Wątek: QS Asasyn
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-02-2009, 16:57   #5
Korbas
 
Korbas's Avatar
 
Reputacja: 1 Korbas ma wspaniałą przyszłośćKorbas ma wspaniałą przyszłośćKorbas ma wspaniałą przyszłośćKorbas ma wspaniałą przyszłośćKorbas ma wspaniałą przyszłośćKorbas ma wspaniałą przyszłośćKorbas ma wspaniałą przyszłośćKorbas ma wspaniałą przyszłośćKorbas ma wspaniałą przyszłośćKorbas ma wspaniałą przyszłośćKorbas ma wspaniałą przyszłość
Elnar nie spał zbyt długo. Gdy pierwsze promienie słońca przebiły się przez częściowo zakryte ciemnym materiałem okno Asasyn powstał z łóżka i zaczął zbierać rzeczy, które zdążył wyciągnąć w nocy gdy nie spał: Sakiewka, mapa regionu (na której nie było w okolicy tego miasteczka żadnego większego miasta) i klucz od pokoju. Gdy nacisnął na klamkę usłyszał jakieś krzyki i hałasy dobiegające z zewnątrz."Bunt?" - pomyślał i zamknął za sobą drzwi. Podszedł do okna wychodzącego na wejście do karczmy i zobaczył... Mały tłum chłopów z pochodniami, widłami i czym tam jeszcze. "Przyszli zabić karczmarza? Może im coś wisiał...?" - kolejna myśl nawiedziła Elnara, gdy tuż obok drzwi się otworzyły i wyszła z nich czerwonowłosa ładna kobieta. Stanęła obok niego i spojrzała za okno.
-Precz z obcymi!!! - krzyknął jeden z chłopów, a reszta odkrzyknęła z aprobatą.
Asasyn odwrócił wzrok od okna i spojrzał na kobietę:
-Chyba wpadliśmy w kłopoty nie sądzisz? - powiedział bezbarwnym głosem.
-Nie sądzę. Boisz się bandy wieśniaków z widłami? -zapytała, a raczej stwierdziła, po czym ziewnęła.
-No co Ty, ale to nadal pozostaje kłopotem. Nie możemy odjechać jak normalni ludzie tylko będziemy musieli się wymknąć zanim podpalą tą karczmę. - oznajmił znów spoglądając przez okno.
-Wymknąć... to chyba nie jest odpowiednia słowo. Nie sądzę że damy rady wyjść stąd niezauważeni. - westchnęła - A ja tylko chciałam się wyspać w ciepłym łóżku - mruknęła pod nosem.
Uśmiechnął się słysząc jej odpowiedź.
-Można by spróbować. Jest jakieś tylne wyjście? - rozejrzał się jakby drzwi na tyły budynku były za nim.
-Raczej jest, ale i ono jest pewnie obstawione przez szaleńców z widłami. - zamilkła na chwilę - Ale zawsze można spróbować. Sądzę jednak, ze bez krwi się nie obędzie, muszę jeszcze zabrać swojego konia.
-Skoro tak... Ja mojego konia zostawiłem przed budynkiem. Wyjdę, zwrócę ich uwagę na siebie, a Ty wyjdziesz tylnym wyjściem i pójdziesz po konia. Potem razem możemy jechać dalej. - spojrzał na nią i uśmiechnął się nieznacznie.
-Bohater się znalazł! - prychnęła - Ich jest kilkunastu, ty jeden.- Dopiero teraz zmierzyła mężczyznę wzrokiem. – Wątpię, że od tak po prostu Cię wypuszczą a do pokojowych negocjacji raczej nie przywykli. Chyba sobie sam z nimi nie poradzisz – zaśmiała się.
-Gdzie jedziesz? – zapytała znów spoglądając w okno.
Tym razem on sie zaśmiał.
-Uważasz że mam zamiar im się wystawić? Powiedziałem że zwrócę na siebie ich uwagę, a nie że będę z nimi walczyć. - Jadę do tutejszego miasta Daar Duann. Dowiedziałem się od karczmarza że to duże miasto. Jakaś robota się znajdzie zapewne. Ty też tam jedziesz?
-Tak, chyba tak. Musze odwiedzić jakieś miasto, a to chyba jest najbliżej. No to do zobaczenia przed karczmą – powiedziała z lekkim uśmiechem i skierowała się w stronę swojego pokoju.
- Za trzy minuty wychodzę, dowiem się gdzie jest tylne wyjście i zabiorę konia.
Tylko żeby Cię za bardzo nie podziobali tymi widłami, nie mam zamiaru się tobą zajmować- rzuciła ze złośliwym uśmiechem i znikła za drzwiami.
-Nie martw się, w tym już moja głowa. -rzekł do siebie, gdyż kobieta odeszła. - No cóż, do dzieła.
Wyjął miecz i zaczął nim uderzać w sufit. Po minucie zrobiła się wystarczająco duża dziura. Wskoczył przez nią na dach.
- Nie krzywdzimy niewinnych... - mruknął cicho, przypominając sobie prawo zakonu. - Nie jestem pewny czy są niewinni, więc nie będę ryzykować.
Elnar wyjął sakiewkę złota i niezauważony przez wieśniaków rzucił ją w zebranych.
Sakiewka spadła na ziemię rozsypując dookoła złota. Gdy chłopi rzucili się na złote krążki drugą sakiewkę rzucił trochę dalej od karczmy, tak że zajęci zbieraniem pieniędzy chłopi nie zauważyliby wejścia czy wyjścia kogokolwiek z karczmy. Zadowolony asasyn zeskoczył na ziemię, wziął swojego konia i pojechał do stajni na spotkanie z nieznajomą kobietą.
 
__________________
Wyłącz się!
Ctrl+W

Ostatnio edytowane przez Korbas : 27-02-2009 o 14:29.
Korbas jest offline