Nathaniel
Z przerażeniem kierował swój wzrok raz na Door, raz na Konrada. -Jak? Ja nie wiem jak!-z jego ust wydobywał się drgliwy przerywany głos.-Pomóż mu! Błagam Cię pomóż mu!
Przyklęknął przy Konradzie skupił się, zmrużył oczy. Ręce położył na skronie, tak jak Ci wszyscy telepaci występujący w telewizji. Skupiał się coraz mocniej, widać że mocny ucisk skroni sprawiał mu ból, jednak leżący przyjaciel, jak leżał nieprzytomny, tak nawet nie drgnął. Przerwał, spojrzał na Konrada, potem znów ponowił próbę.
-Nie mogę nie potrafię!-krzyknął wreszcie, z bezsilnej złości- To nie ja, musi być inne wyjaśnienie. To Ty możesz mu pomóc! Ty nie ja! Pomóż mu błagam!
Jego zachowanie zdradzało panikę. Może przez to nic mu teraz nie wychodziło, a może rzeczywiście nie mógł...lub nie chciał. Jeszcze przed chwilą był to odruch, konieczność, a teraz? Teraz, gdy dowiedział się, że wszyscy sa równie "niezwykli" jak on. Gdzieś w głębi pragnął, by to ona, żeby nie musiał tego robić. Nie musiał znowu tego przeżywać. Wiedział, że może, czuł podświadomie, że może tak samo jak z Door, tak i z Konradem, strach był jednak silniejszy. Strach przed tym co się stanie. Nie chciał znów przeżywać, najpierw radości, a potem długich chwil cierpienia. wiedział, że jeśli spróbuje, to znowu przyjdzie, przyjdzie i zawładnie jego życiem i snami. |