Gdyby wzrok mógł zabijać, gadatliwy hobbit leżałby zapewne trupem, przeszyty najpierw bardzo zdumionym, a później wyrażającym złość spojrzeniem Galdora. Ażebyś się następnym razem własną śliną udławił, gaduło. Nici z poszukiwań krasnoludów.
Myśli nie przystające do wizerunku wspaniałego i wyniosłego Noldora przemknęły mu przez głowę. Szkoda, że nie powiedziałeś, że jedziemy do Bree, bo z kurhanów upiory wylazły, kurduplu. Mózgu masz dokładnie tyle samo, co wzrostu.
Złe przeczucia ogarnęły elfa. Przypomniał sobie swoje obawy przed dotarciem do Rivendell i okoliczności, w jakich zostały obudzone. A ten osobnik, który zniknął na górze nie wróżył nic dobrego. Najwyraźniej komuś zależało na informacji, że tu są ... Ktoś na nich czekał i na pewno nie po to, by ich przywitać jadłem i napitkiem. Musimy się gdzieś zaszyć i zmylić ewentualną pogoń. Natychmiast. Dobrze, że konie nie są rozsiodłane. Teraz się dowiesz, co narobiłeś. Elf wbił swoje spojrzenie w Teliamoka i złośliwy uśmiech wykrzywił mu na chwilę twarz, gdy ruszył w jego kierunku zdecydowanym krokiem nie zważając na ciszę, która zapadła
- Manfennas, wychodzimy! - rzucił do człowieka, który zmartwiał na szczycie schodów. - Ty też. - dodał ciszej popychając dość bezceremonialnie hobbita, który skurczył się w sobie, jakby wyczuwając złość bijącą od jego osoby. Nie czekając na reakcję reszty grupy wyszedł na zewnątrz i natychmiast dosiadł swojego wierzchowca. Popatrzył po oknach gospody w poszukiwaniu oznak, że są obserwowani. - Szybciej, nie mamy czasu do stracenia. Jutro mamy być w Isengardzie. - ponaglił zdumionych i ociągających się towarzyszy.
Utkwił wściekły wzrok w chcących zaprotestować hobbitach. Spróbuj coś powiedzieć, to wrócimy na bagna i odnajdę to coś, co tak załatwiło Balthima. Będzie miało przekąskę z hobbita.
Ostatnio edytowane przez Smoqu : 24-02-2009 o 20:13.
|