Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-02-2009, 22:19   #132
Junior
 
Junior's Avatar
 
Reputacja: 1 Junior ma wspaniałą reputacjęJunior ma wspaniałą reputacjęJunior ma wspaniałą reputacjęJunior ma wspaniałą reputacjęJunior ma wspaniałą reputacjęJunior ma wspaniałą reputacjęJunior ma wspaniałą reputacjęJunior ma wspaniałą reputacjęJunior ma wspaniałą reputacjęJunior ma wspaniałą reputacjęJunior ma wspaniałą reputację
Turystyka na tym polega że im dalej się podróżuje, tym bardziej dotkliwe są efekty owej podróży. I nie chodzi tylko o choroby, klimat czy kuchnię, która zdaje się nie lubić turystów. Nie chodzi nawet o język. Chodzi o odczucia. Bo im bardziej podróż egzotyczna tym silnej odczuwa się że nie jest się w domu. Zaś miejscowe ludy wykazują wszelkie formy mające wskazać turyście że nie jest u siebie. Wtedy dopiero – chory, cierpiący z powodu zatrucia pokarmowego i udaru – turysta jest spełniony. I mówi że oto podróż jego życia. Którą zapamięta na zawsze, a nawet swoim dzieciom nie pozwoli zapomnieć.

Tylko że Staszek wcale nie miał ochoty na jakoś głupią turystykę. A dobitnie miał odczuć w jak egzotycznym miejscu się znalazł. A co gorsza miejsce to nie było jego turystyką, lecz nowym domem. Ech..

Nie będąc głupi czuł jak ten dzień się potoczy. Być może w powietrzu coś było. Może jakieś podszepty z pogranicza świadomości kazały mu wiedzieć. Tak, coś się wydarzy.

I jak tylko trwał w spotkaniu, jak wypatrywał owych wydarzeń, tak coraz silniej uświadamiał sobie myśl – Hej! To już się wydarzyło! Wkroczyłeś do bagna i nie bardzo masz drogę odwrotu!

Z wrodzoną wytrwałością znosił kolejne krzyki, agresywne gesty, spojrzenia i wyzwiska. Był ponad to. Założył nogę na nogę i począł kontemplować niebanalne sklepienie sali, w której odbywało się spotkanie. Było zaprawdę inspirujące. Ciekawe jak wiele osób je wykonywało. Pierwszy był architekt. A zaraz za nim wiele rąk, wykonujących zaprawę, zdobienia, kolebki, łuki i fasony. Malarze. Nie tak dawno restauratorzy. Ciekawe co jego stary przyjaciel by o tym powiedział. Mateusz. Ciekawe co u niego.

Bohatyrowicz chrząknął i odkaszlnął. Staszek skupił na nim swój wzrok i cierpko się uśmiechnął.
- Słucham.
Po czym widząc że i inni w tym momencie słuchają dodał.
- Naprawdę słucham.

Koniec kłótni nie nastąpił z winy czy zasługi Staszka. To gospodarze przerwali swym wtargnięciem i groźbą. Groźbą i prezentacją. Pierwszej osoby która podczas tego spotkania tak naprawdę miała zabrać głos. Korzystając z okazji, Staszek wstał i stając wprost za Bohatyrowiczem odezwał się:

- Witam Pani Magdaleno. Miło mi poznać. Staszek Rocki. Czy to oznacza że część rozrywkowa dobiegła końca? Tak? Na pewno? – Mówiąc to typowym dla siebie zachrypłym głosem, spojrzał po zebranych. Kierując ciężar swego pytania na Bejowskiego.
- Proponuje przejść do konkretów. Nie ma co robić szopki i udawać że ktoś nie wie czy jest w tym projekcie czy nie. Nie ma też co o tym dyskutować bo i tak nie uda wam się nic wspólnie ustalić. Jest węzeł. Jest parę osób nim zainteresowanych. Jest urocza przywódczyni tej szkolnej wycieczki. Doskonale. To niech zainteresowane osoby omówią co mają do omówienia i tyle. Z dala od historii która i tak pozostanie hermetycznie zamknięta w wielkim słoju. A poza tym nie mam na takie rzeczy zbyt wiele czasu. Więc? Może przejdziemy do rzeczy jeśli nie do innego pokoju? Pani Magdaleno?
 
__________________
To nie lada sztuka pobudzać ludzkie emocje pocierając końskim włosiem po baraniej kiszce.

Ostatnio edytowane przez Junior : 26-02-2009 o 17:40.
Junior jest offline