Cholerni samobójcy, to była pierwsza myśl po tym jak jeden z smokowców, którzy obrali go na cel nabił się na miecze i pochwycił go zmieniając się w kamień. Caligari zdziwił się tylko dlaczego cios drugiego smokowca nie pokruszył posągu, trochę liczył na szczęście, że tamten jest niezwykle słaby i nie potrafi dobrze władać mieczem, to dało by możliwość zasłaniania się posągiem, szybko jednak pomyślał, że przecież nie przesunie posągu dostatecznie szybko, aby się zasłonić. Z tego co wiedział, Bozakowie rozsypywali się w proch po kilkunastu sekundach, trzeba więc grać na zwłokę. Sięgnął jedną ręką do schowka i wyjął sztylet do rzutów, którym starał się jak najlepiej cisnąć w przeciwnika, drugą ręką wyjął natomiast jedną z mikstur, które wybrał dla niego gnom. Szukał tej z środkiem usypiającym, pamiętał, że umieścił ją jako drugą od tyłu. Po rzuceniu sztyletu, jego ręka natychmiast sięgnęła po kolejny, aby się bronić.
-
Widzisz to? - krzyknął do smokowca, -
jeśli to upuszczę, to wybuchnie jak Kapak i zabierze ciebie ze sobą. Może się jednak poddasz?
// Generator rzutów nie chce mi się załadować więc wykonałem rzut w kostnicy.
Rzut na atak sztyletem.
[Rzut w Kostnicy: 1]
Rzut na blef.
[Rzut w Kostnicy: 4]