Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-03-2009, 16:42   #98
Alaron Elessedil
 
Alaron Elessedil's Avatar
 
Reputacja: 1 Alaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputację
Marcao:
Miecz Smokowca uderzył dokładnie tam, gdzie się tego spodziewałeś, napotykając twoje ostrze uniesione w lewej ręce. Nie mniej jednak impet ciosu był tak potężny, że zadrżały ci kości. Drgania dotarły do ramienia, zatrzymując się, lecz w tym czasie Smokowiec zrobił coś niespodziewanego. W miarę jak zbliżał się do siebie, przestał napierać na twój blok, który pociągnął do siebie!
Wyprowadziłeś kolejny atak, będący pchnięciem, tymczasem twój wróg leciał wprost na dwa, wystawione na niego miecze. Jego paskudna facjata zajaśniała w wyrazie triumfu i satysfakcji, kiedy klingi przebiły mu się przez ciało, a nim wstrząsnął dreszcz bólu.
Nie wytracił całego impetu ciosu, dlatego też twoje miecze wbiły się w niego aż po rękojeść, zaś ten, zamiast odskoczyć, naparł ku tobie, chwytając cię w swoje łapy... No cóż... Wyglądało to tak, jakby za wszelką cenę chciał się do ciebie przytulić, co mu się z resztą udało.
Ręce Smokowca zacisnęły się mocno wokół ciebie, zaś jego zęby wgryzły się w ramię, po czym... zamienił się w kamień!
Miecz drugiego z wrogów odbił się głucho od kamiennego towarzysza.

Cień:
Po uskoku miecz przeciwnika przemknął ci tuż przed nosem, natomiast miecz twojego drugiego przeciwnika przeszedł tuż przy twoim boku. Żaden cios nie trafił cię jednak.
Szybko skoczyłeś ku tamtemu, a kiedy twoje zęby natrafiły na podgardle, przebiły je z łatwością, zaś impet powalił przeciwnika razem z tobą nad nim. Cios jednak już spadał i już czułeś miecz przebijający skórę, ale ze zdziwieniem stwierdziłeś, iż tamten nie trafił!
Kiedy jednak chciałeś odskoczyć, z zaskoczeniem stwierdziłeś, że nie możesz! Odkryłeś, że twoje zęby tkwią w kamieniu!

Oreas:
Skoczyłeś do przodu, wymijając Smokowca, lecz najwyraźniej źle zinterpretowałeś zamiary wroga. Oni wcale nie mięli najmniejszego zamiaru skakać nigdzie. Nie mniej jednak, mimo iż ten błąd mógł cię kosztować życie, nie zapłaciłeś za niego tej ceny. Kiedy znalazłeś się za plecami wroga, ciąłeś plecy oraz postarałeś się odciąć tamtemu głowę. Oba uderzenia trafiły z morderczą precyzją i jedyne, czego nie udało się zrobić, to odciąć głowy przeciwnikowi. Nie miało to jednak znaczenia, gdyż miecz odciął ją połowicznie. Niemniej jednak przeciwnik zmienił się w kamień, a jeden z twoich mieczy ugrzązł w kamiennym ciele. Odskoczyłeś i przeturlałeś się do tyłu, stojąc za ochroną z twojego przeciwnika. Zobaczyłeś jednak wykwit czerwieni przy obojczyku. Przeciwnik trafił cię, ale nie uszkodziło niczego ważnego. Zniszczeniu uległa jedynie skóra.

Seebo:
Widziałeś jak dwaj twoi towarzysze grzęzną w kamiennych ciałach. Jedyną osobą w pełni wolną, był Oreas. Ty jednak zauważyłeś, że Marcao miał bardzo mały zakres ruchów, ograniczający się do przedramion, lecz bez mieczy, ponieważ te tkwią w kamiennym ciele wroga.
Cień tymczasem jest kompletnie bezbronny, nie mogąc się rozejrzeć i nie wiedząc skąd nadejdzie cios. Zdecydowałeś się mu pomóc. Jego przeciwnik akurat wznosił miecz. Jego zdziwienie nie miało granic kiedy twoja broń trącił tamtego, wytrącając z równowagi. Drugie uderzenie w nogi sprawiło, że zachwiał się i gruchnął o ziemię, nogami w kierunku Cienia.

Cień:
Wiedziałeś, że twój wróg jest gdzieś za tobą, gdy nagle usłyszałeś głuche uderzenie, a ty zobaczyłeś nogi Smokowca, który upadł na plecy.

Marcao:
Widziałeś jak Smokowiec zbliża się do ciebie z paskudnym wyrazem twarzy. Pomimo, iż ruch rękami miałeś mocno ograniczony, mogłeś swobodnie grzebać w ekwipunku, znajdującym się przy pasie oraz powyżej, do wysokości trochę mniejszej niż długość przedramienia od pasa.

Oreas:
Zobaczyłeś jak Smokowiec wychodzi zza twojej kamiennej tarczy, po czym... Poprostu na ciebie zaszarżował!

Athola:
Co prawda nie zamierzałaś babrać się w walce, więc postanowiłaś zobaczyć, czy jest stamtąd jakieś inne wyjście.
Dyskretnie wycofałaś się, chcąc sprawdzić co kryje się na końcu pomieszczenia. Mijałaś szybko całe rzędy kontenerów, które buczały teraz przeraźliwie. Kiedy dotarłaś do końca, zobaczyłaś, że istotnie, jest tu inne wyjście.

http://www.funnypictures.net.au/imag...m-star-tr1.jpg

Były to metalowe, zamknięte drzwi, przy których stał kolejny stolik, ale ten każdy guzik miał ponumerowany... No, prawie każdy.
Miały cztery rzędy i trzy kolumny. W pierwszym rzędzie były cyfry od jednego do trzech, drugi rząd zawierał cyfry od czterech do sześciu, a trzeci od siedmiu do dziewięciu. Czwarty rząd był najdziwniejszy. Był tam jakiś dziwny znaczek, przypominający przekrzywiony płotek, zero oraz coś, co było podobne do gwiazdki rysowanej przez dzieci.
Ponad guzikami było okienko, na którym świeciły się poziome kreski, umieszczone u dołu okienka. Kresek było dokładnie dziesięć. Nie mniej niż dziesięć. Nie więcej niż dziesięć. Dokładnie dziesięć.
 
__________________
Drogi Współgraczu, zawsze traktuję Ciebie i Twoją postać jako dwie odrębne osoby. Proszę o rewanż. Wszystko, co powstało w sesji, w niej również zostaje.
Nie jestem mojÄ… postaciÄ… i vice versa.
Alaron Elessedil jest offline