Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-02-2009, 14:41   #94
Piiiink
Banned
 
Reputacja: 1 Piiiink nie jest za bardzo znany
Był pewien że nikt go nie rozumie. Niespodziewanie Marcao się z nim zgodził. I to już drugi raz!
-... powinniśmy jak najszybciej, udać się do windy - mówił bard- a następnie w stronę osady Que Sue...- „Zaraz! Ja niczego takiego nie mówiłem! Ani myślę spotykać się z tym Riverwindem.” Był przeciwny wyprawie do Que Sue tak samo jak szukaniu listu, ale uznał że nie warto teraz o tym wspominać. Będzie jeszcze czas na kolejną dyskusję kiedy już się wydostaną. - ...to że jest to baza naszych porywaczy nie daje nam prawa do grzebania razem z nimi wszystkich ich jeńców.- sam nie umiałby lepiej tego wyrazić, zresztą Elf już się o tym przekonał. - ...ruszam do windy, choćbym miał iść sam. - “Sam! Akurat a ja to co, powietrze?” Athola również straciła zainteresowanie przyciskami i wyraziła chęć zwiedzenia reszty bazy. „Kłopot z głowy.” Sytuacja wydawała się opanowana, dopóki nie spojrzał w ślad za Marcao w stronę schodów. Wszyscy strażnicy maszerowali na nich z obnażonymi mieczami! Wtedy to schody zaczęły się poruszać, patrzył i ledwo mógł uwierzyć w to co widzi. Ktokolwiek to wymyślił musiał mieć ostro poprzestawiane w głowie, innymi słowy musiał być Gnomem. Kiedy schody już się uspokoiły i wróciły do normalnej pozycji, zbiegł na dół żeby zobaczyć jak wygląda sytuacja. Okazało się że nie najlepiej. Sześciu Bozaków podnosiło się z ziemi. Lewą ręką chwycił za sztylet, prawą za nóż, szybko polizał oba ostrza pokrywając je gęstym zielonym śluzem. Tamci musieli zdawać sobie sprawę z tego co to oznacza. Mieli do czynienia z Kapakiem, na którego jad nie ma lekarstwa, wystarczy draśnięcie i już nikt nie będzie mógł im pomóc.
- Poddajcie się, a przeżyjecie. - zaproponował bard, bez większego efektu. Właściwie to te słowa brzmiałyby lepiej w ustach jednego z napastników, w końcu to oni mieli przewagę liczebną. Smokowcy ruszyli do ataku. „Jest nas trzech, mamy cztery miecze, szkoda tylko że żaden nie jest mój.”- skrzywił się- „Jak ja u licha mam ich powstrzymać przy użyciu sztyletu i noża do rzucania?!”- zastanawiał się gorączkowo. „Nie myśl, po prostu zabij ich.” -podpowiedział mu jakiś głos, postanowił posłuchać. Bozak z prawej chciał pozbawić go głowy, wyprowadził ciecie z obrotu. Cień skoczył w lewo mając nadzieję odepchnąć sztyletem miecz drugiego przeciwnika który rozpoczął już pchnięcie, jednocześnie starając się chwycić go zębami za gardło i zmiażdżyć mu krtań. Impet uderzenia powinien przewrócić Bozaka, Cień padając w raz z nim powinien znaleźć się poza zasięgiem pierwszego ostrza i zachować głowę. Kiedy już znajdzie się na podłodze przetoczy się na plecy i może zdąży rzucić nożem w oko wciąż stojącego napastnika zanim tamten zada następny cios i przebije go mieczem.

[A niech to! Coś mi się źle nacisnęło i rzut nie wyszedł. Zrobiłam jeszcze raz w kostnicy internetowej oto link:
[Rzut w Kostnicy: 1]]
 

Ostatnio edytowane przez Piiiink : 24-02-2009 o 14:54.
Piiiink jest offline