Wątek: Viva Allracja!
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-03-2009, 14:19   #72
Manji
 
Manji's Avatar
 
Reputacja: 1 Manji jest jak niezastąpione światło przewodnieManji jest jak niezastąpione światło przewodnieManji jest jak niezastąpione światło przewodnieManji jest jak niezastąpione światło przewodnieManji jest jak niezastąpione światło przewodnieManji jest jak niezastąpione światło przewodnieManji jest jak niezastąpione światło przewodnieManji jest jak niezastąpione światło przewodnieManji jest jak niezastąpione światło przewodnieManji jest jak niezastąpione światło przewodnieManji jest jak niezastąpione światło przewodnie
Dueus Crudusa 5466 CK, Allracja


Dzielnica Reprezentacyjna



Przekraczając bramę Uniwersytetu Inglorin czuł ulgę. Nie była to ulga,
bo udało mu się wyjść z Universytetu, nie. Była to radość z
nadarzającej się okazji skosztowania prawdziwej wolności. Rodzina jest
daleko, tutejszy 'bat-Xarkus' nie dożył by nim się stać. Co prawda nie
osiągał przez to żadnego z ustalonych wcześniej celów, ale miał
wolność.

"Teraz muszę zadbać o jakiś nocleg, wcześniej coś zjeść i udać się do
dzielnicy Alchemików, może znajdzie się dla mnie jakaś praca. Gdy już
będzie zaplecze zacznę rozglądać się za tą całą sektą, jeśli czegoś
się dowiem wtedy będę mógł coś utargować u rektora Karzoug, a jeśli
nie to mniej ryzykuję... Ciekawe czemu ta kobieta z 'czarnego' orszaku
tak mi się przyglądała... czyżbym był podobny do swego ojca, a ona go
zna..."

Idąc w stronę dzielnicy alchemików napotkał na rosnący tłum, wszyscy
gapili się na dyskutującego kościanego strażnika z kimś niskiego
wzrostu. W pierwszym odruchu Inglorin pomyślał, że stoi tam niziołek.
Przez pewien czas przyglądł się bacznie nieumarłym strażnikom, a gdy
zbliżył się dostrzegł żaboludzia, wlepił w siva wzrok, dokładnie się
mu przyglądając. Pierwszy raz w życiu widział na żywo siva. "To miasto
coraz bardziej zaczyna mi się podobać."

Gdy Siv ruszył, półelf za nim po drugiej stronie ulicy nieco z tyłu,
wciąż go obserwując. Svi zdawał sobie sprawę z idącego za nim półelfa.
Niemal czuł ja swoim karku jego spojrzenie. Półelf odziany był w
luźne, przewiewne szaty ozdobione motywem rzeki (gdyby rozłożyć całość
szaty na płaskiej powierzchni, można by oglądnąć obraz niewielkiej
rzeki porośniętej krzewami, z wyskakującą z wody drapieżną rybą. ) Z
kremowo białą chustą zakrywającą większość twarzy. Widać jedynie oczy
i czubek głowy. Ma torbę podróżną (nie jest to wielka torba ) kuszę na
plecach, kołczan i sztylet u pasa. Pachnie od niego dość intensywnie
iglastym lasem.
W pewnym momencie Inglorin przyśpieszył zrównał się z sivem. - Wybacz
Sivie moją ciekawość, ale do tej pory jedynie czytałem o Twojej rasie.
Jesteś pierwszym przedstawicielem, którego widziałem a teraz nawet
prowadzę monolog. - Gdyby nie okryta twarz można by było dostrzec
szczery uśmiech na twarzy półelfa. - Ja jestem alchemikiem, a na imię
mi Inglorin.
Siv spojrzał się na półelfa nico zaskoczony.
- A cóż cię tak ciekawi w mojej rasie, mości alchemiku? - Złowieszczo
spoglądał siv, zmrużył nagle oczy i jak gdyby się uśmiechnął.
- Właściwie to wszystko. Ale najbardziej dostępne do zbadania, na
obecną chwilę, są obyczaje Twojej rasy. Bo zapewne inaczej postrzegasz
otaczający cię świat. Poczynając od pogody, a kończąc na życiu
społecznym. Do tego mam wrażenie, że nie jesteś tutejszym, jak i
zresztą ja.
- Cóż, jeśli chcesz czegoś dowiedzieć się o sivach, to mógłbym
zdradzić ci to i owo...- Bym był bardzo wdzięczny za zdradzenie kilku sekrecików. Lecz na
początek, zdradź mi proszę, swe imię.- No tak, oczywiście. Mów mi Maahr. To oczywiście skrócona wersja.
- A jak brzmi jej pełna wersja w Twym ojczystym języku?
- Myślę, że i tak nie byłbyś w stanie jej powtórzyć, nie wiem nawet,
czy usłyszałbyś wszystkie dźwięki prawidłowo...
Moja ojczysta mowa jest trudna do opanowania, to raczej nie jest temat
do opowiadań na środku ulicy...
- Po moim elfim ojcu odziedziczyłem dobry słuch - powiedział z dość
dużą wprawą w języku Smoków.
Siv spojrzał na Inglorina nieco zdziwiony, jakby tamten zrobił coś
dziwnego. - Wybacz, ale nie rozumiem - dodał z zakłopotaniem w głosie.
- Nie znasz mowy Smoków!? Jak to? Byłem niemal pewien, że potrafisz
mówić tym językiem. Przepraszam.
- Nie przepraszaj, alchemiku, nie obrażam się tak łatwo, choć nie mam
dziś najlepszego nastroju.- Cieszy mnie, że to cię nie uraziło. - Przerzucił wzrok na ciągnięte
ciało - niezłe zwłoki, dużo za nie tutaj dostaniesz. Masz już na nie
kupca?
Maahr spojrzał na półelfa, jakby dopiero go zobaczył.
- Jak to "dostanę"? - Zapytał, zupełnie nie rozumiejąc o co chodzi -
ktoś chciałby je kupić?
- No zwyczajnie. Masz zwłoki w dobrym stanie, a każdy czarodziej
specjalizujący się w nekromancji chętnie by je odkupił. Sam bym je
kupił, ale robiłem już sekcje ludzkim zwłokom. Znam się nieco na
handlu, więc jeśli chcesz mogę ci pomóc zamienić zwłoki na złoto... w
końcu jestem alchemikiem, specjalistą w produkcji złota.
- Sekcje? Chodzi ci o krojenie ciała i takie tam? - zapytał
wystraszony siv. A widząc kiwnięcie głowy Inglorina poczuł na plecach
ciarki.
- Tak, kroiłem martwe ciała na zajęciach z nekromancji, ale nie tylko
poznałem jak działa żywy organizm, ale również potrafię dzięki temu
leczyć.
Siv spoglądał nerwowo to na swojego rozmówcę to na przykrytego
płaszczem trupa. Z jednej strony szacunek dla życia i śmierci był w
nim zakorzeniony bardzo głęboko, ale z drugiej tak bardzo potrzebował
pieniędzy...
- Znaczy, ile ktoś mógłby mi zapłacić za tą kobie... za to ciało?
- To zależy w jakim jest stanie rozkładu, nie znam tutejszych cen, ale
to da się sprawdzić. Najpierw musimy przygotować zwłoki na sprzedaż, potem postaram się wycenić.
Siv przełknął głośno ślinę. - Z tym może być problem, bo one są
tego... Kiedy je znalazłem, nie były do końca martwe... To znaczy
one... ona krzyczała i w ogóle. Ale potem jakby zemdlała i musiałem ją
wyciągnąć i wtedy zaczęła się ta draka ze strażnikami. Nie znam się na
nekromancji - dodał z dumą. - Może ty mi powiesz, co to mogło być.
- To ciekawe. Bardzo ciekawe. - Półelf przystanął, lewą ręką odruchowo
zaczął gładzić brodę, a oczy błądziły gdzieś w oddali. - Czy mogę ów
okaz oglądnąć? - w głosie słychać było narastającą ciekawość.
Siv po raz kolejny popatrzył na półelfa z mieszaniną odrazy i strachu.
- Jeśli to dla ciebie takie ważne, to proszę bardzo. Ale nie myśl, że
ci je oddam, skoro są takie cenne.
- Aj! Ma się rozumieć. Przecież nie mam zamiaru cię okraść. Ale skoro
mam pomóc ci w spieniężeniu tego ciała to oczekuję w tym jakiegoś
udziału. Co powiesz na to?
- Rozumiem, że chcesz pomóc mi... sprzedać te zwłoki, w zamian za
możliwość pokro... to znaczy ich zbadania, tak?
- Nie, jak już mówiłem wcześniej, badałem zwłoki ludzkie i nie
specjalnie chcę to zrobić po raz drugi. Poza tym gdybym je pokroił nie
byłyby wiele warte. Nekromanta takie zwłoki może wykorzystać na wiele
sposobów tylko jemu znanych - odsłonił zwłoki, przyłożył do nich lewą
rękę składając palce w znak, szepcząc zaklęcie wykrycia magii.
Po chwili skupienia - czuję pewien potencjał magiczny od tych zwłok.
Mógłbym dowiedzieć się znacznie większej ilości detali ale odpowiednie
do tego zaklęcie jest strasznie kosztowne. Sądzę, że te zwłoki mogą
osiągnąć nieprzeciętną wartość, lub minimum kosztu zwykłych zwłok. To
naprawdę fart znaleźć takie zwłoki.

"Ożywieniec z magicznym przedmiotem, doprawdy ciekawe, szkoda, że nie
potrafię kontrolować ożywionych, bym miał niezbędnego i pomocnego
sługę. Trzeba będzie to zbadać gdzieś w ustronnym miejscu. Jakiś
potężny nekromanta stworzył tego trupa, albo i inna istota o podobnej
mocy, do tego sam naszyjnik posiada silny ładunek magii odrzucenia."

- Fart... - mruknął pod nosem siv. Po czym odezwał się już
bezpośrednio do Inglorina. - A pomyśleć, że chciałem je zwyczajnie
spalić. Chyba jestem ci wdzięczny przysługę, czarodzieju.
- Drobiazg, w zamian oddasz mi przysługę i opowiesz o obyczajach
Twojej rasy, o kulturze, środowisku życia. Zgoda?
Maahr zastanawiał się przez chwilę nad propozycją półelfa.
- Nie wiem, czy będę mógł odpowiedzieć na wszystkie twoje pytania -
powiedział w końcu. - Musisz wiedzieć, że przede wszystkim nie lubimy
zbytniego zainteresowania. Jednak szybko potrzebuję pieniędzy, więc chyba będę mógł ci trochę opowiedzieć.
- Pieniądze to inna sprawa. Jak już sprzedam dla ciebie te zwłoki,
będę oczekiwał 25%. A za to, że ocaliłem cię przed utratą złota,
proponuję abyś mi opowiedział ogólnie o swojej rasie, bo wiem co nieco
z książek.
- Jedna czwarta to sporo, ale i tak reszta powinna mi wystarczyć jeśli
dostanę tyle złota, ile sugerujesz. Powiedz tylko, ile czasu zajmie
ci... badanie?
- Nie sugeruję niczego, bo jak już mówiłem nie znam cen tutaj w
Allracji. Z badaniem jest także niejasna sprawa, bo im więcej się
dowiem tym drożej będę mógł je sprzedać. Mam w tym udział, więc i mnie
zależy spieniężyć ciało jak najdrożej. Powiedz, jaka ilość złota jest
ci tak bardzo i pilnie potrzebna?
- Dokładnie nie wiem, ale dużo, bardzo dużo... może nawet kilka
tysięcy - wykrztusił, zdając sobie sprawę, jak odległa jest dla niego
wyprawa na bagna. - To bardzo duże przedsięwzięcie, niebezpieczne i
ciężko jest zdobyć fachową pomoc.
Inglorin roześmiał się dość głośno. - Kilka tysięcy to naprawdę dużo.
Jeśli uda nam się uzyskać za zwłoki sto to będzie duży sukces. Nie
wiem i nie wiem czy chcę wiedzieć co to za wyprawa, ale mając kilka
tysięcy złota można zorganizować wiele wypraw. Chcesz wyruszyć na
drugi koniec świata? Też bym chciał sobie podróżować, to musi być
wspaniałe życie.
Maahr tylko zmrużył powieki. Kiedy się odezwał, jego głos był bardzo
poważny. - Nie wiem dokładnie, gdzie i jak daleko leży cel mojej
wyprawy i to właśnie ta informacja kosztuje mnie najwięcej. Nie wiem,
co takiego może być w opuszczaniu własnego domu, ja podróżuję z
obowiązku i chciałbym móc wrócić do siebie jak najszybciej - dodał z
mieszaniną dumy i nostalgii.
- Ja także tęsknię za swoimi bliskimi, ale gdy pozostaję w rodzinnym
domu jestem niespokojny. Dopiero gdy jestem w drodze czuję się
niezwykle swobodnie. Tak chyba tak można to nazwać, jestem wolny i mam
tą wolność tylko dla siebie. To może zacznij poszukiwania u Wróżbitów,
mogą ci bardzo pomóc i nie powinni za usługę zażądać więcej niż
kilkanaście sztuk złota.
Siv uważniej spojrzał na Inglorina. - Myślisz, że mogliby zlokalizować
dla mnie miejsce, o którym nie wiem właściwie nic i to w dodatku
bardzo dalekie? - zapytał z nadzieją, ale po chwili pokręcił głową,
cofając swoje słowa. - Z resztą wolałbym nie powierzać swojej
tajemnicy zbyt wielu osobom.
- Myślę, że mogliby zlokalizować, choć zapewne by zdobyli wiedzę na
temat owego miejsca, które szukasz. Wątpię jednak aby komukolwiek z
nich chciało się ruszać w poszukiwaniu tego co zobaczyliby we wróżbie.
Ale to zależy od ciebie. Jeśli nie goni cię czas to powoli zdobywaj
środki na wyprawę, może nawet w między czasie powinieneś skorzystać z
tutejszej biblioteki, może coś tam jest napisane o miejscu, które
szukasz.
- Cóż, z tym jeszcze zdążę -uciął Maahr. - Ale co planujesz zrobić na
razie z tym ciałem? Jest gorąco i raczej długo takie świeże nie
pozostanie.
- Moje zaklęcie powinno jeszcze trochę podziałać. Właściwie to dopiero
co przybyłem do Allracji i nie mam jeszcze żadnego lokum. Choć myślę o
wynajęciu jakiegoś niewielkiego mieszkanka, na pewno będzie taniej niż
w karczmie. Jednak do tego czasu myślę, że powinniśmy wynająć jakąś
izbę w spokojnej karczmie. I obmyć ciało, oczyścić, wtedy będzie można
zacząć szukać kupca.
- Dobrze, w takim razie poszukajmy karczmy. Myślę, że na dziś
wykonałem już dosyć pracy - powiedział siv, przykrywając trupa
ponownie i kierując swoje kroki w stronę Targowiska, gdzie chyba
najlepiej byłoby zacząć poszukiwania kwatery.
 
__________________
Świerszcz śpiewa pełen radości,
a jednak żyje krótko.
Lepiej żyć szczęśliwym niż smutnym.
Manji jest offline