-A niech to wszystkie czarty wezmą, Olidrinie! Ogień w ogóle nie ima się tej bestii! Sawinie, ciebie pewnie uczyli walki z demonami. Przegnaj to ścierwo! - krzyczał Baltazar Sawin poczuł, jak krew w jego żyłach zaczęła szybciej płynąć. Jego nieuwaga w czasie nauk mogła ich teraz kosztować życie. Stał nieruchomo, a demon coraz to bardziej zbliżał się w ich stronę. -Sawinie! - popędził go Baltazar.
W tej chwili Sawin przypomniał sobie czar, który mógł w tej chwili pomóc. Był to święty promień, wybijający z ostrza trzymanego w dłoni miecza, który niszczył wszelkie złe istoty na swojej drodze. Po chwili skupienia i wypowiedzeniu słów zaklęcia w demona uderzył... piorun z nieba. Stwór wybuchł, rozpadając się na drobne skrawki. „Nie tak miało to wyglądać” - Sawin spojrzał na Chorsa. Ten tylko się uśmiechnął i westchnął -Dobra robota, paladynie! - gratulowali mu magowie. -Ale...
-Spokojnie bracie, to zrozumiałe, że chwilę myślałeś nad przypomnieniem sobie zaklęcia. – powiedział Chors, po czym do niego podszedł i wytłumaczył mu, co zrobił nie tak.
** -Cholerne ścierwa! Mogłem się tego spodziewać! - krzyczał wściekły Łożyn - Własnymi rękami stracę tych, co otworzyli bramy Zakonowi!
-Wybacz panie, ale mamy teraz bardziej naglące problemy. - powiedział dowódca gwardii królewskiej. -Hmmm... Czyżbyś miał dla mnie kolejne złe wieści?
-Niestety tak. Ostatni szturm mocno nadwyrężył nasze siły. Nie wiem, może przetrzymamy następny atak, ale bez pomocy w końcu będziemy musieli się poddać.
-Ach! Żeby tylko mój syn jak najszybciej się tu zjawił.
** -Panowie, stolica Baracji może niedługo upaść, a gdy tak się stanie, to Łożyna pewnie już nie zobaczymy. - mówił mag w niebieskiej szacie. -Co więc proponujesz? Jak mamy to rozwiązać? - spytał przedstawiciel szkoły wiatru. -Ktoś musi się tam przenieść i zabrać stamtąd króla.
-Przecież to samobójstwo! Tam jest przecież zgraja paladynów! - krytykował arcymag wiatru. -Przeciętny paladyn nie byłby w stanie nawet wyczuć działania zaklęcia teleportacji, nie mówiąc już o jego zablokowaniu. Paladyni nie są najmniejszym problemem.
-Dobrze więc. Niech każdy wezwie najlepszego ze swoich uczniów.
Czwórka młodych magów zjawiła się na wezwanie. Arcymagowie przygotowali zaklęcie teleportacji, przekazali wytyczne i wysłali uczniów na zamek króla.
** -Co jest? Gdzie my jesteśmy? - krzyczał uczeń ziemi.
Najwyraźniej obawy mistrza szkoły wiatru były słuszne. Zaklęcie przeniosło uczniów do lochów, zamiast królewskiej komnaty
__________________ Zasadniczo chciałbym przeprosić za tę manierę, jeśli kogoś ona razi w oczy... ;P |