Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-03-2009, 11:00   #49
Aschaar
Banned
 
Reputacja: 1 Aschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znany
Steven Visconti - sobota / niedziela...

Był późny sobotni wieczór, kiedy zaparkował swój samochód pod domem i wszedł na korytarz. Biała koperta, która znajdowała się w wyjętym ze skrzynki pliku piątkowej i sobotniej korespondencji od razu zwróciła uwagę Stevena. Kilka pieczątek, podpisów i nagryzmolony adres. Obejrzał ją dokładnie. Adres jego kancelarii był tak nagryzmolony, że nie można było przeczytać, czy chodzi o Kolberg czy Kulger czy Kinnberg Strasse. List nosił, więc znamiona kilkudniowego krążenia po urzędach pocztowych Munsteru. Wysłany był ponad tydzień temu. Pobieżnie przejrzał resztę korespondencji i otworzył list. Z ulgą zauważył komputerowy druk, znacznie oszczędzający odcyfrowywania bazgrołów. Po odrzuceniu formalnych nagłówków, zwrotów grzecznościowych oraz innych temu podobnych przeszkadzajek list sprowadzał się do:


„Pragnę, aby zajął się Pan poszukiwaniami mojego zaginionego brata przyrodniego – Jakuba Tshevy. Wszelkich informacji udzielę osobiście na spotkaniu dnia 20 lipca 2008 o godzinie 8:00 w restauracji „Alte Burg” w Essen – ShimdeStrasse 253.”


Podpis na szczęście również był wydrukowany – Markus Stein. Do listu dołączono czek na okaziciela na 500 Euro mający by zadatkiem na pokrycie kosztów podróży. Podano również telefon, ale ponieważ była 23:30 – Steven stwierdził, że nie jest to dobra pora na dzwonienie i tłumaczenie, że adresy się pisze, a nie gryzmoli…


Nie pozostawało nic jak pojechać do Essen, lub olać całą sprawę… No, to drugie nie wchodziło w rachubę, położył się na kilka godzin. Niedzielnym rankiem, po szybkim prysznicu i jeszcze szybszym śniadaniu wsiadł do samochodu. Trochę ponad 400 kilometrów trasy uciekło pod kołami samochodu i zatrzymał pod restauracją mieszczącą się w starej kamienicy.

Wnętrze również stylowe, umiejętnie podkreślone było światłami, gdzieś z ukrytych głośników sączyła się spokojna muzyka. O tej zgoła nieludzkiej porze – w restauracji był tylko jeden klient. Siedzący w niewielkim wykuszu młody, góra dwudziestoletni, chłopak. Przed nim właśnie wylądowało śniadanie. Nie wydawał się przejęty czymkolwiek… Nie wyglądał również, aby na kogoś czekał…


Steven podszedł jednak do siedzącego i wtedy poczuł dziwny chłód – jakby znalazł się w przeciągu. Pewnie zawiało z uchylonego okna…
- Witam, nazywam się Steven Visconti – powiedział podchodząc do stolika – pan Markus Stein?
- Tak. – odparł chłopak – W czymś mogę pomóc?
- To raczej ja mogę… Chciał się Pan spotkać w sprawie pańskiego zaginionego brata… Jakuba
- Proszę usiąść… - wskazał ręką krzesło naprzeciwko siebie – Coś do zjedzenia, może kawy? Mają tutaj doskonałe parówki…
- Może się skuszę. Kawę z cukrem proszę – kelner ukłonił się i odszedł.
- Chodzi o Jakuba...?
- Tak – Steven miał wrażenie, że rozmówca zupełnie nie wie, o co chodzi - Jakuba Tshevy, pańskiego brata przyrodniego…
- Pan wybaczy, ale zaszło jakieś nieporozumienie… Jakub Tshevy nie jest moim bratem tylko współpracownikiem. Nie wiem też, kiedy miałby zaginąć, rozmawiałem z nim jeszcze wczoraj wieczorem… Zresztą… – wyciągnął z kieszeni telefon i wybrał numer. Po chwili kontynuował – dziwne. Telefon jest wyłączony. Coś jest nie tak… Ale… wracając. Skąd informacja o zaginięciu?
- Dostałem od pana list, w którym informuje pan o tym zdarzeniu i prosi o spotkanie dzisiaj w tym miejscu. – Proszę spojrzeć.
- To nie jest moje pismo – chłopak zaledwie przelotnie spojrzał na kopertę. – Jest pan pewny, że… Przepraszam na chwilę.

Wstał i odszedł kilka kroków. Przeprowadził jedną rozmowę telefoniczną i wrócił do stolika.
- Myślałem, że ktoś chciał Pana wyciągnąć z biura i zając czymkolwiek… Lub zrobi głupi dowcip. Informacja o tym, że tu jadam śniadania jest dość popularna – bardzo dużo osób o tym wie… Jakub jest prywatnym detektywem i często pracuje dla mnie, o tym też kilka osób może wiedzieć… Nie wiem, jaki ktoś miałby w tej całej maskaradzie cel, aby w taki sposób ściągać pana tutaj. To w sumie pański problem.
Jednak wydaje mi się, że sprawa może mieć drugie dno… Sprawdziłem połączenia wykonywane z telefonu Jakuba. Od wczorajszego wieczora jego telefon jest wyłączony. To jest bardzo dziwne – Jakub ma obsesję – musi ciągle mieć przy sobie włączony telefon komórkowy. Nigdy nie dopuszcza, aby on się rozładował. Jak wspominałem wczoraj wieczorem rozmawialiśmy o pewnej sprawie, jego telefon został wyłączony półtorej godziny później – dokładnie o 23:26. Ostatnim znanym położeniem aparatu jest pobliże stacji metra Klabaum w północnym Essen. Jeżeli chce pan się zając tymi poszukiwaniami – chętnie skorzystam z pańskich usług. Pod jednym warunkiem – całkowitej dyskrecji w każdej związanej ze śledztwem sprawie… Co pan na to? Jakieś pytania?
 
Aschaar jest offline