Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-02-2009, 15:53   #95
Vireless
 
Vireless's Avatar
 
Reputacja: 1 Vireless jest godny podziwuVireless jest godny podziwuVireless jest godny podziwuVireless jest godny podziwuVireless jest godny podziwuVireless jest godny podziwuVireless jest godny podziwuVireless jest godny podziwuVireless jest godny podziwuVireless jest godny podziwuVireless jest godny podziwu
Zgrzyt metalu, trzask łamanych drewnianych elementów i wszechobecny chaos potwierdziły jego przypuszczenia że nie zginął. Bynajmniej nie od razu i tu. Bo był bezwzględnie przekonany że Gnomia Śmierć przyjdzie i po niego. Do tego czasu musiał rozwiązać swój problem i wrócić pod Górę Nieważne w glorii wielkiego wynalazcy. A bynajmniej nie z mianem wielkiego śmierdzielotwórcy...

Destrukcja wstrzymana została na kilka chwil. Sebboo miał możliwość podziękowania wszystkim że chcieli wziąć udział w tym niezwykle ciekawym doświadczeniu. W końcu wynik nie był do końca pewny. Jednak mina Atholi wskazywała że stało się coś za jego plecami czego on nie był świadom. W ogóle wydawało się że podczas gdy on rozwiązywał zagadkę z śmiertelnym podtekstem oni tu o czymś ważnym dyskutowali. Wyglądali na drużynę. Może niezbyt zgraną ale jednak drużynę. Wędzonek poczuł się na chwilę samotny. I to tak strasznie jak matematyk, który odkrył że wszystkie cyfry na tablicy zamieniły się kropeczki. A teraz tym kropeczkom wyrosły skrzydełka i odlatują gdzieś...
Słowem on nie należał do tego składu a wszystko wyglądało na to że Oni chcą opuścić to miejsce. Mają jakiś plan. Mają CEL. A on. Prócz tego że nadal czeka na odkrycie swego wynalazku nic nie wypełnia jego życia. Tu w zamkniętych pomieszczeniach Xak Tsaroth odkrył więcej śladów gnomów niż widział przez ostatnie dwadzieścia lat. To przypomniało mu jak bardzo jest samotny.
Na całe szczęście był zbyt zajęty by zajmować się podobnymi zagadnieniami. Stosunki interpersonalne nie były jego mocną stroną.

Niezamierzone(?) działanie duetu Athola-Sebboo wywołały dość spory chaos i rozgardiasz wśród autochtonów. Część z nich ten chaos i rozgardiasz wywołał nawet skutki śmiertelne. To przypomniało Inżynierowi że Smokowcy różnie się zachowują po swej śmierci. Należało to sprawdzić. Niestety Cień nie był skłonny do współpracy(na razie...) Dlatego zbawieniem dla jego zmysłu poznawczy była ariergarda sił smoczych. Aktualnie dobijająca się do drzwi ewentualnie przejścia. Marcao, Oreas i Cień wybiegli im na powitanie. Zapowiadało się że Gnom może znaleźć nowe okazy na rzecz kolekcji jaka mogłaby powstać może nie tu i teraz ale nazwa już była dla niej gotowa...” Body exhibition”

- Poddajcie się, a przeżyjecie.- Marcao dość rzeczowo przedstawił swoją wizję świata. Sebboo biegnąc do plecaka po swój majdan dodał jeszcze
-Przepraszam a czy rozmawiając o kapitulacji mógłbyś ich przekonać/poprosić by swe zwłoki przeznaczyli na rzecz szeroko rozumianej nauki?


Zdolności oratorskiego chyba nie przekonały Ich i rozpoczęła się zadyma. Wędzonek nie miał zdania czy powinien się w to mieszać. W końcu pogardzał przemocą i nie lubił walczyć. Szybki rzut oka na posiadane zasoby... W sumie to gdyby tu zgromadzeni wiedzieliby co ma na sobie by nie chcieli przebywać w jego towarzystwie. Zresztą w województwie też...
Ale Instynkt zadziałał szybciej. Wyrwał swój Staff i rozłożył go w biegu. Przy wzroście poniżej metra miał lagę o długości dwóch metrów. Nie walczyć zamiaru nie miał ale co innego przeszkadzać...
Rzut oka na walczących. Komu można pomóc znaczy się przeszkodzić przeciwnikowi. Wybór padł na Smokowca. Jego przeciwnicy rozpoczęli atak i Sebboo miał zamiar zająć jednego z nich. Po prostu staffem chciał trafić wroga w nogę. Może przewrócić lub zachwiać wybić z rytmu.....
 
Vireless jest offline