Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-02-2009, 21:37   #14
Rusty
 
Rusty's Avatar
 
Reputacja: 1 Rusty to imię znane każdemuRusty to imię znane każdemuRusty to imię znane każdemuRusty to imię znane każdemuRusty to imię znane każdemuRusty to imię znane każdemuRusty to imię znane każdemuRusty to imię znane każdemuRusty to imię znane każdemuRusty to imię znane każdemuRusty to imię znane każdemu
Jak po sznureczku. Rączki do góry, wziąć parę uderzeń na swój niezbyt urodziwy ryj i czekać co przyniesie dzień. Czuł się jak geniusz, niewielu mogłoby wydobyć z zakamarków swej pustej łepetyny taki plan, no na pewno nie w tak krótkim czasie. Dość już miał jednak tego chorego poczucia humoru, które chodziło za nim przez cały dzień. Może przez tą wymuszoną wycieczkę przez niemal całe Stany, poprzewracało mu się we łbie.

Uwielbiał kiedy ktoś sprowadza go na ziemię uderzeniem w pysk. Uśmiechnął się mimochodem. W zasadzie spodziewał się, że skończy jako podziurawiona szmata, jakich pełno walało się w wejściu. Widać czuwała nad nim jakaś wszechmocna siła. Szkoda, że nie było w nim z tego tytułu żadnej wdzięczności, raczej chęć pokazania środkowego palca.

Podobali mu się ci jego nowi "towarzysze". Schludni, narwani, z tym poczuciem nieśmiertelności. Ta to ostatnie lubił szczególnie, zwłaszcza moment kiedy rzeczywistość ściera je niczym gówno z buta. W zasadzie to ich nie słuchał, nie miał też zamiaru się w tej chwili socjalizować. Jeśli wszystko potoczy się torem, który już widział oczami wyobraźni i w końcu trafi na jakiegoś wielkiego szefa, pewnie szybko puszczą mu nerwy. Kolejna równia pochyła, zagryzł zęby i trzykrotnie powtórzył w myślach, że tym razem będzie trzymał swoje nerwy za jaja.

- Przyjmijmy, że przybyłem z krainy, która znajduje się gdzieś między górami i lasami. Skoro nie uwierzyliście w to co mówiłem wcześniej, nie uwierzycie i teraz. Więc powiem po prostu, że możecie na mnie wołać Chris. - Urwał, przyjrzał się uważnie mężczyźnie i kobiecie, po czym wzruszył ramionami. - Zabiorę się więc od razu do pracy.

Najpierw zajął się ciałami, nie miał zamiaru nieść ich do samego wejścia, raczej zostawić kawałek dalej. Skoro wcześniej jednego już znalazł, pewnie nie będzie musiał się tłumaczyć jaki to cud sprawił, że i ci wyzionęli ducha. Później czekał go palnik, zdecydowanie wolał być na miejscu kiedy wejście do tego sejfu będzie otwarte.
 

Ostatnio edytowane przez Rusty : 26-02-2009 o 18:54.
Rusty jest offline