Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-02-2009, 22:46   #35
Terrapodian
 
Reputacja: 1 Terrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłość
Zatrzymali się na górskiej polanie w naturalnym wgłębieniu skały, aby przeczekać noc. Słońce bowiem powoli znikało za górskimi szczytami, które stawały się coraz wyższe w tym miejscu. Powietrze było równie rześkie, a od pewnego czasu byli smagani ostrym deszczem. Z tego powodu paladyn zdjął zbroję, którą od teraz nosił w obszernym worku, który podarował mu Chors. Elfka wybudziła się przed kilkoma godzinami, jednak wciąż pozostawała w fazie półsnu. Skarżyła się na ból głowy, lecz twierdziła, że to naturalne po tego typu przepowiedniach.

Po rozpaleniu ogniska i pożywieniu się, Chors wydawał się być zadowolony.
- Już jutro powinniśmy dojść do celu - powiedział - dlatego wszyscy powinni wypocząć. Kto trzyma wartę jako pierwszy?
- Ja mogę - zgłosiła się elfka. - Już dosyć spałam...
- Myślisz, że dasz sobie radę? - spytał demiurg.
- Oczywiście, już powoli trzeźwieję.
- Doskonale, Ellitre. Tylko do jutra dojdź do siebie... Nie wiem jak bardzo klasztor zmienił się od ostatniej wizyty.
Sawin średnio cieszył się z powodu tej wędrówki. Choć zdołał już pogodzić się ze swoją przyszłością, wciąż obawiał się odpowiedzialności jaka na niego spadnie. Może z tego powodu nie zauważył nawet jak zasnął na swym zakonnym płaszczu.

Ktoś go szturchnął bardzo mocno w żebra i raptownie wyrwał ze snu. Nad nim schylał się Olidrin.
- Musisz to zobaczyć - szepnął.
Paladyn wstał, w myślach przeklinając maga za wyrwanie z cennego odpoczynku. Wyszedł między drzewa podążając z uczniem. Na miejscu był już Baltazar i Ellitre. Sawin wraz z nimi spojrzał w stronę polany. Ścieżką ciągnęła kolumna ludzi świecąca szkarłatnym blaskiem. Wszyscy oni byli przezroczyści i zdawali się rozpłynąć w powietrzu pod wpływem dotknięcia. Byli to głównie mieszczanie, lecz także żołnierze w pełnym rynsztunku. Duchy. Paladyn poczuł na karku oddech Chorsa.
- To byli niegdyś mieszkańcy miasta u podnóża gór. - zaczął - Dawno temu oddziały samozwańczego króla zaatakowały te ziemie. Doszło do pacyfikacji miasta. Wybito wszystkich bez względu na wiek czy płeć. Napastnicy pewni siebie podpalili miasto i ruszyli na dalsze podboje. Po kilku dniach oddział zaginął w niejasnych okolicznościach. Odnaleziono tylko szczątki włóczone przez zwierzęta po lasach. Kilkanaście lat temu odnaleziono masowy grób. Trupy miały na sobie zbroje właśnie armii tego króla. Nie wiadomo, kto ich wymordował. Wieśniacy podają sobie historię o zarazie, która zdziesiątkowała te oddziały. Miała to być zemsta za okrucieństwo wobec mieszkańców zmasakrowanego miasta. Jak okazało się dość szybko, wędrowcy zaczęli opowiadać o zabitych, którzy ewakuują się w góry. Odkryto, że kierują się w stronę zrujnowanego klasztoru. Nikt nie odważył się iść za nimi.
Zapadła cisza. W milczeniu obserwowali przerażający pochód.
 
Terrapodian jest offline