Wątek: QS Asasyn
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 27-02-2009, 12:12   #8
Vivianne
 
Vivianne's Avatar
 
Reputacja: 1 Vivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputację
Wszystko działo się tak szybko. Kiedy spostrzegła nadlatującą w jej kierunku strzałę, ta już została trafione sztyletem. Jej jedyną reakcją była zdezorientowana mina, nie było czasu na nic więcej. Kiedy usłyszała głos mężczyzny popędziła konia. Ruszyli na południe…

………………………………….

Pogoda była wspaniała. Świeciło piękne słońce, wiał lekki wiatr, było dość ciepło. Pędziła przed siebie rozkoszując się promieniami ogrzewającymi jej twarz. Krajobraz zmienił się nieco. Wraz z pojawieniem się nielicznych drzew i kępek trawy znikało poczucie pustki. Towarzyszące jej jeszcze dzień wcześniej, kiedy przemierzała pustkowie.
Zwolnili tępo, po chwili odezwał się mężczyzna…
- Juliette – powiedziała odwracając głowę w stronę mężczyzny. – Po co ci ta chustka? – zapytała unosząc jedną brew do góry. Nie odpowiedział, machnął tylko ręką.
Dziewczyna wzruszyła ramionami i westchnęła cicho. Nie miała zamiaru naciskać.
-Dobrze, do czasu – odpowiedziała na pytanie o sen z pretensją w głosie. Jechali chwilę w ciszy, którą wykorzystała na myślenie o tym co stało się w wiosce. Zastanawiała się, czy karczmarz nie ma teraz problemów z powodu przenocowania obcych. Nie troszczyła się o niego, była samolubna, ale ciekawiło ja, czy udało mu się przemówić do wzburzonego „tłumu”.
Przypomniała sobie wydarzenie z przed kilkunastu minut i zaczęła je analizować. Nagle jakby oprzytomniała wzdrygając się lekko.
- Jakim cudem trafiłeś w strzałę, to…to niemożliwe – wydusiła wreszcie i spojrzała pytająco na Elnara, którego twarz prawie całkowicie zasłaniała chust. – I jak udało ci się zabrać swojego konia sprzed budynku, przed którym grasowała banda wściekłych wieśniaków i ujść bez szwanku? – zapytała wbijając spojrzenie swoich zielonych oczu w mężczyznę, który przed chwilą uratował ją od strzały.
 
Vivianne jest offline