Mekassar z aprobatą spoglądał na wyciągających sakiewki kompanów. - Dobra decyzja, na pewno na tym namiocie nie stracimy.
Po chwili uzmysłowił sobie jednak, że elf prawdopodobnie z niego zadrwił swoimi poprzednimi słowami. Zaraz, zaraz... I on coś knuje? Wszędzie są wrogowie. Ha! Trzeba się strzec. Woda nie próżnuje.
Sin zmrużył oczy i rzekł do elfa: - Sądzę, że bogowie nie wynagrodziliby nam tego jeśli zaniechalibyśmy jednego z nakazów, jakie poczyniono w naszej zagadce. Po prostu tam pójdziemy i powiemy, że chcemy z nim rozmawiać. W końcu burmistrz został wybrany przez ludzi i dla ludzi, od tego tam jest, by z nami rozmawiać. Możemy zacząć od pytań odnośnie koncertu, a później wspomnieć słowem o naszej podróży. - przerwał na moment. - Ale póki co, udajmy się do kapłana. Ciekawe cóż za parszywe, religijne obyczaje w tym miejscu panują.
Mekassar rzucił okiem na mapę Serina i gdy tylko dokończyli handlu ze sprzedawcą namiotu, ruszył spokojnym krokiem w kierunku świątyni.
__________________ ];-> |