Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-02-2009, 16:34   #34
Matyjasz
 
Reputacja: 1 Matyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemu
Droga dłużyła się wędrowcom. Sytuacji nie poprawiał szlak który od czterech dni wijąc się prowadził pod górę. Z całej grupy tylko dwie osoby zdawały się mieć coś do zrobienia, bądź powiedzenia. Chors przekazywał starszemu magowi cześć z swej wiedzy. Sawin był zbyt pogrążony w rozmyślaniach o swym losie by móc w miarę normalnie funkcjonować w trwającym już tydzień spokoju. Olidrin po pewnym czasie postanowił milczeć, choć nie chciał. Wiele razy chciał odezwać się do uratowanej jednak za każdym razem nie mógł zebrać się w sobie by powiedzieć coś sensowniejszego. Zaś sama odratowana większość czasu spędzał na magicznych noszach nie mogąc dojść do siebie, od dwóch dni pozwalając sobie na krótki marsz.
Szóstego dnia wędrówki wyszli z pomiędzy skał i stanęli na szczycie mającej ponad sto stóp przełęczy. Po drugiej stronie przełęczy stało ponure zamczysko niegdyś strzegące drogi na wschód. U stóp niemal pionowego zbocza na którym stali znajdował się graniczny posterunek, nad którym powiewały sztandary zakonu. Jeszcze tydzień temu widniał na nich herb Baracji. Sawinowi przez myśl przeszło jak szybko świat może się zmienić w tak krótkim czasie.
Gdy mieli się udać w dalszą drogę zza zakrętu od strony Olegrainu dobiegł dźwięk rogu, który odbijał się w ścianach kanionu. Niezwykle szybko ujawniło się kto zagrał na nim. Zza załomu kanionu najpierw wyjechał jeździec niosący sztandar Baracji, a za nim jego świta jadąca pod sztandarami Olegrainu. Sawin natychmiastowo rozpoznał nadciągająca formację po jej uzbrojeniu. Jej sława którą okryła się podczas ostatniej wojny z orkami rozciągała się na wszystkie królestwa północy. Ubrani w lśniące w popołudniowym słońcu ciężkie zbroje płytowe, z przymocowanymi skrzydłami od których nosiła nazwę, i których sam widok wzbudzał w zielonoskórych lęk i grozę. Każdy z nich miał długą lancę w dłoni, oraz miecz u pasa. Plotka niosła, że każdy z tych mieczy był wykuty przez najlepszych kowali, w niektórych opowieściach snutych przez starych wojaków miały one magiczne właściwości.
Ciężka jazda ustawiła się w kilka szeregów frontem do posterunku. Z swego miejsca Sawin naliczył dziesięć sztandarów poszczególnych chorągwi. Jeżeli ich san był pełny to w przełęczy było tysiąc najlepszej jazdy na świecie.
Jeździec z królewskim sztandarem Baracji stał przed swymi wojskami. Od strony posterunku przyjechało kilkunastu stacjonujących w nim rycerzy i złożyło mu hołd. Zakonnicy którzy nie przystali do nadciągających przygotowywali się do bezcelowej obrony. Teren nie dawał nawet możliwości ucieczki.
Wódz oddał sztandar i dobył miecza. Ostrzem dał znak do ataku. Jeźdźcy opuścili swe lance by użyć ich podczas szarży. Wśród rżenia koni hufiec ruszył. Z początku ledwo się poruszając przyśpieszał, a kanion wypełniał się coraz głośniejszym tętentem kopyt odbijających się w jego zboczach.
Nie było bitwy jazda bezlitośnie przetoczyła się przez obrońców masakrując ich. W kilka chwil proporzec zakonu upadł na ziemię i został zastąpiony starą flagą Baracji. Wśród wojsk rozległ się okrzyk radości. Jeźdźcy uformowali kolumnę marszową i ruszyli w kierunku leżącego na zachód państwa. Nim skrzydlata konnica opuściła przełęcz pojawiły się na niej nowe oddziały. Pięć chorągwi lekkiej i tyle samo ciężkiej jazdy wjechało do podbitego królestwa. Za nimi ciągnęło piętnaście chorągwi piechoty Olegraińskiej. Też zaprawionej w bojach. Każdy piechur miał do dyspozycji dużą trójkątną tarczę, długą włócznie, miecz którym umiał się świetnie posługiwać oraz kuszę z której miał oddać jeden lub dwa strzały nim wróg uderzy na niego. Chroniony był przez kolczugę i stalowy hełm.
Gdy całe siły przemaszerowały grupa podróżników ruszyła dalej, wąska ścieżką która znów prowadziła w głąb gór.
-Widać, że nie będziemy walczyć sami. Olegrain najwyraźniej zamierza pomóc swemu sojusznikowi.- Wypowiedział się Sawin przerywając swoje wielodniowe milczenie. - Trzy i pół tysiąca ludzi. Gdyby to były siły Baracji nie dałbym im szans. Ale oni? Słyszałem co te wojska potrafią, i nie zdziwiłbym się gdyby rozbili i trzykrotnie liczniejsze siły.
To były jego ostatnie słowa tego dnia. Znów pogrążył się w zadumie i melancholii.

-Słyszeliśmy, żeście zginęli podczas oblężenie mości królu. Tak jak i twój biedny ojciec. Możesz być pewien, że większości rycerstwa nie podobają się rządu marionetki zakonu na tronie. Jestem pewien, że wielu stanie u twego boku gdy tylko się dowiedzą żeś żyw. Zwłaszcza gdy usłyszą o twych wojskach.
-Bardzo dobrze, niech każdy z was rycerze Baracji zabierze z sobą kilku z lekkiej jazdy i rozniesie nowinę po kraju. Mówcie co następuje: Prawowity następca tronu żyje, i oczekuje by każdy z stanu rycerskiego stanął do walki na jego wezwanie. Honorując przysięgę daną memu ojcu. Niech przybędą do wylotu przełęczy. Nie chce pozostać na noc w cieniu zamku palownika. A na polach które rozciągają się za przełączą będę mógł zrobić najlepszy użytek z sił naszych sojuszników. A teraz jedźcie!
Grupa rycerzy oddała hołd swemu nowemu jeszcze nie koronowanemu królowi i odjechała by wykonać rozkaz swego seniora.
 
Matyjasz jest offline