Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 01-03-2009, 20:09   #12
Extremal
 
Extremal's Avatar
 
Reputacja: 1 Extremal to imię znane każdemuExtremal to imię znane każdemuExtremal to imię znane każdemuExtremal to imię znane każdemuExtremal to imię znane każdemuExtremal to imię znane każdemuExtremal to imię znane każdemuExtremal to imię znane każdemuExtremal to imię znane każdemuExtremal to imię znane każdemuExtremal to imię znane każdemu
Stary myśliwy przeczesywał właśnie swoje tereny łowieckie, z bawarską mycką, szelkami i przykrótkimi spodenkami raźnie podskakiwał wśród polnych kwiatów, gwiżdżąc raźnie w takt swoich kroków
-Ah Albercik, Ty to tęgi łeb jesteś! - Odparł z dumą sam do siebie - Uciec z Kosowa w Alpy to wspaniały pomysł! A dziś zjemy sobie Miedwiediewa! -W starczych oczach błysnął obłęd, rodem z mroźnej Syberii.

Tymczasem gdzieś w bujnych lasach, zapierdala misiu Jogi.
Obija się biedaczysko o krzewy, pysk zarośnięty od tygodnia, zielona czapeczka z oberwanym daszkiem ledwie zasłania nieprzystrzyżoną grzywkę. Po kilku metrach Misiu Jogi przystał na chwilę, rozejrzał się na lewo i prawo, jakby bał się, że ktoś go znajdzie. Gdy nabrał już odrobiny pewności, że nikt go nie obserwuje, wyciągnął zza pazuchy Leśny Dzban ze sfermentowanych jagód i zaciągnął się tak bez pamięci, że aż jabłko Adama odbijało się to raz od gardzieli a dwa od obojczyka. Wtem właśnie w najmniej spodziewanym momencie wparował Bubu, odwieczny kumpel Jogiego.
-Jogi! Ty skubańcu, pić nie możesz, co lekarz powiedział?
-Nicc, mnieee to nieee intereerere... - Odpowiedział zgodnie z swoim sumieniem.
-Jogi masz wszyte tabletki pod futrem, alkohol Cię może zabić!
-I o to hoci... Nie potszebny nikomu jezdem... - W tym miejscu wziął resztę dzbana na hausta
-Jak możesz tak mówić? Czy nasza przyjaźń, zupełnie nic dla Ciebie nie znaczy?
-Zobaa. Ni ma! - Zmartwiony pustką dzbana najpierw zajrzał okiem do środka butelki, a później na poparcie swoich słów przechylił pustą butelkę tak, aby i Bubu mógł podziwiać ten zadziwiający fenomen natury.
Tym o to stwierdzeniem Jogi wybił swojemu przyjacielowi ostatni oręż by przemówić mu do rozsądku, wieloletni przyjaciel machnął łapą na wrak który pozostał z jego przyjaciela i poszedł w przeciwną stronę.

Jogi pozostał sam sobie, bez przyjaciela, bez oparcia na jakie mógł liczyć, no i bez leśnego dzbana.
Potężny miś niewzruszony tymczasowymi niedogodnościami ruszył dalej slalomem między drzewa przed siebie.
Długo szedł, i pewnie szedłby tak długo do póki by mu się film nie urwał, ale traf chciał że wszedł....
-OOO KUUUUR!!! - Wydarł się Jogi, w pierwszej chwili myśląc, że jest w amazonce i piranie go wcinają, ale nie to było coś znacznie gorszego
To był uchodźca z Kosowa.
-Wpadłeś w wnyki Albercika, grubasku! - myśliwy zaczął misia gładzić nożem w okolicach serca - A może pogłaskać Misia po brzusiu?


-BUBU!! BUBU! Ratuj! - Usłyszał wołany w oddali, wracając w najbliższa stronę do Monachium, gdzie już miał rezerwację z powrotem do parku Yellowstone
-Pewnie znowu pijak ma delirium... Szkoda faceta.

-BUBU!!!....


Jaki morał z tej historii? Śpieszmy się kochać ludzi, tak szybko odchodzą

I teraz kadr z mojego ulubionego filmu:
 
__________________
Jednogłośną decyzją prof. biskupa Fiodora Aleksandrowicza Jelcyna, dyrektora Instytutu Badań Nad Czarami i Magią w Sankt Petersburgu nie stwierdzono w naszych sesjach błędów logicznych.
"Dwóch pancernych i Kotecek"

Ostatnio edytowane przez Extremal : 01-03-2009 o 22:13.
Extremal jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem