Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > Zakątek LI-teracki > Warsztaty Pisarskie Last Inn
Zarejestruj się Użytkownicy

Warsztaty Pisarskie Last Inn Jeśli chcesz udoskonalić swój warsztat pisarski lub wiesz, że możesz pomóc w tym innym, zapraszamy do naszej forumowej szkoły pisania! Znajdziesz tu ćwiczenia, porady, dyskusje i wiele innych ciekawostek dotyczących języka polskiego.


Zamknięty Temat
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 23-02-2009, 23:13   #31
 
Matyjasz's Avatar
 
Reputacja: 1 Matyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemu
Wiatr surowo gnębił siedzący w namiocie wodzów Olegraińskich sił zbrojnych. Stratedzy z których większość była już obdarzona siwym włosem w zadumie stali pochyleni nad stołem.
-Panie hetmanie! Następca tronu Baracji przybył by się z panem spotkać.
Wyglądający na najstarszego z dowódców odwrócił się w stronę żołnierza. W jego oczach było widać nadzieje która odegnała wyczuwalne do tej chwili lęk i przygnębienie.
-Niech wejdzie! Radzi będziemy przyjąć go w naszym obozie! Nie pozwolimy naszemu przyszłemu sojusznikowi stać na mrozie!
Słowa hetmana podziałały niczym magiczne zaklęcie, bowiem w kilka chwil później do namiotu dowództwa wszedł książę Baracji.
-Witam drogiego gościa w naszych skromnych progach. Co słychać u naszego dobrego przyjaciela i sojusznika waszego ojca króla Łożyna?
-W ojca sprawie przybywam hetmanie do ciebie. Żelazny Zakon zdradził, nocą z zaskoczenia zajęto miasto. Ojciec broni się w kasztelu. Do rycerstwa zostało wysłane wezwanie do pospolitego ruszenia jednak możni królestwa nie kwapią się do pomocy. Co gorsza z wszystkich sił utrudniają dotarcie wezwania do rycerstwa. Zaś sam stan szlachecki jest podzielony i niepewne jest po czyjej stronie stanie. Dlatego przybyłem tutaj prosić cię o pomoc. Olegrain zawsze był naszym sojusznikiem, teraz Baracja potrzebuje waszej pomocy.
Nadzieja powoli gasła w oczach starego żołnierza, podczas gdy jego gość przemawiał. Po chwili zadumy wypowiedział swój osąd.
-Baracja jest lennikiem cesarstwa. Nasza interwencja mogłaby spowodować odwet z strony cesarza. Choć jesteśmy uznawani za najsilniejsze państwo regionu nie przetrwamy w starci z cesarzem.
-Wiesz dobrze, że cesarstwo jest tylko cieniem tego czym było niegdyś. Nikt teraz nie odpowie na wezwanie cesarza poza krajem z którego pochodzi.
Wódz westchnął ciężko.
-Podejdź tu i spójrz na mapę.- Ręką wskazał leżące na stole płótno. - Tutaj, ta twierdza blokuję jedyną rzekę którą zielonoskórzy mogą użyć do transportu zapasów w głąb naszego kraju. Więc prawdą jest stwierdzenie, że zamek Czarcia Skała jest kluczem do Olegrainu. Mam w niej dwustu ludzi. Za to tutaj, na południowy wschód jest czterdzieści tysięcy orków i goblinów. Gdzieś tutaj wala się list od imperatora orków, obiecuje nam suwerenność jeżeli uznamy jego zwierzchnictwo i będziemy płacić trybut. Na to nie możemy się zgodzić, nie mamy dość złota, nawet gdybyśmy rozwiązali armię. Tutaj w obozie mam osiem tysięcy jazdy i kolejne dziesięć piechoty chłopskiej, łącznie osiemnaście przeciwko czterdziestu. Gdybym zmusił ziemiaństwo by stanęło do boju, miałbym dwa razy tyle ludzi, ale nim się wszystkie stany zbiorą na radzie królewskiej minie rok, lub więcej. Do tego czasu Czarcia Skała upadnie. Muszę się tam udać i dać odpór wrogowi, każdy żołnierz jest na wagę złota.
-Zakon, nie przestanie na Baracji, będziecie walczyć na dwóch frontach. Przydziel mi oddział ludzi, póki jeszcze jest czas. Zakon obecnie ma niecałe sześć tysięcy zbrojnych z tego trzy to piechota. Daj mi trochę swojej skrzydlatej jazdy. Jeżeli jej sława jest słuszna rozbije wroga w proch.
Zapadła długa cisza. Oczy wszystkich wpatrzone były w zwierzchnika wojsk i królewskiego brata za razem.
-Weź tysiąc skrzydlatych.-Wśród doradców przebiegł krótki okrzyk grozy. Pozbyć się jednej czwartej z najlepszej jazdy na świecie?- Pół tysiąca lekkiej jazdy i tyle samo pancernych. Dodatkowo roześle gońców do twierdz na zachodniej granicy, by połowa załóg z nich stawiła się pod twą komendę, to będzie z dwa tysiące pieszych. Chodzi mi o twierdze z których wojska dotrą w przeciągu tygodnia na miejsce zbiórki. Więc za tydzień twe wojska będą czekać...
Spoglądał na mapę. Następnie wskazał punkt.
-Tutaj, nasza strona przełęczy nieopodal starego zamku palownika. Rada magów wie o tych wydarzeniach? Mogą cię wesprzeć, nigdy nie darzyli sympatią zakonu.
-Wiedzą, oby zebrali się jak najszybciej.

Pomieszczenie bez ścian dryfowało w pustce. W półmroku na podłodze sprawiającej wrażenie niematerialnej stały cztery zakapturzone postacie. Każda w innym kolorze szat, brąz dla ziemi, niebieski dla wody, szary dla powietrza i biały dla magii.
-Gdzie jest mistrz Baltazar? Bez niego rada jest nie pełna. Odwieczna prawa stanowią o potrzebie zebrania arcymagów wszystkich czterech szkół żywiołów i arcymaga połączonych szkół w jednym miejscu by decyzja była prawomocna.- Odezwała się szara szata.
Odpowiedział jej odziany w biel.
-Baltazar już jest w Baracji. Wykrył tam silne zaburzenie mocy które może mieć coś wspólnego z obecnymi wydarzeniami. Znamy jego głos. Działać. Skoro stanowisko szkoły ognia jest jasne, przejdźmy do narady...
 
Matyjasz jest offline  
Stary 24-02-2009, 10:38   #32
 
Prabar_Hellimin's Avatar
 
Reputacja: 1 Prabar_Hellimin wkrótce będzie znanyPrabar_Hellimin wkrótce będzie znanyPrabar_Hellimin wkrótce będzie znanyPrabar_Hellimin wkrótce będzie znanyPrabar_Hellimin wkrótce będzie znanyPrabar_Hellimin wkrótce będzie znanyPrabar_Hellimin wkrótce będzie znanyPrabar_Hellimin wkrótce będzie znanyPrabar_Hellimin wkrótce będzie znanyPrabar_Hellimin wkrótce będzie znanyPrabar_Hellimin wkrótce będzie znany
-A niech to wszystkie czarty wezmą, Olidrinie! Ogień w ogóle nie ima się tej bestii! Sawinie, ciebie pewnie uczyli walki z demonami. Przegnaj to ścierwo! - krzyczał Baltazar
Sawin poczuł, jak krew w jego żyłach zaczęła szybciej płynąć. Jego nieuwaga w czasie nauk mogła ich teraz kosztować życie. Stał nieruchomo, a demon coraz to bardziej zbliżał się w ich stronę.
-Sawinie! - popędził go Baltazar.

W tej chwili Sawin przypomniał sobie czar, który mógł w tej chwili pomóc. Był to święty promień, wybijający z ostrza trzymanego w dłoni miecza, który niszczył wszelkie złe istoty na swojej drodze. Po chwili skupienia i wypowiedzeniu słów zaklęcia w demona uderzył... piorun z nieba. Stwór wybuchł, rozpadając się na drobne skrawki.
„Nie tak miało to wyglądać” - Sawin spojrzał na Chorsa. Ten tylko się uśmiechnął i westchnął

-Dobra robota, paladynie! - gratulowali mu magowie.
-Ale...
-Spokojnie bracie, to zrozumiałe, że chwilę myślałeś nad przypomnieniem sobie zaklęcia.
– powiedział Chors, po czym do niego podszedł i wytłumaczył mu, co zrobił nie tak.

**

-Cholerne ścierwa! Mogłem się tego spodziewać! - krzyczał wściekły Łożyn - Własnymi rękami stracę tych, co otworzyli bramy Zakonowi!
-Wybacz panie, ale mamy teraz bardziej naglące problemy.
- powiedział dowódca gwardii królewskiej.
-Hmmm... Czyżbyś miał dla mnie kolejne złe wieści?
-Niestety tak. Ostatni szturm mocno nadwyrężył nasze siły. Nie wiem, może przetrzymamy następny atak, ale bez pomocy w końcu będziemy musieli się poddać.
-Ach! Żeby tylko mój syn jak najszybciej się tu zjawił.


**

-Panowie, stolica Baracji może niedługo upaść, a gdy tak się stanie, to Łożyna pewnie już nie zobaczymy. - mówił mag w niebieskiej szacie.
-Co więc proponujesz? Jak mamy to rozwiązać? - spytał przedstawiciel szkoły wiatru.
-Ktoś musi się tam przenieść i zabrać stamtąd króla.
-Przecież to samobójstwo! Tam jest przecież zgraja paladynów!
- krytykował arcymag wiatru.
-Przeciętny paladyn nie byłby w stanie nawet wyczuć działania zaklęcia teleportacji, nie mówiąc już o jego zablokowaniu. Paladyni nie są najmniejszym problemem.
-Dobrze więc. Niech każdy wezwie najlepszego ze swoich uczniów.


Czwórka młodych magów zjawiła się na wezwanie. Arcymagowie przygotowali zaklęcie teleportacji, przekazali wytyczne i wysłali uczniów na zamek króla.

**

-Co jest? Gdzie my jesteśmy? - krzyczał uczeń ziemi.

Najwyraźniej obawy mistrza szkoły wiatru były słuszne. Zaklęcie przeniosło uczniów do lochów, zamiast królewskiej komnaty
 
__________________
Zasadniczo chciałbym przeprosić za tę manierę, jeśli kogoś ona razi w oczy... ;P
Prabar_Hellimin jest offline  
Stary 24-02-2009, 21:48   #33
 
Gettor's Avatar
 
Reputacja: 1 Gettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputację
Następna kolejka idzie tak:

1. Matyjasz
2. Terrapodian
3. Prabar_Hellimin
4. AC.

***

Wojsko zajęło miasto, na szafocie wisiał skazaniec.

Jinogu przechadzał się wzdłuż ulicy, przy której płonął dom. Właściwie to płonęło całkiem sporo domów, jednak tylko jeden przy tej konkretnej ulicy, którą przechadzał się demon.

- Pięknie. – powiedział cicho. Miasto zajęli z marszu, tylko kasztel stawiała opór, który nie mógł być znaczący dla „Tarana”. Straty były znikome – liczebność ich wojska praktycznie się nie zmniejszyła w czasie kilkugodzinnego oblężenia.

Właściwie to nawet powiększyli swe szeregi – kilkanaście oddziałów świętej pamięci króla Łożyna III złożyło przysięgę Zakonowi i dołączyło do niego.

W ten sposób „Taran” nie tylko zyskał dodatkowych pięciuset żołnierzy, ale także magazyn z bronią, oraz koszary z cennymi machinami oblężniczymi, różnymi planami i wszelką bronią.

Jinogu był istotnie zadowolony, zaś uśmiech pojawił się na jego twarzy, gdy ujrzał nadchodzącego majora Taurila niosącego wieści o całkowitej kapitulacji stolicy.

Wojsko zajęło miasto, na szafocie zaś wisiał skazaniec. W pewnym momencie, gdy wiatr mocniej zawiał, korona spadła na chodnik i potoczyła się lądując u stóp Jinogu.

***

Szli już co najmniej pięć wart, a Ellitre wciąż była nieprzytomna.

Na szczęście dwójka magów wykonała dla niej coś w rodzaju magicznych noszy, dzięki czemu nie trzeba było jej nieść.

Ich droga wiodła na początku w kierunku przeciwnym do posterunku, później skręcili w prawo, czyli na północ.

Sawin wiedział mniej więcej gdzie się znajdowali. Tą trasą mało kto uczęszczał, bowiem prowadziła do ruin pewnego klasztoru, który w zamierzchłych czasach posłużył jako warownia obronna. Zarówno napastnicy, jak i obrońcy byli już dawno zapomniani – nikt nie pamiętał kto z kim walczył.

Pamiętano natomiast o co – jednak to była legenda… legenda ściśle związana z Ostrzami, a dokładniej ich tworzeniem.

Nagle paladyn zatrzymał się, chwilę później zatrzymał się także Chors i magowie.
- Więc po to tam jedziemy? – zapytał paladyn. – Chcecie ze mnie zrobić Ostrze przy pomocy dziwnych, dawno zapomnianych i prawdopodobnie nieistniejących metod?

Po chwili milczenia, bóg wziął głęboki oddech i powiedział:
- Tak, jednak te „metody” istnieją.
- Skąd to wiesz? – zapytał podejrzliwie Sawin, wywołując błysk w oku Chorsa.
- Ponieważ sam prowadziłem atak na ten klasztor ponad trzynaście wieków temu.

Nikt więcej nie zadawał pytań. To jednak w niczym nie pomagało Sawinowi w pogodzeniu się ze swoim, zdawałoby się że nieuniknionym, losem. Miał zostać Ostrzem…

***

- Wielki Mistrzu – powiedział major klękając przed Jinogu.
- Spocznij, Taurilu. Jakie masz wieści? - odparł demon ignorując koronę, która oparła się o jego nogę.
- Miasto zostało w całości zdobyte, mój panie. – powiedział major. – Także twoje przypuszczenia okazały się słuszne, ktoś próbował przeteleportować się do miasta. Oczywiście zgodnie z planem są teraz w lochu.

Demon uśmiechnął się chytrze na tą drugą wiadomość.
- Zatem nie dajmy gościom czekać. Prowadź mnie do nich, majorze.
- Tak jest, Wielki Mistrzu.
 
Gettor jest offline  
Stary 25-02-2009, 16:34   #34
 
Matyjasz's Avatar
 
Reputacja: 1 Matyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemu
Droga dłużyła się wędrowcom. Sytuacji nie poprawiał szlak który od czterech dni wijąc się prowadził pod górę. Z całej grupy tylko dwie osoby zdawały się mieć coś do zrobienia, bądź powiedzenia. Chors przekazywał starszemu magowi cześć z swej wiedzy. Sawin był zbyt pogrążony w rozmyślaniach o swym losie by móc w miarę normalnie funkcjonować w trwającym już tydzień spokoju. Olidrin po pewnym czasie postanowił milczeć, choć nie chciał. Wiele razy chciał odezwać się do uratowanej jednak za każdym razem nie mógł zebrać się w sobie by powiedzieć coś sensowniejszego. Zaś sama odratowana większość czasu spędzał na magicznych noszach nie mogąc dojść do siebie, od dwóch dni pozwalając sobie na krótki marsz.
Szóstego dnia wędrówki wyszli z pomiędzy skał i stanęli na szczycie mającej ponad sto stóp przełęczy. Po drugiej stronie przełęczy stało ponure zamczysko niegdyś strzegące drogi na wschód. U stóp niemal pionowego zbocza na którym stali znajdował się graniczny posterunek, nad którym powiewały sztandary zakonu. Jeszcze tydzień temu widniał na nich herb Baracji. Sawinowi przez myśl przeszło jak szybko świat może się zmienić w tak krótkim czasie.
Gdy mieli się udać w dalszą drogę zza zakrętu od strony Olegrainu dobiegł dźwięk rogu, który odbijał się w ścianach kanionu. Niezwykle szybko ujawniło się kto zagrał na nim. Zza załomu kanionu najpierw wyjechał jeździec niosący sztandar Baracji, a za nim jego świta jadąca pod sztandarami Olegrainu. Sawin natychmiastowo rozpoznał nadciągająca formację po jej uzbrojeniu. Jej sława którą okryła się podczas ostatniej wojny z orkami rozciągała się na wszystkie królestwa północy. Ubrani w lśniące w popołudniowym słońcu ciężkie zbroje płytowe, z przymocowanymi skrzydłami od których nosiła nazwę, i których sam widok wzbudzał w zielonoskórych lęk i grozę. Każdy z nich miał długą lancę w dłoni, oraz miecz u pasa. Plotka niosła, że każdy z tych mieczy był wykuty przez najlepszych kowali, w niektórych opowieściach snutych przez starych wojaków miały one magiczne właściwości.
Ciężka jazda ustawiła się w kilka szeregów frontem do posterunku. Z swego miejsca Sawin naliczył dziesięć sztandarów poszczególnych chorągwi. Jeżeli ich san był pełny to w przełęczy było tysiąc najlepszej jazdy na świecie.
Jeździec z królewskim sztandarem Baracji stał przed swymi wojskami. Od strony posterunku przyjechało kilkunastu stacjonujących w nim rycerzy i złożyło mu hołd. Zakonnicy którzy nie przystali do nadciągających przygotowywali się do bezcelowej obrony. Teren nie dawał nawet możliwości ucieczki.
Wódz oddał sztandar i dobył miecza. Ostrzem dał znak do ataku. Jeźdźcy opuścili swe lance by użyć ich podczas szarży. Wśród rżenia koni hufiec ruszył. Z początku ledwo się poruszając przyśpieszał, a kanion wypełniał się coraz głośniejszym tętentem kopyt odbijających się w jego zboczach.
Nie było bitwy jazda bezlitośnie przetoczyła się przez obrońców masakrując ich. W kilka chwil proporzec zakonu upadł na ziemię i został zastąpiony starą flagą Baracji. Wśród wojsk rozległ się okrzyk radości. Jeźdźcy uformowali kolumnę marszową i ruszyli w kierunku leżącego na zachód państwa. Nim skrzydlata konnica opuściła przełęcz pojawiły się na niej nowe oddziały. Pięć chorągwi lekkiej i tyle samo ciężkiej jazdy wjechało do podbitego królestwa. Za nimi ciągnęło piętnaście chorągwi piechoty Olegraińskiej. Też zaprawionej w bojach. Każdy piechur miał do dyspozycji dużą trójkątną tarczę, długą włócznie, miecz którym umiał się świetnie posługiwać oraz kuszę z której miał oddać jeden lub dwa strzały nim wróg uderzy na niego. Chroniony był przez kolczugę i stalowy hełm.
Gdy całe siły przemaszerowały grupa podróżników ruszyła dalej, wąska ścieżką która znów prowadziła w głąb gór.
-Widać, że nie będziemy walczyć sami. Olegrain najwyraźniej zamierza pomóc swemu sojusznikowi.- Wypowiedział się Sawin przerywając swoje wielodniowe milczenie. - Trzy i pół tysiąca ludzi. Gdyby to były siły Baracji nie dałbym im szans. Ale oni? Słyszałem co te wojska potrafią, i nie zdziwiłbym się gdyby rozbili i trzykrotnie liczniejsze siły.
To były jego ostatnie słowa tego dnia. Znów pogrążył się w zadumie i melancholii.

-Słyszeliśmy, żeście zginęli podczas oblężenie mości królu. Tak jak i twój biedny ojciec. Możesz być pewien, że większości rycerstwa nie podobają się rządu marionetki zakonu na tronie. Jestem pewien, że wielu stanie u twego boku gdy tylko się dowiedzą żeś żyw. Zwłaszcza gdy usłyszą o twych wojskach.
-Bardzo dobrze, niech każdy z was rycerze Baracji zabierze z sobą kilku z lekkiej jazdy i rozniesie nowinę po kraju. Mówcie co następuje: Prawowity następca tronu żyje, i oczekuje by każdy z stanu rycerskiego stanął do walki na jego wezwanie. Honorując przysięgę daną memu ojcu. Niech przybędą do wylotu przełęczy. Nie chce pozostać na noc w cieniu zamku palownika. A na polach które rozciągają się za przełączą będę mógł zrobić najlepszy użytek z sił naszych sojuszników. A teraz jedźcie!
Grupa rycerzy oddała hołd swemu nowemu jeszcze nie koronowanemu królowi i odjechała by wykonać rozkaz swego seniora.
 
Matyjasz jest offline  
Stary 26-02-2009, 22:46   #35
 
Terrapodian's Avatar
 
Reputacja: 1 Terrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłość
Zatrzymali się na górskiej polanie w naturalnym wgłębieniu skały, aby przeczekać noc. Słońce bowiem powoli znikało za górskimi szczytami, które stawały się coraz wyższe w tym miejscu. Powietrze było równie rześkie, a od pewnego czasu byli smagani ostrym deszczem. Z tego powodu paladyn zdjął zbroję, którą od teraz nosił w obszernym worku, który podarował mu Chors. Elfka wybudziła się przed kilkoma godzinami, jednak wciąż pozostawała w fazie półsnu. Skarżyła się na ból głowy, lecz twierdziła, że to naturalne po tego typu przepowiedniach.

Po rozpaleniu ogniska i pożywieniu się, Chors wydawał się być zadowolony.
- Już jutro powinniśmy dojść do celu - powiedział - dlatego wszyscy powinni wypocząć. Kto trzyma wartę jako pierwszy?
- Ja mogę - zgłosiła się elfka. - Już dosyć spałam...
- Myślisz, że dasz sobie radę? - spytał demiurg.
- Oczywiście, już powoli trzeźwieję.
- Doskonale, Ellitre. Tylko do jutra dojdź do siebie... Nie wiem jak bardzo klasztor zmienił się od ostatniej wizyty.
Sawin średnio cieszył się z powodu tej wędrówki. Choć zdołał już pogodzić się ze swoją przyszłością, wciąż obawiał się odpowiedzialności jaka na niego spadnie. Może z tego powodu nie zauważył nawet jak zasnął na swym zakonnym płaszczu.

Ktoś go szturchnął bardzo mocno w żebra i raptownie wyrwał ze snu. Nad nim schylał się Olidrin.
- Musisz to zobaczyć - szepnął.
Paladyn wstał, w myślach przeklinając maga za wyrwanie z cennego odpoczynku. Wyszedł między drzewa podążając z uczniem. Na miejscu był już Baltazar i Ellitre. Sawin wraz z nimi spojrzał w stronę polany. Ścieżką ciągnęła kolumna ludzi świecąca szkarłatnym blaskiem. Wszyscy oni byli przezroczyści i zdawali się rozpłynąć w powietrzu pod wpływem dotknięcia. Byli to głównie mieszczanie, lecz także żołnierze w pełnym rynsztunku. Duchy. Paladyn poczuł na karku oddech Chorsa.
- To byli niegdyś mieszkańcy miasta u podnóża gór. - zaczął - Dawno temu oddziały samozwańczego króla zaatakowały te ziemie. Doszło do pacyfikacji miasta. Wybito wszystkich bez względu na wiek czy płeć. Napastnicy pewni siebie podpalili miasto i ruszyli na dalsze podboje. Po kilku dniach oddział zaginął w niejasnych okolicznościach. Odnaleziono tylko szczątki włóczone przez zwierzęta po lasach. Kilkanaście lat temu odnaleziono masowy grób. Trupy miały na sobie zbroje właśnie armii tego króla. Nie wiadomo, kto ich wymordował. Wieśniacy podają sobie historię o zarazie, która zdziesiątkowała te oddziały. Miała to być zemsta za okrucieństwo wobec mieszkańców zmasakrowanego miasta. Jak okazało się dość szybko, wędrowcy zaczęli opowiadać o zabitych, którzy ewakuują się w góry. Odkryto, że kierują się w stronę zrujnowanego klasztoru. Nikt nie odważył się iść za nimi.
Zapadła cisza. W milczeniu obserwowali przerażający pochód.
 
Terrapodian jest offline  
Stary 28-02-2009, 11:15   #36
 
Prabar_Hellimin's Avatar
 
Reputacja: 1 Prabar_Hellimin wkrótce będzie znanyPrabar_Hellimin wkrótce będzie znanyPrabar_Hellimin wkrótce będzie znanyPrabar_Hellimin wkrótce będzie znanyPrabar_Hellimin wkrótce będzie znanyPrabar_Hellimin wkrótce będzie znanyPrabar_Hellimin wkrótce będzie znanyPrabar_Hellimin wkrótce będzie znanyPrabar_Hellimin wkrótce będzie znanyPrabar_Hellimin wkrótce będzie znanyPrabar_Hellimin wkrótce będzie znany
-Rozumiem, że my musimy się na to odważyć? - zaniepokoił się nieco Sawin
-Bez obaw. Oni nic nam nie zrobią. Co więcej, mogą się nawet okazać pomocni. - uspokoił go Olidrin. Jego słowa zdziwiły nie tylko Sawina, ale także jego mistrza.
-Co sugerujesz? - spytał Baltazar.
-Pamiętasz mistrzu, jak niegdyś w akademii jeden duch nawiedzał korytarze? I jak później się okazało, że to jeden z uczniów ściągnął go z pobliskiego cmentarza?
-Pamiętam. Duch obiecał mu usługiwać, dopóki ten nie rozwiąże spraw, które trzymały ducha na ziemi.
-Dokładnie.
-Sugerujesz więc magu, aby przekonać tą zgraję nieboszczyków do pomocy nam, w zamian za odesłanie ich?
- zdziwił się paladyn. - Wybacz, czas nas zbytnio nagli, abyśmy rozwiązywali zagadki sprzed tylu lat.
-Sawin ma rację. Przypomnij sobie, co się stało z tym uczniem.
-Wiem mistrzu. Gdy duch zorientował się, że adept specjalnie nie zajmuje się jego sprawunkami, żeby mu dłużej usługiwał, zdenerwował się i mało co go nie zabił. Ale my możemy zastrzec, że rozwiązanie interesów tych biedaków zajmie więcej czasu.
-Olidirinie, naprawdę uważasz, że ta pomoc jest nam potrzebna i jest warta ryzyka? Przecież armia zakonu bez problemu zostanie rozbita. W końcu do walki włączył się Olegrain.
- mówił Baltazar.
-Po klęsce zakonu Jinogu znajdzie sobie nowych sojuszników. Może niech więc o pomyśle współpracy z duchami zadecyduje Chors.

**

-Otworzyć celę – magowie usłyszeli głos z korytarza lochów, oraz zgrzyt w zamku drzwi.
-Witajcie w tych... ekhem... skromnych progach. - zaśmiał się Jinogu. - Co was tu sprowadza?
Żaden z adeptów nie odpowiedział.
-Wiedzcie, że rozmawiacie z Mistrzem Żelaznego Zakonu. Za zaszczyt powinniście uznać to, że zszedłem do lochu, by się z wami spotkać.
-Gdzie jest król Łożyn, perfidny uzurpatorze?
- odezwał się mag wody.
-Nie musisz się o niego martwić, bo i on nie ma już żadnych zmartwień. - Jinogu zaśmiał się, pochylając się nad uchem rozmówcy. - Macie mi coś jeszcze do przekazania, czy wolicie od razu spotkać się z królem?
-Tak.
- odpowiedział mag po dłuższej chwili.
-Więc?
-Pozdrowienia od rady arcymagów!
- adept wyciągnął ręce przed siebie, a spomiędzy nich wytrysnął silny strumień wody, uderzający w Jinogu.

Jinogu ocknął się w celi naprzeciwko. Kości bolały go niczym po łamaniu kołem. Jak przez mgłę widział magów, szykujących się do kolejnych czarów i być może o ucieczki. Nie miał sił, by powstrzymać ich zaklęcia.

Adepci nie stawiali jednak ucieczki na pierwszym miejscu. Mag ziemi przygotowywał się do wywołania trzęsienia ziemi, zaś przedstawiciele szkół wody i wiatru zamierzali sprowadzić huragan nad miasto. Jedynie czwarty mag szykował czar teleportacji.
 
__________________
Zasadniczo chciałbym przeprosić za tę manierę, jeśli kogoś ona razi w oczy... ;P
Prabar_Hellimin jest offline  
Stary 28-02-2009, 22:54   #37
 
Matyjasz's Avatar
 
Reputacja: 1 Matyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemu
Olidrin nie czekał na decyzję towarzyszy zerwał się na równe nogi i biegł na wzniesienie.
-Zmarli! Jestem Olidrin, mag ognia uczeń Baltazara. Co zakłóca wasz sen?-Wykrzyczał co sił w płucach.
Tłum umarłych zafalował gniewnie.
-Żywy! To droga zmarłych, miejsce naszego cierpienia i zemsty. Nikt nie przeżyje.
Zbliżali się wolno jak drapieżnik pewien, że ofiara mu się nie wymknie.
-Potrzebuje pomocy, i pomoc ofiaruję! Na mocy praw spisanych ręką stwórcy! Odpowiedzcie, co zakłóca wasz spoczynek?
-Głupiec.-Wysyczał Baltazar- Ma racje ale oni nie muszą wiedzieć o pradawnych prawach, a na interwencję stwórcy nie liczę. Odszedł nim przybyli bogowie.
Mag podbiegł do swego ucznia. Sawin spojrzał na swego opiekuna, ten dał mu znać by czekał. Z drugiej strony na przód wybiegło truchło człowieka odzianego w tradycyjne szaty maga. Insygnia szkoły nie były widoczne a kolor dawno wyblakł.
-Stójcie! Od wieków służyłem za strażnika praw. On ma racje. Musimy go wysłuchać. Mów ty który wymagasz pomocy i niesiesz odkupienie.
Oczy młodego maga rozszerzyły się w zdumieniu. Wszystko tak jak w starych księgach. Z pamięci wyrecytował formułę.
-Mówcie co waszego nieszczęścia przyczyną. Zważę to w swym rozumie i stwierdzę czy dam radę pomóc. Jeślim nie dość władny by pomocy udzielić, w zamian za mój i kompanów żywot, cześć mej krwi ofiarowuję. Czy zgadzacie się na me warunki?
-Zgadzamy się. To lat było ponad pięć wieków temu, gdy oblegani byliśmy. Nasz bóg przemówił...
Przerwały mu inne głosy z zaświatów.
-Żelazny bóg. Stwór z posążka. Kłamca. Demon.
-...rozkazał nam otworzyć bramy, a sam miał przybyć do nas i zniszczyć naszych wrogów. Oszukał nas. Teraz pragnący zemsty, wędrujemy przez świat. Przeklęci, nie dla nas spokój kurhanów sława poległych, odpoczynek zmarłych. Żyjemy, choć życie smaku nie ma. O to czego chcemy, czego łakniemy, zemsty, zemsty.
-Czy wasz bóg, demon, kłamca, oszust nie nosił miana Jinogu?
Wśród tłumy wydającego się nie posiadać żadnych emocji przebiegł okrzyk złości i przerażenia.
-On to.-Krótko odparł strażnik praw.
-Przyłączcie się do nas! Jest on naszym wrogiem. Walcząc wraz z nami wywrzecie waszą zemstę. Osiągniecie odkupienie
-Przez prawo pętające nas zawarliśmy pakt. Gdy nadejdzie czas, wezwiesz nasz a my staniemy do ostatniej bitwy.
-Gdzie świata los na szali spocznie między zagładą a przetrwaniem.-Wyszeptała do siebie elfka.
-Nim odejdziecie! Zmierzamy do klasztoru, co nas tam czeka?
-Więc jesteście przeklęci. Zginiecie, zabici przez to co zostawili wyznawcy rozumu, bogowie maszyn, zaklinacze błyskawic w generatorach, lud który zakuty w stal ośmielił się sięgnąć gwiazd. Pierwsi z ludzi na tym świecie. Ten który z tobą podróżuje. Ostatnie dzieło stwórcy, gdy on odchodził. Zna odpowiedzi.
Umarła armia znikła rozwiana przez wiatr. Każdy z obecnych czuł doniosłość tego wydarzenia. Choć nic widocznego tego nie zdradzało zawarto pakt, który jeśli trzeba będzie dłuższy niż życie. Magowie zeszli z wzgórza i pytająco patrzyli na Chorsa, który nie chciał udzielać odpowiedzi na temat dawnego ludu, któremu nauka zastąpiła bogów. Sawin wdrapał się na wzgórze i patrzył na miejsce gdzie jeszcze chwilę temu stał tłum.
Ellitre wyczerpana kolejną przepowiednią zachwiała się i upadłaby gdyby nie młodszy z czarodziejów który złapał ją tuż przed upadkiem. Jednak tym razem nie straciła przytomności i całkiem przytomnie patrzyła na Olidrina, który czuł nienaturalny lęk. Za każdym razem gdy używał magii ryzykował życie, a czasem nawet duszę. Teraz czuł się niemal przerażony odczuciem, że nie wie co zrobić. Jego lęk przerwał okrzyk jego nauczyciela.
-Sawinie z lewej! Strzyga! Potrafisz to to tylko różnica potencjałów. Musisz dać radę bestii ogień się nie ima.-Wymamrotał po czym wyciągnął dłoń i z pomocą kilku słów i krótkiego gestu powołał do istnienia błyskawicę która trafiła bestię nim ta dopadła paladyna. Sam zaatakowany po trwającym sekundę zaskoczeniu dobył broń, i zapamiętał by zapytać maga jak udało mu się wywołać błyskawicę będą magiem ognia. Wszak to ponoć dziedzina tych od powietrza.
 
Matyjasz jest offline  
Stary 02-03-2009, 18:04   #38
 
Terrapodian's Avatar
 
Reputacja: 1 Terrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłość
Strzygi były demonami stworzonymi z ludzi. Nie wiadomo jaka klątwa przemieniała zwykłego człowieka w to monstrum. Mówiono o chorobie zarówno duszy jak i ciała, której faza rozwoju trwała około miesiąca. Najczęściej ofiarę dotkniętą tym zepsuciem zabijano, a zwłoki palono, gdyż zdarzało się, że trup ożywał z całą agresją. W drugiej fazie strzyga w pełni rozwoju zdaje sobie sprawę z otoczenia, czasami nawet kieruje się szczątkami uczuć. Jednak taka rozwinięta strzyga, jak w tym przypadku, widzi w innych wrogi obiekt. Nikt do końca nie wie, co czai się w środku jej umysłu - czy jest to ból egzystencji, czy nieustanny głód.

Strzyga straciła w zupełności ludzki wygląd. Pochylona, starała się poruszać w pionie, lecz niekiedy podpierała się długimi i zakończonymi twardymi szponami. Skóra szorstka, zdawała się być spalona. Oczy lśniły w płaskiej twarzy. Bestia po uderzeniu błyskawicą lekko się zatoczyła, lecz natychmiast skoczyła w ich stronę z niesamowitą szybkością. Sawin wyciągnął miecz i utrzymał w poziomie, gotując się na odparowanie ataku. Atak strzygi był jednak tak szybki, że nie zdołał zareagować. Potwór przewrócił go z taką siłą, że ten stracił dech w płucach.

Strzyga skoczyła w stronę Olidrina i uderzyła go. Mag zdołał jedynie zasłonić się ręką. Szpony rozszarpały jego dłoń. Trysnęła krew, a uczeń opadł zemdlały. Baltazar pospiesznie skierował w bestię palce i błysnął w jej kierunku oślepiający promień światła. Zaskowyczała odskakując. Paladyn wstał z ziemi i natychmiast ciął mieczem po skórze strzygi. Skóra została przecięta z trzaskiem, a spod niej wytrysnęła ciemna krew. Znów skoczyła w stronę paladyna, tym razem ze szponami. Wytrąciła miecz i chwyciła go za twarz. Sawin czuł jak przecina skórę. Ból był ogromny. Ręką szukał miecza w pobliżu, lecz nie było go w tym miejscu. Kiedy myślał, że to koniec, bestia puściła i pobiegła za czymś innym. Po chwili rozległ się szybko ucięty skowyt, a następnie plaśnięcie.

Paladyn wstał szybko i otarł krew z oczu. Zobaczył Chorsa stojącego nad bezgłowym trupem bestii.
- No to trzeba się wami zająć - powiedział poważnie odrzucając miecz.
 
Terrapodian jest offline  
Stary 04-03-2009, 19:08   #39
AC.
 
AC.'s Avatar
 
Reputacja: 1 AC. nie jest za bardzo znanyAC. nie jest za bardzo znany
Około 2000 lat wcześniej.

Jinogu powoli wszedł do swoich olbrzymich lochów w szkarłatnej szacie z wyrysowanymi znakami szydzącymi z bogów. Od młodości lubił siebie uważać za jedynego władcę i pana tych ziem... za boga. Idąc podziwiał piękne marmurowe ściany z wyrytymi obrazkami swojej potęgi, uznał że skoro tak często był w lochach to dobrze by było poprawić warunki estetyczne.

- To był naprawdę dobry pomysł. - powiedział do siebie i uśmiechnął się, mówienie do siebie to oznaka szaleństwa, dobrze to wiedział, ale nie dbał o to. Zamierzał być nieśmiertelnym, a gdy już to się stanie nawet bogowie...
- Mogą mi naskoczyć. - dodał bez wyraźnego powodu i przyspieszył kroku aż dotarł do okrągłego pomieszczenia z sufitem w kształcie kopuły. Na samym szczycie znajdowała się dziura przez którą wdzierało się światło słoneczne.

Studnia Wiecznego Życia była tajemnicą władców rodu - ich zamek wznosił się wokół tej starożytnej budowli, a od niedawna również połączono to pomieszczenie z lochami. Jinogu zabił nawet swojego ojca, aby ten nie stał się nieśmiertelny. Wszystko chciał zagarnąć dla siebie. Dwadzieścia lat zajęło mu naładowanie mocy Studni Wiecznego Życia, dzień ten w końcu nadszedł.

Jinogu dostrzegł w sali dwanaście stalowych klatek, w której byli uwięzieni czarodzieje i czarodziejki różnych ras i nacji w tym trójka najpotężniejszych magików jego czasu. Wszystko po to, żeby odprawić rytuał. Rytuał, który prawdopodobnie stworzył bogów.


******

Teraźniejszość

Jinogu leżąc oparty o ścianę na moment zanurzył się w swoich wspomnieniach. Cholerni czarodzieje. Musi się ich w końcu pozbyć. Wszystkich. W końcu Mag Ziemii zebrał moc i wywołał potężne trzęsienie ziemii, które zasypało główne wyjście z korytarza...


******


Około 2000 lat wcześniej.

Jinogu stanął w centrum dwunastoramiennej gwiazdy i zaczął mówić w języku, którego uczył się przez ostatnie dwadzieścia lat. Słów, które bez magii nie są wstanie przejść przez ludzkie gardło. W końcu powoli słońce zaczęło osiągać zenit, a promienie powoli przesuwały się po posadzce aby w końcu dotrzeć w centrum.

Brakowało sekund, Jinogu skończył inkantację i czekał na blask, gdy z jednej z klatek wyrwała się czarodziejka. Zwyczajna czarodziejka, ludzka kobieta, która nawet nie była specjalnie dobra w czarodziejstwie! Iliana, dla której głównym środkiem zarobku była kradzież... włamania! A zamki w klatkach były zwyczajne! Zanim Jinogu cokolwiek zdążył zrobić blask oblał jego ciało i poczuł jakby płynął w ciekłym świetle... Iliana wyskoczyła z klatki zanim promienie z ciała Jinogu nie dotknęły jej małego więzienia. Leżąc na ramieniu gwiazdy czuła jak dziwna ciecz wypełnia pomieszczenia, jak ona również w niej tonie...

A Jinogu czuł wszystko to co sam czuł plus to co czuła Iliana. Rytuał został zniszczony. Według wszystkich informacji nie powinien w ogóle zadziałać, ale zainterweniowali bogowie. Mściwi jak zawsze oddali Ilianę diabłom, z których jeden pojawił się w klatce. Skorumpowana czarcia ciemność spętała duszę Jinogu i w raz z ciałem przeniosła do Otchłani gdzie było już trzech nieszczęśników, którzy chcieli osiągnąć boskość w czasie gdy bogowie już "skończyli rekrutację". Być może była to kara za korzystanie ze Studni Wiecznego Życia jednak w takim razie... czym była winna złodziejka Iliana, że stała się pożywieniem diabłów? Jinogu również nigdy nie utracił mocy, która popłynęła do niego z 11 czarodziejów.


*****


Teraźniejszość

Łza spłynęła po policzku Jinogu, bo przypomniał sobie że choć był złą osobą to przecież zanim ciemność bogów - bo w końcu diabły pochodziły od bogów, a demony tylko były nieszczęśnikami, którzy chcieli osiągnąć boskość - ogarnęła jego duszę był zwykłym, przeciętnym władcą. Okrutnym, ale wtedy każdy na tak wysokim stanowisku był okrutny. Wszyscy żądzili strachem. Zresztą Wielewegna poszła w jego ślady...

Szybko płomyk dobra zgasł w ciele Jinogu. Poczuł ból i nienawiść i zanim mag wiatru sprowadził huragan demon pociągnął ku sobie maga ziemii i dosłownie zmasakrował go czarem magii krwi. Oczywiście mag wody był przygotowany na taką ewentualność i błyskawicznie wystrzelił potężne bicze wodne w Jinogu, który jednak tym razem zrobił unik.

Zanim magowie zdołali się przeteleportować Jinogu rzucił się raz jeszcze do ataku. Wszystko go bolało, jego moc była na wyczerpaniu, ale nie zamierzał drugi raz przegrać z jakimiś śmieciami w stylu Iliany (notabene specjalizującej się w magii wody). Błyskawicznie urwał głowę magowi ziemii w chwili gdy ten rzucił raz jeszcze trzęsienie ziemii. Bezgłowe zwłoki plus dwóch pozostałych przy życiu magów zniknęło, pozostawiając za sobą zawalające się lochy.

Jinogu miał poważne kłopoty, ale miał też głowę maga ziemii. Wszystkie wyjścia zasypały się, wstrząsy ustały. Ciekawe jak teraz wygląda miasto?

- Daj mi moc. - powiedział Jinogu do głowy, a głowa otworzyła oczy...
 
AC. jest offline  
Stary 04-03-2009, 22:52   #40
 
Prabar_Hellimin's Avatar
 
Reputacja: 1 Prabar_Hellimin wkrótce będzie znanyPrabar_Hellimin wkrótce będzie znanyPrabar_Hellimin wkrótce będzie znanyPrabar_Hellimin wkrótce będzie znanyPrabar_Hellimin wkrótce będzie znanyPrabar_Hellimin wkrótce będzie znanyPrabar_Hellimin wkrótce będzie znanyPrabar_Hellimin wkrótce będzie znanyPrabar_Hellimin wkrótce będzie znanyPrabar_Hellimin wkrótce będzie znanyPrabar_Hellimin wkrótce będzie znany
Ta kolejka wygląda w ten sposób:
1. Terrapodian
2. Matyjasz


***

Arcymagowie oczekiwali z niecierpliwością na wieści z Baracji, gdy nagle powietrze wokół silnie zawirowało. Chwilę później pojawili się wysłani wcześniej uczniowie. Jedynie adept szkoły wiatru pozostawał przytomny i to prawdopodobnie jego czar, który działał w czasie teleportacji, wywołał zawirowania powietrza. Mógł być też powodem omdlenia drugiego ucznia, który musiał mieć problem z utrzymaniem czaru.

-Niech to diabli wezmą! - wykrzyczał arcymag wody, widząc dwóch poległych. - Mów! Co tam się stało?
-Trafiliśmy do lochów.
- odpowiedział uczeń szkoły powietrza, ostatkiem sił próbujący znaleźć miejsce siedzące. - Król nie żyje, władzę w Żelaznym Zakonie przejął... ktoś. I to ten ktoś nas tak urządził. Nie pozostaliśmy mu dłużni, ale jego moc jest trudna do wyobrażenia.
-Źle, oj źle. Jaka jest sytuacja w mieście?
- dopytywał mistrz szkoły powietrza.
-Ech... Udało nam się nieco dokuczyć zakonowi. - odpowiedział uczeń, po czym zemdlał.

**

-Nie jest w porządku, jeśli nie możecie sobie poradzić ze strzygą. Muszę wam bowiem przypomnieć, że będziemy musieli się zetrzeć z najpotężniejszą, jak na razie, istotą na tym przeklętym świecie. - Chors westchnął, po czym podszedł do leżącego nieprzytomnie Olidrina i ułożył dłonie na jego ranie, która po chwili błyskawicznie się zagoiła. Olidrin ocknął się.

-Ech, ja bym wam pokazał, jak to się walczy. - wtrącił się niespodziewanie duch Thoka, któy pojawił się obok Ellitre.
-Kim jesteś? - zdziwił się Baltazar.
-Nazywam się Thok, byłem towarzyszem Ellitre, jeszcze całkiem niedawno. Wiem magu, że interesuje Cię, co za rzecz mnie tu trzyma. Odpowiedzieć powinienem, że nic. Nie jestem bowiem, jak Ci biedacy, którzy błąkają się tu od dwóch tysięcy lat. Z własnej woli nie opuściłem tego świata. I nie odejdę, dopóki to ścierwo, Jinogu, stąpa po ziemi.
 
__________________
Zasadniczo chciałbym przeprosić za tę manierę, jeśli kogoś ona razi w oczy... ;P
Prabar_Hellimin jest offline  
Zamknięty Temat



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 08:14.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172