Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 28-02-2009, 22:54   #37
Matyjasz
 
Reputacja: 1 Matyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemu
Olidrin nie czekał na decyzję towarzyszy zerwał się na równe nogi i biegł na wzniesienie.
-Zmarli! Jestem Olidrin, mag ognia uczeń Baltazara. Co zakłóca wasz sen?-Wykrzyczał co sił w płucach.
Tłum umarłych zafalował gniewnie.
-Żywy! To droga zmarłych, miejsce naszego cierpienia i zemsty. Nikt nie przeżyje.
Zbliżali się wolno jak drapieżnik pewien, że ofiara mu się nie wymknie.
-Potrzebuje pomocy, i pomoc ofiaruję! Na mocy praw spisanych ręką stwórcy! Odpowiedzcie, co zakłóca wasz spoczynek?
-Głupiec.-Wysyczał Baltazar- Ma racje ale oni nie muszą wiedzieć o pradawnych prawach, a na interwencję stwórcy nie liczę. Odszedł nim przybyli bogowie.
Mag podbiegł do swego ucznia. Sawin spojrzał na swego opiekuna, ten dał mu znać by czekał. Z drugiej strony na przód wybiegło truchło człowieka odzianego w tradycyjne szaty maga. Insygnia szkoły nie były widoczne a kolor dawno wyblakł.
-Stójcie! Od wieków służyłem za strażnika praw. On ma racje. Musimy go wysłuchać. Mów ty który wymagasz pomocy i niesiesz odkupienie.
Oczy młodego maga rozszerzyły się w zdumieniu. Wszystko tak jak w starych księgach. Z pamięci wyrecytował formułę.
-Mówcie co waszego nieszczęścia przyczyną. Zważę to w swym rozumie i stwierdzę czy dam radę pomóc. Jeślim nie dość władny by pomocy udzielić, w zamian za mój i kompanów żywot, cześć mej krwi ofiarowuję. Czy zgadzacie się na me warunki?
-Zgadzamy się. To lat było ponad pięć wieków temu, gdy oblegani byliśmy. Nasz bóg przemówił...
Przerwały mu inne głosy z zaświatów.
-Żelazny bóg. Stwór z posążka. Kłamca. Demon.
-...rozkazał nam otworzyć bramy, a sam miał przybyć do nas i zniszczyć naszych wrogów. Oszukał nas. Teraz pragnący zemsty, wędrujemy przez świat. Przeklęci, nie dla nas spokój kurhanów sława poległych, odpoczynek zmarłych. Żyjemy, choć życie smaku nie ma. O to czego chcemy, czego łakniemy, zemsty, zemsty.
-Czy wasz bóg, demon, kłamca, oszust nie nosił miana Jinogu?
Wśród tłumy wydającego się nie posiadać żadnych emocji przebiegł okrzyk złości i przerażenia.
-On to.-Krótko odparł strażnik praw.
-Przyłączcie się do nas! Jest on naszym wrogiem. Walcząc wraz z nami wywrzecie waszą zemstę. Osiągniecie odkupienie
-Przez prawo pętające nas zawarliśmy pakt. Gdy nadejdzie czas, wezwiesz nasz a my staniemy do ostatniej bitwy.
-Gdzie świata los na szali spocznie między zagładą a przetrwaniem.-Wyszeptała do siebie elfka.
-Nim odejdziecie! Zmierzamy do klasztoru, co nas tam czeka?
-Więc jesteście przeklęci. Zginiecie, zabici przez to co zostawili wyznawcy rozumu, bogowie maszyn, zaklinacze błyskawic w generatorach, lud który zakuty w stal ośmielił się sięgnąć gwiazd. Pierwsi z ludzi na tym świecie. Ten który z tobą podróżuje. Ostatnie dzieło stwórcy, gdy on odchodził. Zna odpowiedzi.
Umarła armia znikła rozwiana przez wiatr. Każdy z obecnych czuł doniosłość tego wydarzenia. Choć nic widocznego tego nie zdradzało zawarto pakt, który jeśli trzeba będzie dłuższy niż życie. Magowie zeszli z wzgórza i pytająco patrzyli na Chorsa, który nie chciał udzielać odpowiedzi na temat dawnego ludu, któremu nauka zastąpiła bogów. Sawin wdrapał się na wzgórze i patrzył na miejsce gdzie jeszcze chwilę temu stał tłum.
Ellitre wyczerpana kolejną przepowiednią zachwiała się i upadłaby gdyby nie młodszy z czarodziejów który złapał ją tuż przed upadkiem. Jednak tym razem nie straciła przytomności i całkiem przytomnie patrzyła na Olidrina, który czuł nienaturalny lęk. Za każdym razem gdy używał magii ryzykował życie, a czasem nawet duszę. Teraz czuł się niemal przerażony odczuciem, że nie wie co zrobić. Jego lęk przerwał okrzyk jego nauczyciela.
-Sawinie z lewej! Strzyga! Potrafisz to to tylko różnica potencjałów. Musisz dać radę bestii ogień się nie ima.-Wymamrotał po czym wyciągnął dłoń i z pomocą kilku słów i krótkiego gestu powołał do istnienia błyskawicę która trafiła bestię nim ta dopadła paladyna. Sam zaatakowany po trwającym sekundę zaskoczeniu dobył broń, i zapamiętał by zapytać maga jak udało mu się wywołać błyskawicę będą magiem ognia. Wszak to ponoć dziedzina tych od powietrza.
 
Matyjasz jest offline