Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-02-2009, 09:05   #25
Buka
Wiedźma
 
Buka's Avatar
 
Reputacja: 1 Buka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputację
Całodniowa podróż pieszo dała się już Mniszce dosyć mocno we znaki. Była co prawda zahartowaną fizycznie i wytrzymałą kobietą, kto jednak nie byłby zmęczony po tylu kilometrach na gościńcu, nawet z drobną pomocą przypadkowo spotkanych osób, które podwiozły ją nieco swoim wozem. Nogi zaczynały jednak już odmawiać posłuszeństwa, nadszedł więc czas poszukać jakiegoś miejsca na odpoczynek, szczególnie gdy i zaczęły ku temu jak najbardziej skłaniać ciemne chmury na niebie. Mozolnie stawiała więc krok za krokiem wśród dosyć ponurego krajobrazu, oferującego jej smutne widoki w postaci ruin dawnych gospodarstw, wielu uschniętych drzew i ogólnie szeroko pojętej, mocno przygnębiającej "szarości". W oddali zauważyła jakiś niewielki budynek tuż przy drodze, chyba jakąś karczmę czy też zajazd... .

Rozpadająca się rudera z kamienia, drewna i strzechy nosiła miano "Pod szczęśliwą gwiazdą", wyryte na krzywo wiszącym szyldzie tuż nad wejściem. Przybytek wyglądał dosyć topornie, mocno zaniedbany i zarazem dotknięty zębem czasu, podobnie zresztą jak wiele miejsc które ostatnio odwiedziła. Skutki wojny zdawały się odzwierciedlać niemal na wszystkim, coraz bardziej zacierając ślady dawnego, "lepszego" życia. Miri nie miała jednak zamiaru rozczulać się nad każdym nietypowym widokiem, weszła więc w końcu do środka.

Wnętrze "Szczęśliwej gwiazdy" wyglądało odrobinę lepiej, chociaż oczywiście i tak pozostawiało wiele do życzenia. Prosty wystrój, zwyczajowe stoły, krzesła i ławy... i niemal natychmiast stanął przed nią prawdziwy wielkolud, przewyższający ją wzrostem chyba i o dwie głowy, zapraszając do stołu i strawy. Siwy mężczyzna z bielmem na lewym oku wydał się rudowłosej jakoś tak jakby nieco dziwny, nawet mimo swego miłego uśmiechu na twarzy i uprzejmych słów. Kucharzem z kolei okazał się spasły Krasnal, którego Miri z początku mylnie wzięła za ciągniętego coraz bardziej ku ziemi wiekiem staruszka. Brodacz imieniem Gungar odstawił opróżnianą butelkę jakiegoś trunku, po czym zniknął w kuchni, odprowadzany paroma słowami wyjaśnień, skierowanymi do kobiety przez wysokiego mężczyznę, który okazał się właścicielem przybytku. Halaver najwyraźniej starał się polepszyć wizerunek swojego pracownika zalewającego się procentami wprost przed potencjalną klientką... .

I tak było dziwnie, a sama nie wiedziała dlaczego. Może była odrobinę zbyt podejrzliwa?.

Zanim Miri zdołała cokolwiek odpowiedzieć, czy też się przedstawić (w końcu chyba wypadało), otwarły się za nią drzwi zajazdu. Wśród efektownego gromu bijącego na zewnątrz, do środka weszła zakapturzona i owinięta płaszczem postać. Dla sprawnego jednak oka nie stanowiło problemu wychwycenie jednego, czy dwóch szczegółów, identyfikujących osóbkę jako kobietę. No chyba, że szczupła i delikatnie wyglądająca dłoń, trzymająca kostur, należała do jakiegoś "zniewieściałego"... Elfa?. Sam kostur z kolei mógł przypuszczalnie świadczyć o jakiś magicznych talentach, kto tam jednak dokładnie wie, widząc kogoś po raz pierwszy w życiu.

W czasie gdy Halaver witał i zachwycał się kolejnym, odwiedzającym jego przybytek gościem, Miri udała się do jednego ze stołów, ściągając z siebie już po drodze swój całkiem zwyczajny, znoszony płaszcz, którego nigdy nie zapinała, by za bardzo nie krępował jej ruchów. Wygląd Mniszki mógł co najmniej dziwić, a w najlepszym wypadku wzbudzać i pewne obawy. Wysokie kozaki, obcisłe spodnie, przy pasie cztery sztylety i dziwne "coś" owinięte wokół jej ciała, co wyglądało na połączenie łańcucha z Kamą, do tego odsłonięty brzuch skąpym, "górnym" przyodzieniem. Dłonie przewiązane jakimiś paskami materiałów, na nadgarstkach karwasze, a na rudej głowie opaska trzymająca niedługą grzywkę z dala od oczu.

Postawiła swoją torbę obok krzesła, zwinęła wierzchnie odzienie w pół, po czym przewiesiła przez oparcie, i w końcu sama usiadła na krześle, rozglądając się po wnętrzu "Szczęśliwej gwiazdy", a przede wszystkim wpatrując się w nową osóbkę. Aż dziw, że nie spotkały się na gościńcu. Postanowiła nieco zaryzykować i uśmiechnęła się do nieznajomej(nieznajomego?), drobnym gestem zapraszając do stolika, licząc, że będzie mieć ochotę na jej towarzystwo, we dwójkę w końcu jakoś tak raźniej.

- Jestem Miri "Szybka Pięść" - Zagadnęła, wyciągając na powitanie dłoń, po czym pośpieszyła z wyjaśnieniami, dodając nieco rozbawionym tonem - Takie nazwisko otrzymałam od Mnichów.

Obaj mężczyźni w tym czasie przebywali w kuchni, najprawdopodobniej przygotowując jadło... .
 
__________________
"Nawet nie można umrzeć w spokoju..." - by Lechu xD
Buka jest offline