Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Horror i Świat Mroku > Archiwum sesji RPG z działu Horror i Świat Mroku
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 02-02-2006, 16:49   #81
Banned
 
Reputacja: 1 inwyt nie jest za bardzo znany
"Szaleńcy! Wpuściłam do swojego domu szaleńców!" Martha spogląda błędnym wzrokiem na Dee i Nathaniela. "Właśnie oszukałam opiekunów szalonej dziewczyny, a teraz ktoś może przez to umrzeć. Nawet nie wiem jak Dee i Nathaniel zareagują, jeśli będę chciała zadzwonić po karetkę. Nie wiem, co będą chcieli zrobić z Konradem, a przecież jego nie można teraz ruszać, przecież liczy się każda chwila. Co ja narobiłam? I jak ja się wytłumaczę rodzicom?" Martha aż się kuli. "Muszę to przerwać. Muszę w końcu zadzwonić po kogoś odpowiedzialnego, kogoś, kto będzie wiedział co zrobić. Kto zaopiekuje się Dee i odnajdzie jej prawdziwych opiekunów. Kto uratuje Konrada." Ciało skulonej dziewczyny przebiega drżenie. Spogląda spod oka na Dee i Nathaniela i powoli przesuwa się w stronę telefonu. Delikatnie wyciąga rękę po słuchawkę, cały czas obserwując dziewczynę i chłopaka siedzących przy Konradzie.
Na zewnątrz duje wiatr, wyje jakby się ktoś powiesił. Jest mgliście i szaro, jakby niesione podmuchami kropelki mżawki tworzyły rozmazaną kurtynę. Kurtynę, którą można się owinąć i ukryć w niej przed wszystkimi natrętami, a nawet przed własnym sumieniem i wstydem. Która ochłodzi rozpalone czoło i pozwoli myśleć jasno. Jak dobrze byłoby być tam na zewnątrz, na dworze, na deszczu...
 
inwyt jest offline  
Stary 02-02-2006, 18:12   #82
 
Glyph's Avatar
 
Reputacja: 1 Glyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwu
Nathaniel

Z przerażeniem kierował swój wzrok raz na Door, raz na Konrada.
-Jak? Ja nie wiem jak!-z jego ust wydobywał się drgliwy przerywany głos.-Pomóż mu! Błagam Cię pomóż mu!
Przyklęknął przy Konradzie skupił się, zmrużył oczy. Ręce położył na skronie, tak jak Ci wszyscy telepaci występujący w telewizji. Skupiał się coraz mocniej, widać że mocny ucisk skroni sprawiał mu ból, jednak leżący przyjaciel, jak leżał nieprzytomny, tak nawet nie drgnął. Przerwał, spojrzał na Konrada, potem znów ponowił próbę.

-Nie mogę nie potrafię!-krzyknął wreszcie, z bezsilnej złości- To nie ja, musi być inne wyjaśnienie. To Ty możesz mu pomóc! Ty nie ja! Pomóż mu błagam!
Jego zachowanie zdradzało panikę. Może przez to nic mu teraz nie wychodziło, a może rzeczywiście nie mógł...lub nie chciał. Jeszcze przed chwilą był to odruch, konieczność, a teraz? Teraz, gdy dowiedział się, że wszyscy sa równie "niezwykli" jak on. Gdzieś w głębi pragnął, by to ona, żeby nie musiał tego robić. Nie musiał znowu tego przeżywać. Wiedział, że może, czuł podświadomie, że może tak samo jak z Door, tak i z Konradem, strach był jednak silniejszy. Strach przed tym co się stanie. Nie chciał znów przeżywać, najpierw radości, a potem długich chwil cierpienia. wiedział, że jeśli spróbuje, to znowu przyjdzie, przyjdzie i zawładnie jego życiem i snami.
 
Glyph jest offline  
Stary 06-02-2006, 22:07   #83
 
Milly's Avatar
 
Reputacja: 1 Milly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputację
- - - > Martha

Najwyraźniej ta dwójka zajęta jest najbardziej sobą. Najmniej uwagi zwracają teraz na to, co Ty robisz. Powoli sięgnęłaś po telefon i przyłożyłaś słuchawkę do ucha. Nim wykręciłaś numer pogotowia przyglądałaś się działaniom Nathaniela i Dee czekając na to, co zwykle słychać po przyłożeniu słuchawki do ucha. Minęła sekunda, dwie... pięć. Dopiero wtedy zorientowałaś się, że ze słuchawki nie dobiega ciągły sygnał. Nacisnęłaś kilka razy widełki w nadziei, że w końcu usłyszysz upragniony sygnał. Zamiast tego po drugiej stronie słuchawki rozległy się tylko jakieś trzaski i... głos? I dobiegający z oddali śmiech?
Rozmowa Dee i Nathaniela nie pozwoliła Ci dokładnie usłyszeć co też dzieje się po drugiej stronie słuchawki...

Door

- Nathanielu nie udawaj kogoś, kim nie jesteś. Nie jesteś telepatą z telewizji i w ten sposób nigdy Ci się nie uda - powiedziała Door, jak gdyby czytała w myślach Nathaniela. Zaraz potem uśmiechnęła się łagodnie do chłopaka i przysunęła się jeszcze bliżej. Palcami lekko musnęła powieki Nathaniela zmuszając go do zamknięcia oczu. Potem położyła szczupłe dłonie na ręce chłopca i przesunęła je na ramię Konrada tak, aby to Nat dotykał skóry koszykarza, a ona dotykała dłoni Nata. Po kilku sekundach odezwała się:
- Nathanielu, postaraj się myśleć tylko o tym, że Twój przyjaciel musi być zdrowy. Oddychaj głęboko i myśl tylko o nim. Jesteś bezpieczny i nic Ci się nie stanie. Jestem przy Tobie i będę Ci pomagać. Jeśli uzdrowisz swojego przyjaciela zabiorę was wszystkich do mojego ojca. Zabiorę Cię do ludzi, którzy są tacy jak Ty. Już nie będziesz musiał więcej cierpieć, będziesz wśród przyjaciół... Postaraj się tylko, aby on otworzył oczy. Proszę Cię Nathanielu...

Dłonie dziewczyny były chłodne, jednak ich dotyk sprawiał, że Nathaniel czuł ogień w miejscu, gdzie go dotykała. Nie był to jednak ogień, który parzył i bolał. To było jak żywa energia przepływająca od Door wprost w ręce Nathaniela. Po chwili poczuł między wewnętrzną stroną jego dłoni, a skórą Konrada to samo mrowienie, które czuł trzymając za rękę ranną Door. To mrowienie było jednak bardzo nieśmiałe i bardzo łatwo mogło zniknąć, choć z takim trudem się narodziło...

[user=743,345,101]Czy myślisz, że Nathaniel da radę na jeszcze jeden wysiłek przy pomocy Door? Myślę, że można mu pozwolić chociaż na obudzenie Konrada, jeśli nie na calkowite go uleczenie. W końcu Banalność działa, a Nathaniel jeszcze się w pełni nie przebudził. [/user]
 
Milly jest offline  
Stary 06-02-2006, 22:37   #84
Banned
 
Reputacja: 1 inwyt nie jest za bardzo znany
Nieistniejące drzwi, nieistniejące rany, szaleńcy, głosy i śmiechy w słuchawce telefonu... A może to ja zwariowałam? Może wcale mnie tu nie ma? Może mówię do siebie i szarpię się w kaftanie bezpieczeństwa wieziona ambulansem do szpitala dla obłąkanych? Martha panicznie wciska widełki telefonu. Bez rezultatu. Rzuca słuchawką, przewracając cały telefon, o mało nie zrzucając go na podłogę. Słuchawka spada z widełek, ale dziewczyna nie zwraca na to uwagi. Chyba nawet tego nie zauważyła. Zaciska konwulsyjnie pięści, drżąc na całym ciele. Łzy powoli staczają jej się po policzkach. Ściera je gniewnym gestem, jak dziecko, które obrażone najpierw płacze, a potem tupie nogą i wybiega z pokoju. Jeśli ktokolwiek obserwowałby ją wtedy, zapewne oczekiwałby takiego gniewnego tupnięcia i ucieczki w sobie tylko znane miejsce. Ale nikt nie patrzył na Marthę. Dee mówiła do Nathaniela, a potem oboje wydawali się medytować przy Konradzie. A jeśli medytują może nie zechcą zrobić nic niebezpiecznego? Przynajmniej przez chwilę. Martha podrywa się do biegu, rzuca się schodami w górę, do swojego pokoju. Prawie jak obrażone dziecko, ale tylko prawie. Nie słychać gniewnego trzaśnięcia drzwiami, bo dziewczyna nie dbając o ich zamknięcie rzuca się do swojej torby i gorączkowo poszukuje komórki.
Z telefonem w ręku kieruje się do drzwi aby zbiec na dół. Odblokowuje go i sprawdza czy działa poprawnie. Musi działać. To niemożliwe, żeby zablokować telefon komórkowy. Nie da się tak po prostu podłączyć do linii udając montera.
Trzeba w końcu wezwać pogotowie. Czas mija, a Konrad ciągle leży nieprzytomny. Szybciej, szybciej!
Teraz tylko na dół, sprawdzić co robią i po cichu zadzwonić na pogotowie. Ręka opiera się na klamce, wzrok utkwiony w ekran komórki...
 
inwyt jest offline  
Stary 06-02-2006, 23:11   #85
 
Milly's Avatar
 
Reputacja: 1 Milly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputację
- - - > Martha

Już wybiegałaś z pokoju, z mętlikiem w głowie większym, niż kiedykolwiek wcześniej. Działająca komórka była jedynym przedmiotem, który trzymał Cię przy zdrowych zmysłach. Komórka działa, pogotowie przyjedzie, a opiekunowie Dee przyjdą po nią i zabiorą ją do domu, gdzie nikomu nie będzie mogła zrobić krzywdy.
I wtedy właśnie telefon w Twoim pokoju zadzwonił... Ta sama linia, która na dole nie chciała działać. Czyżby to jednak uszkodzony aparat telefoniczny był winą braku sygnału? A pobudzona wyobraźnia wymyśliła tajemnicze głosy i śmiech? Tak, wszystko jest w porządku, wszystko będzie dobrze.
Wróciłaś się z korytarza i szybko podniosłaś słuchawkę, nim telefon przestanie dzwonić.
Na początku nie mogłaś skojarzyć skąd znasz głos w słuchawce. Dopiero po chwili zrozumiałaś, kto do Ciebie mówi..
- Dzień dobry szanownej pani. Pragnę panią powiadomić iż wiem więcej, niż się pani zdaje . Pytałem kilkanaście minut temu czy zna pani miejsce pobytu pewnej dziewczyny - mówił ze złowieszczym spokojem pan Croup - Powiedziała pani, że jej u pani nie ma. Mam powody przypuszczać, że bardziej niż odrobinę minęła się pani z prawdą - zrobił krótką przerwę, jak gdyby dla podkreślenia wagi jego słów, jednak nie dał Ci dojść do słowa - Jeśli mam być szczery, a z pewnością chciałaby pani abym mówił szczerze, prawda? Na pani miejscu nie przejmowałbym się już nasza młodą damą. Cokolwiek pani nagadała i tak już się to nie liczy. Jej dni są policzone i ich policzenie nie wymaga nawet liczby dwucyfrowej - usłyszałaś w słuchawce ten sam śmiech, co wcześniej, gdy nie było w słuchawce ciągłego sygnału; ten śmiech był jednak dużo głośniejszy i dużo bardziej przerażający - Jeszcze jedno, ostatnie pytanie. Czy wie pani, jak smakuje pani wątroba?
Zapadła dziwna cisza. Pan Croup wreszcie dał Ci dojść do słowa. Oczekiwał odpowiedzi...
 
Milly jest offline  
Stary 07-02-2006, 00:23   #86
Banned
 
Reputacja: 1 inwyt nie jest za bardzo znany
Martha staje osłupiała, podnosi słuchawkę i ...słucha, słucha, słucha. Cały świat przestaje istnieć, kurczy się do dźwięków dobiegających z aparatu telefonicznego. I bicia serca...
Puk... puk... puk.. puk. puk. pukpuk. pukpuk. pukpukpukpukpukpuk...
"Przynajmniej wiem już że oszalałam. Zwariowałam. Nie ma innego wytłumaczenia. Takie rzeczy dzieją się tylko na filmach. Albo w książkach. Albo na sesjach RPG. Ale nie w prawdziwym życiu. To się nie może dziać, a więc siedzę bezpieczna i nafaszerowana psychotropami w karetce. Albo w bezpiecznym, obitym gąbką pokoju. Tego nie ma. Nie ma. Nie ma. Niema. Niemaniemaniema..."
Pukpukpukpukpuk. pukpukpuk. pukpuk. pukpuk. pukpuk... pukpuk... puk. puk...
W słuchawce Martha słyszy już jedynie własny ciężki oddech. Nie czuje palców którymi ją trzyma.
- To bardzo zły żart. Dzwonię na policję.
Mówi nieswoim głosem. Pozwala słuchawce wyśliznąć się z dłoni. Dłoni, która jest równie odrętwiała jak cała reszta jej ciała, jak cała reszta jej umysłu, jak cała ona. Stukot opadającego na biurko urządzenia nie budzi jej z odrętwienia. Przysłuchuje się przez chwilę, czy jeszcze jakieś odgłosy dotrą do niej z leżącej na blacie słuchawki. Powoli, bardzo powoli podnosi ściskaną kurczowo w dłoni komórkę. Przez chwilę wpatruje się tępo w ekran, a potem próbuje wybrać numer policji. Telefon wypada jej z niezgrabnych, zgrabiałych dłoni w połowie wstukiwania numeru. Pochyla się aby go podnieść i jej wzrok pada na porzuconą słuchawkę. Nasłuchuje przez chwilę, unosząc ją i zbliżając do ucha, ale trzyma ją nieco oddaloną, jakby spodziewała się krzyku, albo bała, że Croup ugryzie ją przez słuchawkę. Znowu schyla się po komórkę, podnosi ją i próbuje wybrać numer policji, już nieco składniej naciskając klawisze.
W powietrzu czuć wilgoć, pachnie mgłą i namokłą ziemią. Za oknem szaro-białe smugi snują się coraz wyżej i wyżej, przesłaniając świat połyskliwymi kurtynami. Roziskrzone kropelki nadają wszystkiemu nierzeczywisty wygląd. Czasem rozdziera je gęstsza mżawka, w którą zamieniła się ulewa jaka obmyła niedawno okolicę. Szkoda, że świata nie da się obmyć z szaleństwa. Promienie słońca przedzierają się przez mgłę, barwiąc powietrze złotem, jak drobinkami brokatu. Nierzeczywistość narasta.
 
inwyt jest offline  
Stary 07-02-2006, 11:52   #87
 
Glyph's Avatar
 
Reputacja: 1 Glyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwu
Nathaniel zamknął oczy i starał się wyobrazić Konrada. Jego twarz z początku wyraźna znikała za mgłą. "Jedno dobre wspomnienie...jedno...nie to beznadziejne...znamy się zaledwie chwilę..." Nathaniel wzdrygnął się, chcąc oderwać rękę. Szczęściem czuł dłoń Door. Rozluźnił się jeszcze raz.
"Pierwsze spotkanie...słoneczny dzień...uścisk dłoni..."Miło mi Cię poznać"...jest!" W jego dłoni znowu zagościła ta dziwna energia, przepływała przez niego wprost do Konrada.
"nieśmiała rozmowa...powolne przejście w kierunku kawiarni..." Strumień nasilił się. Zupełnie inaczej niż przy Door. Ale wtedy był sam, teraz Ona mu pomagała.

-Ahh-nagły jęk rozszedł się po pomieszczeniu. Nathaniel wyszrpnął wręcz swą ręką i chwycił się za bok w okolicach serca.Czuł, jakby ktoś mu wbił w sam środek wielką szpilkę. Po chwili ból ustapił, jednak łańcuch energii został przerwany. Nathaniel czuł, że nie ma sensu go ponawiać, że nie może tego zrobić. Miał tylko nadzieję, że Konrad uzyskał jej wystarczająco dużo, by odzyskać chociaż część sił i powrócić do nich.

[user=101, 743, 345, 1063]Jak widać Nathaniel próbował. Jak bardzo mu wyszło zależy już od Ciebie. Dodam tylko, że nasunąl mi się taki pomysł, żeby energi, którą dysponuje była jego własną energią życiową. Pomagając innym poświęca część siebie. Dlatego jego organizm w pewnej chwili zbuntował się. Oddał jużza dużo energii w dzisiejszym dniu.[/user]
 
Glyph jest offline  
Stary 08-02-2006, 16:53   #88
 
Milly's Avatar
 
Reputacja: 1 Milly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputację
- - - > Martha

Z leżącej na blacie biurka słuchawki telefonu dało się słyszeć skrzeczący śmiech pana Croupa. Przyszło Ci na myśl, że właśnie teraz widzi Twoją przerażoną minę i z pewnością słyszy głośne bicie Twojego serca i to go tak bardzo rozbawiło. Nie jest jednak możliwe, żeby widział Cię teraz, byłaś przecież w swoim pokoju!
Kiedy zbliżyłaś słuchawkę do ucha pan Croup rzekł spokojnie:
- Pan Vandemar przyrzekł mi, że nim poderżnie pani chude, marne gardziołko, osobiście wytnie pani wątrobę i wepchnie ją pani do ust. Będzie się mogła pani przekonać, nieprawdaż? I może sobie pani dzwonić, do kogo dusza zapragnie, ale nie chciałbym, aby pani sądziła, że jej grozimy. Ani ja, ani pan Vandemar nie grozimy, prawda panie Vandemar? - przez chwile znowu słychać było jakiś daleki pomruk - My składamy obietnicę. I wiemy kim pani jest.
Połączenie zostało przerwane, jednak w słuchawce nie było słychać charakterystycznego, przerywanego sygnału. Zapadła głucha cisza.
Po kilku sekundach z dołu dało się usłyszeć podekscytowany głos Dee, jednak nie potrafiłaś rozróżnić słów. Najwyraźniej coś się stało...

- - - > Nathaniel

Poczułeś jak Door obejmuje Cię i podtrzymuje, w razie gdybyś miał i Ty zemdleć. Po krótkiej chwili, gdy poczułeś się już lepiej, puściła Cię i zwróciła się z powrotem w stronę Konrada. Na jej twarzy odmalowała się bezgraniczna radość, az krzyknęła i wystraszyła Cie nieco:
- Och! Nathanielu, spójrz! On odzyskuje świadomość! Udało Ci się, widzisz, udało się!!

Konrad skrzywił twarz i nagle zaczął kaszleć i machać rękami. Wyglądał, jakby się topił, jednak nigdzie nie było wody. Kiedy Konrad też to zauważył, przestał się szamotać, jednak wyraz jego twarzy podpowiadał Ci, że głowa wciąż bardzo go bolała.
[user=743,345,1063,101]Jak widać Nathanieowi udało się obudzić Korada
Pomysł jest świetny i wprowadza pewne ograniczenie dla Nathaniela - im mniej będzie miał wprawy przy uzdrawianiu tym więcej jego własnej energii odda uzdrawianej osobie, co w przypadku naprawdę dużego wysiłku może spowodować nawet jego śmierć. Natomiast im bardziej bedzie potrafił panować nad swoim darem i im więcej wiary w nim będzie, tym oczywiście więcej będzie mógł uzdrawiać.
Samo powodzenie uzdrawiania opiera się głównie na opisie tego co robisz. Im opis jest dokładniejszy i lepszy, tym większe prawdopodobieństwo udanej akcji. I tego się będziemy trzymac zamiast mechaniki [/user]
- - - > Konrad

Czułeś, że za chwilę się utopisz. Błoto i brudna woda wypełniały Twoje usta, zacząłeś się krztusić. Po chwili wszystko zalał oślepiające strumień białego światła, od którego rozbolał Cię tył głowy. Po chwili ból był tak silny, że wycisnął Ci łzy z oczu. Powoli blask niknął, a Twoje oczy przyzwyczajały sie do nowego otoczenia. Jak przez mgłę zobaczyłeś pochylonych nad sobą Nathaniela i Door. Zauważyłeś też, że wokół nie ma żadnego błota i wody, nie topisz się, a jedyne co czujesz, to pulsujący ból głowy. Wciąż zdezorientowany nie widziałeś gdzie jesteś, a wydarzenia dzisiejszego dnia mieszały Ci się z obrazem ogromnej bestii i wspomnieniem ogromnego bólu, jaki ci zadała...
 
Milly jest offline  
Stary 08-02-2006, 20:37   #89
Banned
 
Reputacja: 1 inwyt nie jest za bardzo znany
Cisza dźwięczy Marcie w uszach kiedy dziewczyna próbuje wybrać numer policji zdrętwiałymi z przerażenia dłońmi. Odrywa ją od tego głos Dee dochodzący z dołu. Martha odkłada słuchawkę bez sygnału na widełki i wybiega z pokoju, zabierając ze sobą komórkę. Numer już wybrany, wystarczy wcisnąć "połącz", ale nie wiadomo przecież co stało się na dole, a nie da się tego sprawdzić i rozmawiać z policjantem jednocześnie. Konrad jest ważniejszy, zgłoszenie może jeszcze chwilę poczekać.
U stóp schodów Martha stanęła jak wryta. Spodziewała się wszystkiego, ale nie Konrada gramolącego się z ziemi o własnych siłach, Nathaniela z grymasem bólu na twarzy i prawie tańczącej z radości Dee.
- Co tu się dzieje? Co tu się do cholery dzieje???
Rzuca pytanie bardzo cicho, ale złość i strach aż wibrują w jej głosie. Wzrok Marthy przemyka od jednej osoby do drugiej, naglący, pytający, świdrujący.
- Kim ty jesteś?!
Zwraca się do Dee, równie cicho i równie stanowczo, starając się powstrzymać lęk i gniew, ale z połowicznym skutkiem.
- Odkąd się pojawiłaś nie zdarzyło się nic dobrego. Nathaniel zachowywał się jak szalony; Konrad prawie zginął, a potem nagle i niewytłumaczalnie ozdrowiał; mi właśnie grożono wyrywaniem wątroby za ukrycie Twojego miejsca pobytu. A ja nawet nie wiem kim jesteś, nie wiem jak wypadłaś z nieistniejących drzwi, ani jak potem cudownie ozdrowiałaś. Ale oczekuję wyjaśnień. Bo udzieliłam ci schronienia, a teraz wydaje się, że wszyscy jesteśmy przez to w niebezpieczeństwie...
Przerażenie i gniew nadają nienaturalny ton pozornie spokojnej i cichej wypowiedzi. Tym nienaturalniejszej że tak cichej i pozornie spokojnej. Marthą wstrząsają czasem lekkie dreszcze i widać, że nie jest do końca sobą. Całe resztki opanowania które trzymają ją w ryzach i sprawiają, że nie krzyczy teraz panicznie zdają się pochodzić z ostatecznych rezerw sił, z samej głębi jej duszy.
 
inwyt jest offline  
Stary 09-02-2006, 11:26   #90
 
Glyph's Avatar
 
Reputacja: 1 Glyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwu
Nathaniel

"Konrad żyje" myśl ta rozpromieniła jego oblicze. Póki chwila trwała cieszył się nią bezgranicznie. Jak zawsze z resztą. Tylko czasem uśmiech przerywał lekki ból w piersi, który z resztą i tak powoli mijał.
Gdy Martha zeszła na dól chłopak chciał rzucić się jej z radości na szyję, powiedzieć co się stało. Energia i chęć działania rozpierały go. Przystopował słysząc jej głos. Był inny zdenerwowany. Nathaniel umilkł, przestał się śmiać. Czuł się jakby zaraz miał dostać burę od rodziców za jakieś przewinienie.
Słuchał Marthy z uwaga, gdy dotarło do niego to słowo. "Niebezpieczeństwo"
-Door, ktoś Cię gonił pamiętasz?-w jednej chwili wzrok chłopca spoczął na rudowłosej.- Musisz uciekać, pamiętasz...nie mogą Cię złapać...obiecałaś, że nas zabierzesz...obiecałaś, nie może nic Ci się stać...obiecałaś.
Nathaniel zachowywał się zupełnie jak dziecko, któremu obiecano wyjście do zoo. Nie zdawał sobie sprawy z powagi sytuacji.
 
Glyph jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 07:12.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172