Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-03-2009, 21:39   #103
kabasz
 
kabasz's Avatar
 
Reputacja: 1 kabasz jest po prostu świetnykabasz jest po prostu świetnykabasz jest po prostu świetnykabasz jest po prostu świetnykabasz jest po prostu świetnykabasz jest po prostu świetnykabasz jest po prostu świetnykabasz jest po prostu świetnykabasz jest po prostu świetnykabasz jest po prostu świetnykabasz jest po prostu świetny
Do tej pory Aleksandra pozostawała milcząca. Nie dlatego, że nie wiedziała co powiedzieć. Nie miała po prostu takiej potrzeby. Nie chciała tu być, nie chciała należeć do tego miejsca, do Thagortu. Jedynie do tej pory członek stada Smoka zrobił na niej pozytywne wrażenie. Wystarczająco pozytywne, że zaprzestała walki z wolą Opiekuna.

Przejrzała ubrania jakie wręczył jej Julian. Niestety wszystkie były wzięte z supermarketu, w którym nie tak dawno spotkali się po raz pierwszy. Nie założyła żadnego z nich. Nie chciała włożyć na siebie czegoś co stworzyło to miejsce.

Na prośbę Tyburcjusza zareagowała z dezaprobatą, wypowiadając trochę poirytowanym tonem jedno zdanie.

- Wolałabym aby ciebie tu nie było Towarzyszu.

Gdy po chwili dwóch mężczyzn żyjących zapewne już nieco dłużej w Thagorcie i posiadających pewną wiedze na temat tego miejsca zaprzeczyło jakoby znali kogoś kto stracił tu życie. Aleksandra postanowiła się odezwać.

- Ja znam. - Odpowiedziała chłodnym tonem głosu. Wyprostowała się, wbiła swój wzrok w Girra.

- Ivet. Powiedziała na tyle głośno, żeby wszyscy zwrócili na nią swoją uwagę.

I zdziwiła ją reakcja wszystkich będących w altance osób. O ile mogła zrozumieć obojętny stosunek do tego imienia członków stad obecnych razem z nimi, o tyle obojętny wyraz twarzy na członkach jej stada, był już zaskoczeniem. Jedynie po twarzy Reynolda była w stanie odczytać, iż ten wie o kim mowa.

Podeszła wolnym krokiem do rudego, stanęła pół kroku z nim ocierając się biodrem o jego ciało i wyszeptała mu do ucha:

-Jak również poprzednia właścicielka białego płaszcza.

Na co on stwierdził z wyraźnym rozbawieniem.

- Nie było przecież poprzedniej. Jedyną właścicielką przecież jesteś ty.

Aleksandra stanęła jak wryta i odwróciła do niego twarz odpowiadając mu przez zaciśnięte zęby.

- Odmówiłam Ci.

Grymas na twarzy Girry sugerował, iż ten nie ma najmniejszego pojęcia o czym mówi Aleksandra.

- Odmówiłaś ? Przepraszam, ale teraz właściwie o czym my mówimy ?

- Tego, że go przyjmę. Skończ udawać, nie bawi mnie to.

Było jej dobrze czuć jego ciepło, lecz sama złapała się na tym, że niepotrzebnie dała się ponieść emocją, które nigdy wcześniej nią tak nie władały - podniosła ton wyraźnie zirytowana.

Sam nie wiedząc czemu, chwycił pewnie za ramiona Aleksandry. Przybliżył ją do swojego ciała, przytulił bardzo mocno do siebie.

- Uspokój się, przecież nie ma powodu aby się niepokoić. Przecież, ten głupi płaszcz należy do ciebie. Sam nie wiem czemu nie chciałaś go założyć kiedy wezwał cię twój Opiekun. Spokojnie. Przecież to tylko część twojej garderoby.

Girra mówił tak, jakby fakt, iż nie tak dawno Aleksandra odmówiła przyjęcia płaszcza należącego do osoby zamieszkałej w tym miejscu nie miał nigdy miejsca.

Odepchnęła go mocno od siebie, popatrzyła tęsknym wzrokiem, sama nie wiedziała czemu jest jej dobrze przy nim,a jemu przy niej...

- Czym ty jesteś?!

Niewytrzymała, złość przemogła zdrowy rozsądek.

-Czym?! Pytasz czym ja jestem? -zapytał z żalem. -Nawet nie jestem dla ciebie KIMŚ lecz CZYMŚ? A twoim zdaniem CZYM jestem? Na CO wyglądam?

-Na kogoś kto nie istnieje i nie ma prawa istnieć... - Zamknęła oczy i chciała odejść w stronę z której spodziewała sie wsparcia - do Reynolda.

- Ja dla ciebie nie istnieje ? Więc dobrze. Dla ciebie jestem nikim. Pogodzę się z tym.

Mężczyzna wyszedł z altanki wyraźnie podenerwowany tym co zaszło.

- Nic tu nie istnieje.

Powiedziała to głośno nie do niego, ale do wszystkich i sama chciała wyjść ,ale jakby niewidzialna bariera zatrzymała ją u wyjścia z altanki.

* Aleksandra porusza kwestię Ivet.
* Podczas rozmowy z Girrą drażni go, mężczyzna wychodzi
 
__________________
The world doesn't need anything from you, but you need to give the world something. That's way you are alive.

Ostatnio edytowane przez kabasz : 03-03-2009 o 21:41.
kabasz jest offline