Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-02-2009, 22:05   #20
Solis
 
Reputacja: 1 Solis to imię znane każdemuSolis to imię znane każdemuSolis to imię znane każdemuSolis to imię znane każdemuSolis to imię znane każdemuSolis to imię znane każdemuSolis to imię znane każdemuSolis to imię znane każdemuSolis to imię znane każdemuSolis to imię znane każdemuSolis to imię znane każdemu
MacMillan Tac-50, czy palec pociągający spust? Kto w większej mierze był mordercą niesłodkiej królewny? Ponure rozważania towarzyszyły coraz bardziej rozwścieczonej Krwince, która całkowicie zarzuciła swe poprzednie śnieżkowe miano.

To oczywiste, że konwencjonalna broń innego świata nie zabija legend, nie niszczy baśni. Wisząc w białej mgle Międzyświecia, Śnieżka-Krwinka zrozumiała to i wiele innych spraw, pojęła zamysły Smitha, objęła wzrokiem podwójne życie Annie, odczytała poprawnie heraldykę herbu księcia, wszak sama odbierała lekcje i w tej dziedzinie. Zrozumienie to było jej jednak absolutnie obojętne, bo w Nie-bycie wiedza i jej brak są tożsame.

Bezwolność czy wściekłość... a jeśli, to jak w ogóle mogła w tej próżni czuć cokolwiek? Czuła jednak, najpierw powoli, jak żółw ociężale... Rodziły się pragnienia, pojawiały szkarłatne nici niezadowolenia psujące mleczna pustkę. Po nich fiolet gniewu, czerń nienawiści. Barwy splatały powoli w całość porozrywane kawałki, na jakie rozrzucił ja pocisk wielkokalibrowy 12,7 mm, w długim pancerzu 99 milimetrów. Powolny proces... skąd skojarzenie z dziwacznym i niezrozumiałym symbolem T1000, polimorficznym terminatorem? Nic nie było jasne, nic nie miało sensu.

Trzeciego dnia sens już się pojawił. Nie chodziło tylko o odwalenie głazu zakrywającego wejście do groty, nie chodziło o popisywanie się odciskami na całunach. Po prostu chodziło o życie. O jej ponowne życie.

Uświadomienie sobie tego było sukcesem, pierwszym krokiem do powrotu. Nie będzie mi byle snajper odbierał dziedzictwa kulturowego - mruczała wkurzona nie na żarty Krwinka. Kto w dodatku strzela z kilkunastu metrów używając długodystansowej broni? Pachniało amatorszczyzną, lub zacięciem do teatralnych gestów.

Kiedy pojawiło się w Krwince, malutkie niczym płatek śniegu, lecz ewolujące, krystalizujące powoli wokół kryształowego jądra wybaczenie, coś się zmieniło nieuchwytnie. Zaczęła nabierać trójwymiarowości, gęstość pozorna skleconego naprędce na powrót ciała, wzrosła już znacznie powyżej zera jednostek masy na jednostkę objętości. Parseki nicości zagościły pierwszy raz z dawien dawna nie widzianą tu materię.

Wraz z ciałem znikała astralna wszechwiedza. Wraz z ciałem pojawiały się potrzeby. Zycie, misja, wyrzut sumienia... nie trzeba było podpalać... trzeba to zmienić.

Decyzja zaważyła. Byt określił się w świadomości. Potwornie głośne PLUM!!!!!!

Śnieżka znów padła w miękką trawę. Nigdzie nie było widać stołu, zmieniła się też drużyna. Tak jesteśmy drużyną - kołatało jej w sercu. Nikomu nie wolno w swym zadufaniu tego zmieniać.

Zastana sytuacja wymagała działań. Innych niż swary, innych niż testosteronowe przepychanki. Czas na rozsądek, choć wielu mężczyzn zaprzecza jego istnieniu u płci pięknej. A śnieżka była piękna, urzekająco piękna. Przecież była z bajki, prawda?

- Panowie! Mości książę! I ty nieznany mi Panie w tym chapeau z rondem! - Głośne wywołanie obu mężczyzn ściągnęło ich wzrok ku odrodzonej. Osłodziła swe zawołanie najcudniejszym z uśmiechów, jakie mogła przybrać, nie przekraczając przy tym zasad smaku, etykiety i nie sugerując absolutnie nic zdrożnego , prócz szacunku i sympatii - Mam wrażenie, żeście nieco pobłądzili. Wybaczcie me zniknięcie, nie było to po mej myśli. Teraz jednak już was nie opuszczę, bo wespół możemy zdziałać wiele. Doleciała mnie niedorzeczna propozycja rozdzielenia się. Wasza miłość raczy wybaczyć, lecz podręczniki wszelakie taktyki nie doradzają przegrupowania sił bez zwiadu. Przeto mości książę... - zerknęła bacznie na wyszyty na jace księcia herb otoczony charakterystycznym manteau, czy mówiąc po naszemu płaszczem książęcym, wskazywał na jakiś możny ród...Hochbergowie? Rurykowicze, ech nie miała pamięci do szczegółów - Mości książę, dowódź nami rozsądnie i doprowadź do wyjaśnienia tajemnicy.

Kolejny uśmiech nie mógł być już cieplejszy, przy zachowaniu dobrych manier. Młodzieniec w kolczudze musiał skapitulować, wszak był produktem swej epoki. Śnieżka zaś bez wątpienia miała i wdzięk i sposoby na ułatwianie sobie życia.
Zwróciła się do plebejusza w dziwnym nakryciu głowy:
- Waszmość to? Nie przedstawiono nas sobie...

Rozglądała się przy tym uważnie - widząc jak na dłoni, że liczy się tylko rzeźba i symbolika trójrękiej postaci. Wiedza, władza, serce? Interpretacji może być bez liku. Liczy się jednak dokładna analiza, a potem dyskusja, bez zbędnego samowładztwa, o to już zadba, by nie było już męskiej walki, a prawdziwie bohaterska współpraca.
 

Ostatnio edytowane przez Solis : 24-02-2009 o 22:09. Powód: interpunkcjonalne przepychanki rodem z dysgraficznego analfabetyzmu:)
Solis jest offline