Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 27-02-2009, 23:41   #46
Miriander
 
Miriander's Avatar
 
Reputacja: 1 Miriander ma w sobie cośMiriander ma w sobie cośMiriander ma w sobie cośMiriander ma w sobie cośMiriander ma w sobie cośMiriander ma w sobie cośMiriander ma w sobie cośMiriander ma w sobie cośMiriander ma w sobie cośMiriander ma w sobie cośMiriander ma w sobie coś
Ale wyobraźcie sobie przez chwilę państwo, że będąc w trójwymiarowym świecie spoglądamy na jedną z płaszczyzn, na której widzimy rozsypane czarne kropki. Te kropki, razem tworzą struktury, rodziny, cywilizacje...
Nie mając pojęcia o trójwymiarowej strukturze rzeczywistości, jest dla nich zupełnie abstrakcyjnym istnienie kolejnego wymiaru. Teraz, jeśli my, poruszając się w naszej nieograniczonej dwoma wymiarami przestrzeni, napotkamy płaszczyznę, na której żyją te kropki, obserwujemy ciekawe rzeczy. A raczej, te kropki, obserwują bilokację, uważają, że częśc was, która przechodzi przez płaszczyznę, jest aktualnie wami i nie są w stanie pojąc, jak mogą wyglądac istoty rozciągające się w 3 osiach x,y,z. Tutaj też nasuwają się ciekawe wnioski: co mogą znaczyc takie małe, ledwo zauważalne kropki dla nas? Co, jeśli istnieje więcej wymiarów a my po prostu nie jesteśmy sobie tego wyobrazic z powodu niedoskonałości poznania? Takimi zagadnieniami zajmuje się mechanika teoretyczna, więc wracając do wykładu....

Hej chłopcze ona uśmiechnęła się do Ciebie! Hej chłopcze, hej chłopcze!
- Nie zbijaj się już Karl - i śmiech i śmiech i śmiech i śmiech!
- Ha! - pięśc dotyka ramienia, trzeba się odwdzięczyc kuksańcem, "no co, no co" i zaśmiech w dół.
Chwila powagi. Poważne oświadczenie:
- Jesteśmy tylko przyjaciółmi, wiesz, takie rzeczy między kobietą i mężczyzną to normalka...
- Jak dzieci i pralka! Hell yeah, kiedy jej wsadzisz?
- O kur... - poważna bijatyka od razu została utarczką przyjaciół i gonitwą przez jakąśtampięknąStrasse gdy ludzie dziwnie patrzyli a przeskakując ławkę w pogoni za zzadonicowym studentem przekrzykiwał - Perwers! - gdy tamten prawie krztusił się - Prawiczku! - i spieprzał dalej tym cholernie zajebistym mega susem ku gwiezdnej prądnicy nocy!

Replikant rzecze więc, moknąc w strugach deszczu gdy rozpikselowane .avi nawala:

Widziałem rzeczy, którym wy ludzie nie dalibyście wiary. Statki w ogniu sunące ku ramionom Oriona. Oglądałem promienie kosmiczne błyszczące w ciemnościach blisko wrót Tannhausera. Wszystkie te chwile znikną w czasie jak łzy na deszczu. Czas umrzeć.


***

Nie, jeszcze nie czas

***


To stacja końcowa. Czy tu się głowy ścina? Nie, najwyraźniej nie, ale za to tonie się w mroku zalegającym tam, gdzie sztuczne ostrza promieni halogenów nie dotarły: gdzieś, gdzie otchłań tunelu otwiera się czy zamyka, z jednej stony i drugiej ciągnąc tory z niczego do nikąd.
Strasznie tutaj cicho.
Strasznie tutaj.
Strasznie.

***
Mama
***

- Halo, synku?
- Cześc mamo - mówił Adrian, a oczy nieposłuszne zaszły wodą.
- ... -
- ... -
- Synku, nie chcę, byś się rozłączył...
- Dobrze, mamo...
- ...ale musisz zrozumiec, że ludzie w naszym wieku: moim i taty, czasem muszą dac sobie spokój i skorzystac z ży...
- Kocham Cię, mamo - wypalił.
- ...e, ja Ciebie też synku, ale o co...
Klik.

***

- To było świetne!
- No pewnie, że świetne!
- Nie, Adrian, nie rozumiesz, to nie było świetne w sensie świetnie, to było świetnie w sensie wow!
- Dobra, było to fajne, ale... - wtrącił się chłopak jego dziewczyny, ale ona...
- "Mickey i Mallory Knox uciekli, Scagnetti nie żyje i pokazują ich na żywo w ogólnokrajowej telewizji!" - rozczapierzyła palce, wyciągając ręcę jak z klasycznych horrorów początka wieku
- Hahaha! I potem Dwight McClusky: Na żywo w ogólnokrajowej telewizji?! Jezu Chryste na pierdolonych gumowych szczudłach, czy to naprawdę się dzieje?! Hahahaha!
- Ej, nie śmieszy Cię to? - szturchnęła swojego lubego, markotnego w czasie rozmowy i rozchmurzyła go szybko całusem.
Serce nigdy później tak nie zabolało Adriana.
Ze słów ludzkich, może to jedynie opisac naciśnięcie spustu i postawienie świata w ogniu.
- Ej, a Indianin? To była niezła psychodela - podjął, mając nadzieję, że mimo nadzwyczaj romantycznej atmosfery panującej w mieszkaniu oderwą się od ukazywania sobie miłości.
- A, no tak, pewnie, to chyba moja ulubiona scena!
- Ale przecież dopiero co oglądałaś go po raz pierwszy, kochanie... - jej chłopak przypuścił szturm, ale ona z tym rozbrajającym uśmiechem, którego było zawsze pełno, wyślizgnęła się i naraz przybierając prześmiewczą, bo poważną minę, zacytowała słowa, które prześladowały Adriana przez długi czas, aż do momentu, w którym miłośc nie umarła...:

Pewnego razu kobieta zbierała drewno na opał. W śniegu znalazła zamarzniętego jadowitego węża. W domu go wyleczyła. Ale wąż ukąsił ją w szyję. Umierając, spytała węża... Dlaczego mi to zrobiłeś" A wąż na to... "Słuchaj, suko, wiedziałaś, że jestem wężem"...

***

W końcu, stojąc tutaj na stacji, odważył się kupic w automacie batonika. Marsa - Sarsa. Postanowił to już wtedy, gdy temporalne załamanie czterowymiarowego świata uderzyło go z całą siłą.
Jezus napełniony Duchem Świętym udał się na pustynię i tam pościł 40 dni i 40 nocy.
Siedział czekając na zimnym, zrobionym z metalu siedzeniu, przeżuwając rozpływający się w jego ustach karmel. Ok, może nie będzie to takie dokładnie litera w literę, ale właściwie spróbuje podobnie. Do Jezusa przyszedł diabeł by go kusic.
Adrian poczeka na swojego diabła, aż przyjdzie. W końcu...on zna jego myśli, wie gdzie jest, co zrobi i co go jara. Diabeł Adriana ma tą dziwną właściwośc, że konfrontuje go z ekstremami i zdaje się czerpac dziwną przyjemnośc z obrzydzania mu życia. Pewnie skończy się to wtedy, gdy student zwątpi, zmuszony do oglądnięcia 2 girls 1 cup. Tak, wtedy z pewnością dusza z niego umknie. Na razie jednak, wiedząc, że zł..nie, nie zło, ale że istnieją materialne siły niematerialne, musi zawierzyc samotności i w końcu wymusic na świecie odpowiedzi.

***
Tata
***

- Hej, Adi.
- Cześc tato.
- Dzwonisz.
- No, dzwonię.
- No, to co Ci tam siedzi na wątrobie i spac nie daje?
- Spójrz w TV.
- Za niedługo zobaczę tam Twoją twarz zamiast reklamy L'Oreal, jak ga...
- ...nie, tatuś, słuchaj...
- ...wiesz, że nawet mama do mnie dzwoniła, bo Ty miałeś komórkę wyłączoną?
- Ale to nie tak! Argh! Wiesz przecież, że...
- ...takie rzeczy się nie zdarzają, ale jakoś chyba fajnie było w tym autku, nie?
- Tato...
- No dobra, dobra...
- ... -
- Wiesz, Adi, zawsze pragnąłem, żebyś był szczęśliwy i nie wiem, czy nauczyłem Cię tego szczęścia, jeśli musisz zadawac się z kimś, kto ma taki wypas samochód.
- Tato!
- Nie krzycz na ojca.
- Nie krzyczę.
- Dobra, to po co dzwonisz?
- Wróc do mamy.
- Synek...wiesz, że to nie takie proste...
- Nie, kurwa, nie prawda! To jest proste, można, kurwa, wziąśc kwiaty, paśc do stóp, spac na wycieraczce! Romantycy sobie radzili, a gdzie Ty tato masz jaja na to?
- Słuchaj - lodowaty głos ojca - kocham Twoją matkę, ale jakbyś troszkę więcej miał styczności z kobietami oprócz .jpg to wiedziałbyś, że w pewne dni z kobietą jest tak, a w niektóre inaczej.
- ale...
- ...ale nadchodzi czas, gdy nakłada się na Twoją psychikę i biologia i przeszłośc i wszystko i chcesz coś zmienic, chocby było to całym złem i tylko złem i bezsensownym w dodatku.
- ale...
- Adi, gadając o zmianie świata, myślenia ludzi i polityki korporacji jesteś tak samo bezsensownym buntownikiem jak Twoja matka. A jednak kocham Cię, synek.
- Ja nie buntu...
- Nie dogadamy się.
- No nie. Jak zawsze.
- ... -
- ... -
- Uważaj na siebie. Pamiętaj, że oboje Cię kochamy i nie rób nic, co miałoby doprowadzic Cię z dala od domu.
- No...
- Uważaj na siebie. Cześc.
- Cześc.
Klik.

Tata wyłączył komórkę. Cholera.

***

Kolejna scena filmowa - Thomas Krupp, wcale nie różny od Agenta Smitha, wkracza krokiem odbijającym się echem pod tym betonowym sklepieniem na peron. Spogląda na Adriana, on na niego i już wiadomo, że zaraz pięśc przetnie powietrze, ale zostanie zatrzymana przez ramię, kopnięcie odbije kopnięcie i razem jak nie zewrą się w morderczych zapasach, jak to zrobił człowiek, Jakub, przeciwko Aniołowi występując.
I potem będzie się wydawało, że mimo potęgi przeciwnika Adrian wygrywa, zasypując gradem uderzeń coraz to rozpaczliwiej broniącego się Thomasa.
Ale nie, to będzie tylko blef! Uderzenie w kolano, chrupnięcie rzepki, odsłonięta zasłona i pięści Thomasa lądują na miękkiej twarzy bohatera. Kopniak i kolejny, ból, krew występuje na usta, zęby ruszają się, warga skaleczona, siniaki i zatarcia na skroni i potem miażdące uderzenie w brzuch i przez wiecznośc Adrian leci w tył, na tory, ciało łączy się z metalem, a oddech zamiera na kolejną wiecznośc.
Potem, bezsilny, czuje silny chwyt umięśnionej ręki, ciągnięcie za włosy i to, jak nos rozchlapuje się, gdy głowa miarowo uderza o trakcję kolejową.
Ale oto nadjeżdża zagłada! Zza światła jakie rzuca z tunelu nic nie widac, jedynie biel. Ale wtedy Adrian już wierzy, tak, już zawsze będzie wierzył i odpycha przeciwnika, nie widzi go ale widzi i czuje i jego ruchy są perfekcyjne, teraz rzuca nim i łamiąc prawa fizyki odbija się od ściany, obiema nogami lądując na peronie, w pół sekundy przed tym, jak metalowy potwór metra przejeżdża jego przeciwnika.
Jest wolny. Wygrał.


Ciemne metro. Jest tutaj sam, wspomnienia pojawiają się przed jego oczami, ale on jest spokojny. Doświadczył spokoju, zapewniono go o nim. Widział przyszłośc, pamiętał o przeszłości, zmienia teraźniejszośc. Jest nikim, ale może byc wszystkim, jeśli tylko wróci i powie, że chce spróbowac razem z Thomasem zmienic świat, chocby jego dusza miała pójśc do piekła. Może zginąc w tym momencie. Może zapomniec wszystko. Może dożyc starości i wnuków. Może. Morze. Ocean możliwości.

Stoi przed ruchomymi schodami, wyglądającymi jak drabina Jakubowa ku niebu. Słyszy odległe kroki. Zbliżają się czy oddalają? Kto to? Człowiek, czy zwierzę?

Serce w piersi łomocze szybciej, a usta cicho wyszeptują zapytanie:

- Thomas?
 

Ostatnio edytowane przez Miriander : 28-02-2009 o 21:02. Powód: Literówki i kilka zjedzonych słówek poprawiono
Miriander jest offline