Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-02-2009, 23:01   #96
grabi
 
grabi's Avatar
 
Reputacja: 1 grabi jest godny podziwugrabi jest godny podziwugrabi jest godny podziwugrabi jest godny podziwugrabi jest godny podziwugrabi jest godny podziwugrabi jest godny podziwugrabi jest godny podziwugrabi jest godny podziwugrabi jest godny podziwugrabi jest godny podziwu
Charles przechadzał się powoli brzegiem rzeki, mając czas na rozmyślania. Nie trzeba było bowiem uciekać przed żadnym niebezpieczeństwem... A może to było złudne wrażenie? Przecież od momentu przybycia tutaj nie wydarzyło się nic dobrego. Jedyne, co go spotykało to upadki, ucieczki i strach o własne życie. To ostatnie akurat nie było prawdziwe. Gdy teraz o tym wszystkim myślał to strach rzeczywiście występował, jednak w momentach, gdy miał czas o tym pomyśleć. Gdy działo się coś niedobrego, wtedy nie myślał o takich rzeczach, działając instynktownie.
-Chyba dlatego jeszcze żyję. - mruknął pod nosem. Kto wie, może i przez takie zachowanie przeżył, dając się ponieść emocjom, nie zastanawiając się ani chwili, a może było to jedynie szczęście. Jednak według Charlesa, szczęście także było przypisane do zdolności. Trzeba było je posiadać, a nie jedynie na nie liczyć.

Tymczasem usiadł na płaskim kamieniu, obok którego przechodził. Wokół pełno było drobnych kamyków, które począł wrzucać do wody, obserwując rozchodzące się po wodzie kręgi.
Jedyną dobrą rzeczą, która go spotkała, było spotkanie, a może raczej powinien powiedzieć "obudzenie się" z nieznajomą kobietą. Było to spotkanie, które będzie jeszcze długo pamiętał. Najpierw jednak musiał się rozeznać w sytuacji. Ta myśl przedzierała się teraz na pierwszy plan. Jego marzeniem było przeżycie niesamowitej przygody, rodem z filmów lub książek, jednak to co go spotkało, nie zaspokoiło jego oczekiwań. Marzył o przygodzie, gdzie on jako główny bohater, niczym istny czołg pokonywał kolejne przeszkody, zawsze cało wychodząc z opresji. A on? On został przecież mocno sponiewierany i jedynie jakiejś nieznanej sobie sile zawdzięczał fakt, iż dalej jest w jednym kawałku, wyleczony i sprawny. A przecież potwór go wielokrotnie pochwycił w zęby i stracił oko.

"Co by tu zrobić?" -ta myśl biegała po głowie i nie mógł znaleźć na nią odpowiedzi. Był w tym miejscu po raz pierwszy, a nie miał żadnego punktu zaczepienia. Nie wiedział, gdzie pójść, kogo poszukać, dosłownie nic. Samo siedzenie na kamieniu nie wydawało się dobrym pomysłem, więc wstał i ruszył przed siebie. Po drodze nie widział niczego, co byłoby dla niego godne uwagi, ot same rośliny. Idąc przez drzewa, dotarł wreszcie do niewielkiej altanki. Już z dala zauważył, kto stał wewnątrz. Były to osoby, które spotkał w markecie, no może poza trzema osobami. Chwila zamyślenia, czy wejść, czy też nie, została przerwana machnięciem ręką i Charles udał się w stronę altany. Był to przecież jakiś punkt zaczepienia.
 
grabi jest offline