Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-03-2009, 16:53   #134
Mical von Mivalsten
 
Mical von Mivalsten's Avatar
 
Reputacja: 1 Mical von Mivalsten nie jest za bardzo znany
Marek był pod wrażeniem zachowania Pawła, jakby sama obecność młodego chłopaka działała na jego tymczasowego mentora leczniczo. Zdecydowanie będzie trzeba pochwalić go przed profesor Zacharską.

Wiązanie krawata nie było znowuż tak trudną sztuką, szczególnie, gdy pomagał w tym wujek google. Szybki instruktarz we flashu i po chwili na szyi Marka wisiał perfekcyjny podwójny windsor. Marek miał tylko jeden problem, nie wziął pod uwagę aż tak oficjalnych spotkań. Założył więc bojówki i zieloną koszulę mundurowego kroju. Przepasał się też skórzanym pasem wojskowym i liczył, że strój jakoś przejdzie. W końcu, gospodarzami byli VA którzy dużą wagę przywiązywali chyba tylko do netykiety.

- Dziecko, co ty na sobie masz? - Zapytał Paweł Berner, patrząc na chłopaka.
- Nic lepszego nie znalazłem, nie wiedziałem, że będzie impreza pod krawatem.
- Trzeba było zadzwonić, mamy w fundacji fundusz reprezentacyjny... - Berner był wyraźnie załamany.
- Oj tam, bez sensu kasę wydawać na ciuch co sie go zakłada raz do roku. Poza tym, Dzieci Eteru są ekscentryczne, prawda? - Marek mrugnął porozumiewawczo do Bernera i szybkim krokiem udał się za Pawłem. Oj, nasłucha się jednak od pani profesor.

Za to impreza pod krawatem była zdecydowanie zabawna. Marek siedział cicho i z lekkim uśmiechem przyglądał się kłótniom. To było chyba pierwsze spotkanie przedstawicieli tylu tradycji w jakim brał udział, ale spodziewał się takich jazd. Szczególnie po tym, co opowiedział mu o Wrocławiu Damian.
- Dzień dobry, nazywam się Marek Dawid Różogórski i reprezentuję warszawską Fundację im. Marii Skłodowskiej-Currie. Przepraszam za swój strój, ale nie zdążyłem przewieźć wszystkich ubrań na czas. Pragnę też przekazać szczere pozdrowienia od zarządu mojej fundacji. - Marek skłonił głowę i usiadł z powrotem na swoim miejscu. Uśmiechnął się też do Znajomych twarzy. Było ich tu całkiem dużo zważywszy na fakt, że we Wrocławiu był dopiero od pięciu dni.
 
Mical von Mivalsten jest offline