Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-03-2009, 00:33   #60
Ratkin
 
Ratkin's Avatar
 
Reputacja: 1 Ratkin jest godny podziwuRatkin jest godny podziwuRatkin jest godny podziwuRatkin jest godny podziwuRatkin jest godny podziwuRatkin jest godny podziwuRatkin jest godny podziwuRatkin jest godny podziwuRatkin jest godny podziwuRatkin jest godny podziwuRatkin jest godny podziwu
Albreht poprawił swój strój, wygładził marynarkę i poprawił zawiązaną pod szyją apaszkę. W powietrzu wciąż unosił się zapach wonnych olejków, mający jakby zamaskować odór stęchlizny, ledwie wyczuwalny, lecz wciąż uderzający dla kogoś kto już go wywęszył. Spokojnie zwrócił się w kierunku zaskoczonego mężczyzny.

-Jesteś niewinny zbrodni o które cię posądzono. Zwyrodnialcy czekający na parodię, namiastkę kary na jaką zasługują, wymierzyli by na tobie swój wyrok w ciągu zapewne kilku dni które spędziłbyś w tym areszcie. Nie uwolnię cię od ścigających cie psów. Zarówno tych w mundurach, jak i tych które tamci prowadzą na powrozach. Nie mniej, formalnie rzecz biorąc - jesteś wolny... -jego twarz nie wyrażała żadnej emocji. Zdawało się że nie mrugał, co jeszcze bardziej potęgowało wrażenie że stało się twarzą w twarz z jakimś zimnym, pozbawionym uczuć gadem. Widząc zaskoczenie i zakłopotanie rozmówcy, ciągnął wypowiedź dalej.

-Zginąłbyś w tej celi. Nie z ich ręki, to z ręki strażników, wierz mi. Twoje losy już zapisano, teraz tylko możesz postępować wedle tego... bądź zaprzeczyć i skazać się na wieczne potępienie. Stoisz tu i teraz, zapewne myśląc że masz do czego wrócić, że ktoś na ciebie czeka, że ktoś nie wierzy w twoją winę. Nie chcę być posłańcem przynoszącym takie nowiny, ale muszę, tak jak nie mam wyboru kiedy dostarczam wyroki... -Albreht pierwszy raz od dobrej minuty, bardzo powoli mrugnął powiekami.

-Nie masz. Ten który odpowiada za te morderstwa zadbał o to. Nic nie dzieje się przypadkiem. Może nie wybrał akurat ciebie, może tylko zastawił sidła za pomocą swoich bluźnierczych sztuczek na dowolnego... maga. Tak czy inaczej, teraz jesteś jednak z nim związany. Czeka cię zemsta, wiem to... -Raymond doczekał się wreszcie końca przemowy nieznajomego. Wraz z nią, jak za dotknięciem czarodziejskie różdżki, zmienił się ton i wyraz twarzy mężczyzny.

-Nazywam się Moroui, Albreht. Jestem tu po to by ci pomóc. W zasadzie najważniejsze już zrobiłem. Teraz pytanie co wolisz. Iść sobie w miasto pounikać strażników, zorientować się że masz na karku wszystkich jego mieszkańców i wreszcie poszukać człowieka który cię w to wrobił? Czy może pomniemy zbędne w obecnej sytuacji ceregiele i zmarnujemy nieco cennego czasu na zapoznanie się, nim razem znajdziemy tę gnidę i wyślemy ją wprost do... do piekła. Hm? -na twarzy Albrehta pojawił się krzywy uśmieszek.
 
__________________
-Only a fool thinks he can escape his past.
-I agree, so I atone for mine.


Sate Pestage and Soontir Fel
Ratkin jest offline