Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-02-2009, 23:02   #316
Makuleke
 
Makuleke's Avatar
 
Reputacja: 1 Makuleke wkrótce będzie znanyMakuleke wkrótce będzie znanyMakuleke wkrótce będzie znanyMakuleke wkrótce będzie znanyMakuleke wkrótce będzie znanyMakuleke wkrótce będzie znanyMakuleke wkrótce będzie znanyMakuleke wkrótce będzie znanyMakuleke wkrótce będzie znanyMakuleke wkrótce będzie znanyMakuleke wkrótce będzie znany
- Kolejny raz masz szansę udowodnienia swego męstwa - rzekł Manfennas do hobbita. - Ktoś chyba się nas tutaj spodziewał, bo zaraz, gdy weszliśmy czmychnął na górę. Może to nic takiego, ale lepiej nie ryzykować.

Telio, który już, już miał zamiar schować się za krępą postacią Balthima, drgnął nieco zaskoczony. Nie żeby się bał, o nie. Po prostu myślał, że wybór padnie na Olegarda i zawczasu postanowił zejść z drogi. Od razu, nim jeszcze towarzysz zdążył wytłumaczyć mu w czym rzecz, przybrał dzielną postawę. Ze wzniesioną głową odrzucił połę płaszcza, odsłaniając... sakwę ze swoimi nieodłącznymi jabłkami, teraz już nieco przejrzałymi. Po chwili konsternacji poprawił się i odkrył drugą połę, spod której zabłysnęła rękojeść miecza, zgodnie ze wszystkimi znanymi Brandybuckowi kanonami bohaterstwa.

„Ma rację Sokolnik, czas wykazać męstwo, kiedy inni wolą zostać w tyle. Ale co nam straszni jakieś obdartusy cebulą i czosnkiem śmierdzące? Od orków oni nie straszniejsi, a teraz i my lepiej przygotowani.”

Tymi powtarzanymi w myślach słowami jak i niewzruszonym uśmiechem dodawał sobie animuszu Telio, co jednak nijak nie pasowało do jego rozbieganych oczu, szukających w każdym kącie gotowych do skoku napastników i spoconych, co i rusz wycieranych o spodnie dłoni.
Widząc natrętne spojrzenia karczamarza i innych „gości”, Telio pociągnął Manfennasa za kraniec płaszcza.

- Poczekaj chwilę, może powinniśmy raczej spytać... - rzucił szeptem, ale Sokolnik był już w połowie schodów, nie zważając na znaki dawane przez hobbita.

„Tego już za wiele” - mruknął do siebie Telio. - „Ostrożność ostrożnością, ale zasady gościnności wypadałoby uszanować, choćby gospodarzem był taki jak ten, śmierdzący niedźwiedź.”

W myśl tych zasad, bezwzględnie przestrzeganych wszak przez wszystkie porządne i, jak słyszał Telio, większość barbarzyńskich narodów, Brandybuck zawrócił spod schodów i stanąwszy na środku izby chrząknął, jakby spojrzenia wszystkich nie były jeszcze dostatecznie skoncentrowane na jego osobie.

- Dzień dobry gospodarzu, dzień dobry wam, waszmościowie – zaczął, kiedy pełna napięcia atmosfera jeszcze bardziej stężała, kłaniając się nisko. - Raczcie wybaczyć nieobyczajność mojego towarzysza, ale musicie wiedzieć, że daleką mamy drogę za sobą, niebezpieczeństw i trudów pełną, tedy nie ma się co dziwić, że ostrożności nie szczędzimy - uśmiechnął się przepraszająco.

- Panie Manfennasie, zejdzie na dół, nie wypada tak bez powitania! - zakrzyknął za Sokolnikiem, który już był na piętrze.

- Mój kompan bowiem nazywa się Manfennas, ja zaś jestem Teliamok Brandybuck, a ci, którzy tam przed wejściem zostali to Olegard Pasopust, podobnie jak ja z Shire pochodzący, krasnolud Balthim i nasz przewodnik Galdor, efl...

Hobbit poniewczasie ugryzł się w język, pojąwszy, że być może powiedział o jedno słowo za dużo. Zakrył tylko usta rękami i skurczył się w oczekiwaniu konsekwencji pod coraz bardziej świdrującymi spojrzeniami klienteli gospody.

„Oj w ładną kabałę nas wpakowałem, nie ma co” - gdyby Telio, wzorem khazada miał brodę, naplułby sobie w nią bezzwłocznie, a tak cóż...
 
Makuleke jest offline