Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-02-2009, 14:11   #23
abishai
 
abishai's Avatar
 
Reputacja: 1 abishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputację
Zajazd „Pod szczęśliwą gwiazdą”



Miejsce to nie wydawało się zbyt...cóż...to była nora. Budynek miał już najlepsze lata za sobą (a musiało to być dawno temu). Był zniszczony i stał praktycznie na odludziu, pośród usychających drzew. A wokół niego wznosiły się ruiny danych gospodarstw, których wojna nie oszczędziła.
Ale powoli zaczynało się ściemniać i Miri nie miała wyboru...Zwłaszcza że się chmurzyło.
A tylko bogowie wiedzą co może spaść z tych chmur. Rudowłosa kobieta której ciało muskularne ciało skryte było pod dość obcisłym strojem, a opaską starała się opanować niesforne kosmyki przestąpiła próg zajazdu. W środku okazało sie że jest w nieco lepszym stanie, niż by się z pozoru wydawało. Zniszczony zębem czasu kontuar, wydawał się być solidny, podobnie jak krzesła i orkągłe stoliki...oraz schody prowadzące na górę.

Starszy mężczyzna w gustownym stroju, siwych włosach oraz bielmie na oczach i imponującym wzroście (2 metry conajmniej) rzekł uprzejmie .- Witam cię drogi gościu, miło że przyszłaś...Wybierz stolik i rozsiądź się wygodnie, a Gungar przygotuje ci posiłek.

Masywny krasnolud o siwej brodzie i siwiejących włosach, oraz niechlujnym ubraniu i szerokim fartuchu, słabo maskującym spory jak na krasnoluda brzuch, mruknął coś pod nosem. Odstawił butelkę którą opróżniał i ruszył w kierunku kuchni.
-To dobry pracownik, ale brak mu...ogłady.- rzekł mężczyzna z bielmem na oku i przedstawił się.- Jestem Halaver Tyerson, właściciel tego przybytku. Naprawdę nie wiesz jak cieszę się z twego przybycia. Od dawna nie mieliśmy gości.
Zanim jednak Miri zdążyła odpowiedzieć...Rozległ się grzmot i przez drzwi weszła młoda kobieta, zapewne czarodziejka. Płaszcz jednak maskował jej figurę i wygląd szaty, a kaptur kładł się cieniem na jej twarz nie pozwalając dojrzeć szczegółów. Ale dłoń trzymająca kostur była niewątpliwie kobieca, delikatna i szczupła.
- Kolejny gość, to zaprawdę szczęśliwa noc.- uśmiechnął Halaver.- Usiądź droga podróżniczko i rozgość się...Powiem Gungarowi by przygotował posiłek dla dwójki osób.
Po czym ruszył w kierunku kuchni...zostawiając obie panie, same.
 
__________________
I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny.

Ostatnio edytowane przez abishai : 24-02-2009 o 20:42.
abishai jest offline