris miał nieco inny orzech do zgryzienia. Mógł stać tu i czekać na przyjście ich kolegów, albo na pościg, który wbrew wszystkim znakom na niebie i ziemi jednak nie dał za wygraną. Wycofać się? Nie, to nie wchodziło w grę. Ledwo pamiętał drogę, którą się tu dostał, a już i tak utopił na tej imprezie za dużo swojego cennego czasu.

Słyszał słowa, śmiech przez łzy. Gdyby od tak zarżnął tylu ludzi, którzy pewnie wielkim fartem dostali kwaterę w krypcie. Czułby się jak młody bóg, niczego innego nie spodziewał się po nich. Jak to się ma jednak do tego, że nagle obok ciebie leżą podziurawieni towarzysze? Na końcu wycieczki w dół Olimpu czekało na nich braminie gówno, w które z impetem wpadli swoimi paskudnymi ryjami. Cieszył się, bo mimo wszystko czuł w kościach, że sytuacja nie jest tak tragiczna, jak mogłoby się wydawać. Tym bardziej, że w ich oczach musiał uchodzić za rasowego mordercę, albo przynajmniej niezłego pojeba. No, tak czy siak, dawał im powody do strachu.

Ósemka? Nic nie przychodziło mu do głowy. Usiłował przypomnieć sobie cokolwiek, ale informacja stała się w jego łepetynie towarem deficytowym. Widać zagościł w miejscu, o którym nie miał bladego pojęcia. "Niezły z ciebie numer, ty stary popaprańcu." Ta i jej podobne myśli obijały się w jego głowie. Postanowił więc, jak zresztą przy każdej ostatnio nadarzającej się okazji postawić wszystko na jedną kartę.

- Przyłączyć się? Dla mnie to brzmi jak dobry układ. Nie jestem stąd i na pewno nie przyszedłem mścić się za te zwłoki, które wszędzie porozrzucaliście. Potrzebuję kasy, po to tu zszedłem. Jeśli jesteście w stanie mi ją zapewnić, mogę wam pomóc. - Chyba jeszcze nigdy nie wygłosił tak długiego monologu. Działo się z nim coś, co nieszczególnie przypadło mu do gustu. Kto wie, może to ta cała sytuacja. Jednego był pewny, ta szopka zaczynała mu coraz bardziej działać na nerwy.

Sprzęt do uzdatniania gleby? To zdecydowanie mogłoby pomóc mu wydostać się z tego bagna. Nie był byle idiotą z pustkowi, doskonale wiedział, że coś takiego może być cholernie dużo warte. Z drugiej strony, taki sprzęt mógł podziałać na bardzo wrednych gości jak płachta na byka. O to będzie się jednak martwił później. Nawet jeśli wyjdzie stąd z tamtymi pod rękę, oznacza to dla niego znacznie więcej alternatyw. No, a kto tkwiąc w takim bagnie, nie ucieszyłby się na wieść o dostaniu przynajmniej paru?

Potrząsnął głową i powrócił na ziemię. Nagle uświadomił sobie, że to jeszcze nie koniec. Nie miał żadnej pewności, że to nie tylko jakiś idiotyczny podstęp. Wyjdzie od tak z bronią w kieszeni i na dzień dobry złapie w zęby pędzącą kulę. To się zdecydowanie nie kalkulowało.

- Mogę chociaż liczyć na to, że nie będziecie celować, kiedy wyjdę? - Zawsze to trochę czasu na ewentualną ucieczkę.
 

Ostatnio edytowane przez Rusty : 23-02-2009 o 19:31.
Rusty jest offline