Vanyred ~Hmm~Pomyślał elf
~Przynajmniej ten Somek wydaje się zainteresowany, zawsze to druga głowa i dwie ręce do pomocy. No a skoro to kapłan to może będzie mógł pomóc jakoś poszukać Pimpusia, albo poskłada nasze kości jak już go znajdziemy.~ Ponieważ jakiś jegomość miał najwyraźniej sprawę do kapłana więc Vanyred pozostał z milczącą do tej pory elfką.
–Czy zechcesz pani powiedzieć mi swe imię?-czuł się nieco niezręcznie w jej obecności ale nie potrafił stwierdzić dlaczego.
-Jak powiedziałem, jeżeli potrzebujesz pani czasu do przemyślenia mojej oferty chętnie się na to zgodzę, jednak im szybciej usłyszę odpowiedź tym szybciej będziemy mogli rozpocząć poszukiwania. Może wolałabyś naradzić się z twoim towarzyszem w tej sprawie? Nie ukrywam że przyda mi się pomoc bo w pojedynkę cała sprawa może okazać się zbyt trudna, a nawet jeśli oboje się zgodzicie sądzę że przydałby się ktoś jeszcze najlepiej wprawny we władaniu orężem. Bo choć wolałbym sprawę załatwić szybko i bez rozlewu krwi to jednak lepiej byłoby się zabezpieczyć i na taką ewentualność.~Co ty się taki gadatliwy zrobiłes Van? Zachowujesz się jak uczeń który zapomniał pracy domowej i próbuje się usprawiedliwiać przed preceptorem~pomyślał mag sam do siebie upijając łyk wina w oczekiwaniu na odpowiedź elfki
~Cóż, może to dlatego że nigdy nie zatrudniałem nikogo do pomocy przy rozwiązywaniu dziwacznej historii w stylu porwania krenshara?~ ~Kto to Bracie?~ usłyszał głos Tsu w swym umyśle
~Możliwe że będziemy razem polować, wiesz w grupie bezpieczniej Siostrzyczko.~,
~Lepiej samemu, łatwo się skryć i podkradać, z innymi za dużo hałasu ale wasze polowania są inne, może masz racje. A ten drugi zapach?~.
~To jej towarzysz, oni są tacy jak my.~ Poczuł, że leżąca dotąd spokojnie w kapturze jego szaty łasica wdrapuje się na jego ramię węsząc.
–
Jeśli mogę przedstawić ten ciekawski pyszczek na moim ramieniu, to Tsu-tjin mój chowaniec i droga przyjaciółka, jest zaciekawiona twoją osobą i kotem który ci towarzyszy.
Jak na komendę łasiczka wydała z siebie zawadiacki choć cichutki piszczek zakończony niby szczeknięciem, zwykle jego siostrzyczka robiła lepsze wrażenie od niego. Prawdopodobnie ponieważ była słodka i futrzasta no i te wielkie mokre oczy...
~
No to wypadałoby się rozejrzeć za kimś kto przydałby się gdyby doszło do bijatyki przy odbijaniu koteczka Milady~ zastanowił się elf rozglądając się spokojnie po karczmie ale większość wyglądających odpowiednio istot sprawiała że ciarki przechodziły mu po plecach i nie budziły zaufania.
~No cóż najwyżej poszukam później.~