Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-03-2009, 20:48   #1
Korbas
 
Korbas's Avatar
 
Reputacja: 1 Korbas ma wspaniałą przyszłośćKorbas ma wspaniałą przyszłośćKorbas ma wspaniałą przyszłośćKorbas ma wspaniałą przyszłośćKorbas ma wspaniałą przyszłośćKorbas ma wspaniałą przyszłośćKorbas ma wspaniałą przyszłośćKorbas ma wspaniałą przyszłośćKorbas ma wspaniałą przyszłośćKorbas ma wspaniałą przyszłośćKorbas ma wspaniałą przyszłość
[Storytelling] Irackie Piekło


USA, Waszyngton, Biały dom
6 Września 2003, godzina 16.30




-Panie Prezydencie, doradca obrony do Pana. - odezwała się sekretarka przez głośnik który stał na biurku.
-Niech wejdzie. - odpowiedział mężczyzna siedzący za biurkiem i czytający jakieś papiery rządowe.
Prezydent siedział przy swoim biurku w swoim gabinecie. Był przestronny i zadbany. Na półkach leżały książki, w rogu pokoju był też mały stolik i kilka fotelów. Biurko było zawalone papierami i innymi rzeczami.
Po chwili białe drzwi otworzyły się i do środka wszedł mężczyzna w średnim wieku, w garniturze i z uśmiechem.
-Witam Panie Prezydencie. - rzekł na powitanie podchodząc do biurka.
-Dzień Dobry, usiądź i powiedź o co chodzi - prezydent wskazał mu miejsce przed sobą i odłożył dokumenty.
Doradca ds. Obrony narodowej usiadł na fotelu i spojrzał na prezydenta.
-Musimy coś zrobić z Irakiem. Proponuję wysłać oddziały specjalne na miejsce i zrobić z tym porządek. To realne zagrożenie dla kraju, a nawet świata.
- Nie martw się, jakoś na to poradzimy...


Irak, Polska strefa okupacyjna, Helikopter CH-47 Chinook
6 Września 2003, godzina 18.00
Thomas Anker, Harve Loodstone, Miranda Gray




W CH-47 była dużo miejsca dla pasażerów. Było ich tam siedmiu. Siedzieli na ławeczkach przy ścianach helikoptera, wsłuchując się w dźwięk śmigieł. Szeregowi: Anker, Gray, Loodstone, Chris, Lars, Everton i Sephard.
Wewnątrz helikoptera było tylko mnóstwo wolnej przestrzeni, spadachrony i linki asekuracyjne oraz liny załadunkowe. Z okienek do środka wlewało się nieśmiało światło. CH-47 leciał teraz nad Polską strefą okupacyjną Iraku, zmierzając w kierunku Bagdadu.
-Zaraz dolecimy - powiedział głośno Lars, mały, ale muskularny murzyn. Miał zielone oczy i wyglądał na to że trochę już przeżył. Miał szramę na policzku i na nosie oraz nie miał małego palca u lewej dłoni. Szeregowy Everton był do Larsa podobny, tylko był wyższy, grubszy i mnie muskularny. Białas z kruczoczarnymi włosami chyba był żółtodziobem, bo nerwowo stukał palcami w kolano i zdążył się spocić. Natomiast Sephard w ogóle nie przypominał żołnierza, prędzej hirurga. Przystojny, średniego wzrostu, prawdopodobnie będzie miał trudności z utrzymaniem M16 w rękach. Wszyscy w mundurach i hełmach gotowi do wylądowania w bagdadzkiem bazie wojskowej w rejonie Tarablus w centrum miasta.


Irak, Bagdad, Amerykańska Baza Wojskowa w Tarablus
6 Września 2003, godzina 18.23
Thomas Anker, Harve Loodstone, Miranda Gray


Po kilku minutach lotu wylądowali na mini lotnisku. Siódemka wyszła z Chinooka na lądowisko i po schodach w dół do Pułkownika Andersa.
Na dole był jakby mały hol z odkrytym dachem. Widać było że baza jest obwarowana murem. Wszystko było tu zbudowane z żółtej cegły, a na ziemi leżał wyschnięty piasek. Korytarz przy którym stał szeregowiec prowadził do dalszej części Bazy.
-Baczność! - rozkazał do szeregowców, a Ci wykonali rozkaz - Witam was w Amerykańskiej Bazie Wojskowej w Bagdadzie w rejonie Tarablus. Już wcześniej zostaliście przydzieleni do swoich oddziałów. Anker, Loodstone i Lars, jesteście w oddziale Sierżanta Williamsa. Macie spotkać się z nim na dziedzińcu.
-Chris, Everton, Sephard wy będziecie służyć u Starszego Sierżanta Colonela. Czeka na was w jednostce dowodzenia. A Gray powinna zameldować się u dowódcy Marines. Jest tam.- wskazał przechadzającego się między Apache'ami żołnierza. Potem odwrócił się i wskazał na żołnierza stojącego z boku. - Jensen was zaprowadzi. Spocznij.
Anders odszedł, a żołnierz nazwany przez niego Jensenem uśmiechnął się do całej siódemki i ruszył korytarzem w stronę dziedzińca.

Irak, Bagdad, Amerykańska Baza Wojskowa w Tarablus
6 Września 2003, godzina 18.18
John Williams


Sierżant Williams przechadzał się właśnie po strzelnicy, gdzie trenowali szeregowcy, gdy nad jego głową przeleciał CH-47 Chinook, helikopter transportowy. Strzelnica była dużą otwartą przestrzenią, niedużo różniącą się od pozostałej części Bazy. Ściany z żółtej cegły, piasek na ziemi i stanowiska strzelnicze. Zamiast sufitu nad głowami trenujących rozciągała się zielona siatka wojskowa, kryjąc przed słońcem. Każda tarcza była dodatkowo oświetlana, dla poprawienia widoczności. Schody na dół przy 35-tym - ostatnim stanowiskiem, prowadziły do składu broni. Przez drzwi za plecami Williamsa wchodziło się na dziedziniec. Właśnie tymi drzwiami Sierżant wyszedł ze strzelnicy i kierując się na prawo wszedł do pomieszczeń Jednostki Dowodzenia. Wcześniej jeszcze spojrzał na korytarz niemal naprzeciwko strzelnicy - na korytarz wiodący do stanowisk lądowniczych helikopterów i dział przeciwlotniczych.
Williams zamknął za sobą drzwi do jednostki dowodzenia i przeszedł przez mały hol. Bylo tu zupełnie inaczej niż na zewnątrz. Panował tu chłodny klimat. Ciemno granatowe ściany i błyszczące czarne kafelki na podłodze. W porównaniu z klimatem na zewnątrz, tutaj była klimatyzacja i było to uwolnienie od gorąca na zewnątrz. Sierżant poszedł korytarzem i nie zdążył zapukać, bo drzwi otworzył Pułkownik Anders.
-Witajcie Williams - powitał go już 3 raz w tym dniu Anders gdy Sierżant zasalutował. - Chcieliście coś ode mnie? Idę właśnie do nowych szeregowców. Ściągnęli ich z południowych rejonów.
-Właśnie w tej sprawie Pułkowniku. Słyszałem CH-47, to oni? - odparł Williams idąc powoli z Pułkownikiem korytarzem do holu.
-Tak, tak to oni. Kilku dojdzie do Ciebie Williams. Bądź zaraz z łaski swojej na dziedzińcu poznać swoich nowych szeregowych.
-Tak jest. - rzekł Williams i wyszedł z Andersem na dziedziniec. Pułkownik poszedł dalej w stronę stanowisk lądowniczych, a Sierżant zatrzymał się na dziedzińcu.


Irak, Bagdad, Tajna Siedziba Naukowa "Wolnego Iraku" w Al Karamah
6 Września 2003, godzina 19.40
Darkanzali Al'nalis


Al'nalis przechadzał się po laboratorium badając jakąś bakterię, gdy usłyszal przelatujący nad budynkiem samolot amerykański. Nic nadzwyczajnego, przecież w Tarablusie była umieszczona Baza Wojskowa. Często przelatywały tutaj helikoptery i przejeżdżały wozy opancerzone. Co za głupota żeby tak ważną siedzibę umieszczać w środku miasta, na dodatek pod nosem Amerykanów. No, ale jak ktoś mądry powiedział: "Im bliżej zagrożenia, tym dalej od zranienia". No fakt, to że jeszcze nie odkryli tutaj partyzantów było cudem. Laboratorium, jak na laboratorium przystało było czyste i w białych barwach. Buło tu jednak tylko jedno małe okno, które i tak nie dawało światła ze względu na budynek obok. Było tu kilka stołów, szafek z flakonikami i innymi szklanymi przedmiotami potrzebnymi do eksperymentów, blatów na których stały dziwne substancje, czy przedmioty. Do środka wszedł jeden z partyzantów, ubrany w strój maskujący domowej roboty, z Ak-47 w rękach i przepaską na głowie.
-Zbieraj się, atakują nas! - krzyknął do Darkanzali'ego i rzucił mu Glocka 19-stkę.
Partyzant pobiegł schodami w dół zostawiając naukowca w białym fartuszku. Chwilę później rozległa się eksplozja, zapewne granata i wymiana ognia.

Irak, Bagdad, Rejon Al Karamah
6 Września 2003, godzina 19.38
Sergiej Gołubiew


Sergiej Gołubiew szedł w kierunku swojego domu w rejonie Al Karamah, w centrum, niedaleko Bazy Wojskowej. Nad jego głową przeleciał CH-47, zapewne do bazy. Z końca ulicy wyjechały 2 strykery i Apache pojawił się w powietrzu.



Samochody zatrzymały się przed budynkiem w kórym było tylko jedno okno i było dwupiętrowe.
Z samochodów i po linie z Apache'a wyszło kilkunastu żołnierzy. Widocznie w budynku była baza partyzantów. Zadzwonił telefon Gołubiewa. Odebrał i przyłożył do ucha:
-Spieprzaj z Al Karamah! Dostałem cynk że zasadzają się na kryjówkę partyzantów.
Nastąpiła pierwsza eksplozja: To żołnierze wysadzili drzwi razem z kawałkiem ściany i wkroczyli do środka. Sergiej rzeczywiście był w opałach. Po krótkiej wymianie ognia okazało się że zastawiono pułapkę na Amerykanów.
3 samochody, zakurzone i przerdzewiałe podjechały do Strykerów.
Rozpoczęło się piekło. Partyzanci wyskoczyli z furgonetek i zaczęli ostrzeliwać Amerykanów buszujących po budynku i tych, którzy zostali na zewnątrz. Jeden z partyzantów miał nawet Bazooke. Trafił prosto w pojazd opancerzony Stryker stający najbliżej wejścia do budynku, który eksplodował odrzucając do tyłu najbliższych żołnierzy. Jeden został poważnie ranny. Sergiej postanowił opuścić to miejsce.


Zadania:
Wszyscy - przedstawić się, opisać swój wygląd itp.

Anker, Loodstone, Gray - zawiązać jakiś dialog ze sobą, iść na dziedziniec i spotkać się z Sierżantem Williamsem

Al'nalis - uciec z miejsca bitwy podziemnym kanałem (dwóch partyzantów Cię osłania)

Gołubiew - Oddalić się z miejsca walk.
 
__________________
Wyłącz się!
Ctrl+W

Ostatnio edytowane przez Korbas : 08-03-2009 o 21:04.
Korbas jest offline