Olidrin nie czekał na decyzję towarzyszy zerwał się na równe nogi i biegł na wzniesienie.
-Zmarli! Jestem Olidrin, mag ognia uczeń Baltazara. Co zakłóca wasz sen?-Wykrzyczał co sił w płucach.
Tłum umarłych zafalował gniewnie.
-Żywy! To droga zmarłych, miejsce naszego cierpienia i zemsty. Nikt nie przeżyje.
Zbliżali się wolno jak drapieżnik pewien, że ofiara mu się nie wymknie.
-Potrzebuje pomocy, i pomoc ofiaruję! Na mocy praw spisanych ręką stwórcy! Odpowiedzcie, co zakłóca wasz spoczynek?
-Głupiec.-Wysyczał Baltazar- Ma racje ale oni nie muszą wiedzieć o pradawnych prawach, a na interwencję stwórcy nie liczę. Odszedł nim przybyli bogowie.
Mag podbiegł do swego ucznia. Sawin spojrzał na swego opiekuna, ten dał mu znać by czekał. Z drugiej strony na przód wybiegło truchło człowieka odzianego w tradycyjne szaty maga. Insygnia szkoły nie były widoczne a kolor dawno wyblakł.
-Stójcie! Od wieków służyłem za strażnika praw. On ma racje. Musimy go wysłuchać. Mów ty który wymagasz pomocy i niesiesz odkupienie.
Oczy młodego maga rozszerzyły się w zdumieniu. Wszystko tak jak w starych księgach. Z pamięci wyrecytował formułę.
-Mówcie co waszego nieszczęścia przyczyną. Zważę to w swym rozumie i stwierdzę czy dam radę pomóc. Jeślim nie dość władny by pomocy udzielić, w zamian za mój i kompanów żywot, cześć mej krwi ofiarowuję. Czy zgadzacie się na me warunki?
-Zgadzamy się. To lat było ponad pięć wieków temu, gdy oblegani byliśmy. Nasz bóg przemówił...
Przerwały mu inne głosy z zaświatów.
-Żelazny bóg. Stwór z posążka. Kłamca. Demon.
-...rozkazał nam otworzyć bramy, a sam miał przybyć do nas i zniszczyć naszych wrogów. Oszukał nas. Teraz pragnący zemsty, wędrujemy przez świat. Przeklęci, nie dla nas spokój kurhanów sława poległych, odpoczynek zmarłych. Żyjemy, choć życie smaku nie ma. O to czego chcemy, czego łakniemy, zemsty, zemsty.
-Czy wasz bóg, demon, kłamca, oszust nie nosił miana Jinogu?
Wśród tłumy wydającego się nie posiadać żadnych emocji przebiegł okrzyk złości i przerażenia.
-On to.-Krótko odparł strażnik praw.
-Przyłączcie się do nas! Jest on naszym wrogiem. Walcząc wraz z nami wywrzecie waszą zemstę. Osiągniecie odkupienie
-Przez prawo pętające nas zawarliśmy pakt. Gdy nadejdzie czas, wezwiesz nasz a my staniemy do ostatniej bitwy.
-Gdzie świata los na szali spocznie między zagładą a przetrwaniem.-Wyszeptała do siebie elfka.
-Nim odejdziecie! Zmierzamy do klasztoru, co nas tam czeka?
-Więc jesteście przeklęci. Zginiecie, zabici przez to co zostawili wyznawcy rozumu, bogowie maszyn, zaklinacze błyskawic w generatorach, lud który zakuty w stal ośmielił się sięgnąć gwiazd. Pierwsi z ludzi na tym świecie. Ten który z tobą podróżuje. Ostatnie dzieło stwórcy, gdy on odchodził. Zna odpowiedzi.
Umarła armia znikła rozwiana przez wiatr. Każdy z obecnych czuł doniosłość tego wydarzenia. Choć nic widocznego tego nie zdradzało zawarto pakt, który jeśli trzeba będzie dłuższy niż życie. Magowie zeszli z wzgórza i pytająco patrzyli na Chorsa, który nie chciał udzielać odpowiedzi na temat dawnego ludu, któremu nauka zastąpiła bogów. Sawin wdrapał się na wzgórze i patrzył na miejsce gdzie jeszcze chwilę temu stał tłum. Ellitre wyczerpana kolejną przepowiednią zachwiała się i upadłaby gdyby nie młodszy z czarodziejów który złapał ją tuż przed upadkiem. Jednak tym razem nie straciła przytomności i całkiem przytomnie patrzyła na Olidrina, który czuł nienaturalny lęk. Za każdym razem gdy używał magii ryzykował życie, a czasem nawet duszę. Teraz czuł się niemal przerażony odczuciem, że nie wie co zrobić. Jego lęk przerwał okrzyk jego nauczyciela.
-Sawinie z lewej! Strzyga! Potrafisz to to tylko różnica potencjałów. Musisz dać radę bestii ogień się nie ima.-Wymamrotał po czym wyciągnął dłoń i z pomocą kilku słów i krótkiego gestu powołał do istnienia błyskawicę która trafiła bestię nim ta dopadła paladyna. Sam zaatakowany po trwającym sekundę zaskoczeniu dobył broń, i zapamiętał by zapytać maga jak udało mu się wywołać błyskawicę będą magiem ognia. Wszak to ponoć dziedzina tych od powietrza. |