Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-03-2009, 00:50   #59
Diriad
 
Diriad's Avatar
 
Reputacja: 1 Diriad jest jak niezastąpione światło przewodnieDiriad jest jak niezastąpione światło przewodnieDiriad jest jak niezastąpione światło przewodnieDiriad jest jak niezastąpione światło przewodnieDiriad jest jak niezastąpione światło przewodnieDiriad jest jak niezastąpione światło przewodnieDiriad jest jak niezastąpione światło przewodnieDiriad jest jak niezastąpione światło przewodnieDiriad jest jak niezastąpione światło przewodnieDiriad jest jak niezastąpione światło przewodnieDiriad jest jak niezastąpione światło przewodnie
James Wilburn otworzył oczy i ujrzał, że unosi się w powietrzu, spoglądając na odległą ziemię…

Jego głowa wystawała przez okno, a on sam leżał na brzuchu na podłożu, które jeszcze kilka chwil wcześniej – a może dłużej? W każdym razie jeszcze w poprzedniej zarejestrowanej przez niego scenie było ścianą. Poderwał się nagle i poczuł, jak z nim poruszył się cały statek.

„Spokojnie…” – powiedział sobie w myślach. – „Spokojnie i bez gwałtownych ruchów. Wtedy wszystko będzie dobrze.”

Rozejrzał się po statku. Dookoła leżeli inni, najwyraźniej także właśnie się ocknęli. Ich środek transportu natomiast był w opłakanym stanie. Sądząc po wystających w najdziwniejszych miejscach konarach, musiał utknąć w koronie drzew na płaskowyżu.

„Bo ‘wylądowaliśmy’ w końcu na płaskowyżu, prawda?”

James zauważył, że panna Chiara wymaga pomocy. Roztrzęsiony podszedł do niej powoli, po drodze znajdując swoją walizkę z przyborami medycznymi. Gdy przyjrzał się bliżej ranie, powiedział:

- Doprawdy nie wiem, czy panienka ma szczęście, czy pecha – to już druga okazja do mojej interwencji, jednak w obu przypadkach zranienie jest całkowicie niegroźne – nie był pewien, czy przekazał tymi słowami dawkę optymizmu, o którą mu chodziło. Zwłaszcza, że jego ręce drżały tylko trochę mniej niż głos.

- …i gotowe.

Kiedy skończył z Chiarą, należało się zabrać za nieprzytomną Elizabeth Doulitel.

- Musimy ja dostać na dół, dopiero tam będę mógł jej pomóc – powiedział w końcu do innych mężczyzn po chwili obserwacji.

W czasie, kiedy Wilburn zajmował się poszkodowanymi, inni poczynili już niezbędne przygotowania do opuszczenia statku. Był pod wrażeniem łatwości, z którą Nadia przemieszcza się po statku, podczas gdy każdy ruch innych członków ekipy powodował niebezpieczne chybotanie konstrukcji w nienaturalnym dla siebie stanowisku.

* * *

Lynch był już po na ziemi i wszyscy zajmowali się opuszczaniem na linie Elizabeth. Doktor rozważał możliwości pomocy jej, kiedy już wszyscy znajdą się na ziemi. „Mokry okład? I tak wiele się nie zdziała, kiedy pacjentka leży niczym bez życia…”.
Nigdy by nie przypuszczał jak prorocze okażą się te słowa. Gdyby wiedział, pewnie w ogóle nie dopuściłby ich do myśli. Grunt, że rozległo się polecenie wciągnięcia z powrotem Doulitel, a potem krzyk cierpienia. James w pierwszym momencie doskoczył do Marka Pattera, którego ręka też, sądząc po jego minie, nie była w najlepszym stanie. Chwycił linę tak, by w możliwie bezpieczny sposób odciążyć dziennikarza.
Wtedy dopiero zobaczył co działo się na dole. Wielki jaszczur, czymkolwiek by był, pożarł Lyncha kłapnięciem niezwykłych rozmiarów szczęk. Obok leżał natomiast martwy Samson, na którego brak Wilburn nie zdążył wcześniej zwrócić uwagi.
…i wtedy przewrócił się, gdyż obciążenie na końcu liny znikło w aż zbyt jasny sposób…

* * *

Bestia zabrała się za zawieszony na kilku metrach statek. Może widziała w nim zwierzę, które zagrażało panowaniu jaszczura w tej krainie?

„O ile ten gad rzeczywiście jest tu panem…” – Jeśli jednak miał nie być, Jamesowi trudno było sobie wyobrazić w tej chwili istotę, która byłaby od niego straszniejsza.

Łapiąc wszystkie swoje rzeczy, doktor po solidnym konarze przeszedł na część drzewa bliższą pniu. Tam dopiero wyjął z bagażu strzelbę – bez wątpienia mogła mu być teraz przydatna.

Zamknął na chwilę oczy i wziął głęboki wdech.

„Nie myśleć teraz o szerszej perspektywie, która maluje się przed nami. W tym momencie nie warto. Nie myśleć. Ale wszystko zapamiętać.”
 
__________________
Et tant pis si on me dit que c'est de la folie - a partir d'aujourd'hui, je veux une autre vie!
Et tant pis si on me dit que c'est une hérésie - pour moi, la vraie vie, c'est celle que l'on choisit!
Diriad jest offline