Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06-03-2009, 09:24   #9
Tom Atos
 
Tom Atos's Avatar
 
Reputacja: 1 Tom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputację
Skądś znał nazwisko dziewczyny, lecz nie mógł sobie przypomnieć skąd. Dopiero gdy para wróciła do tańca przypomniał sobie, że nie dalej jak parę dni temu czytał książkę autorstwa Madeleine Bearnadotte. Na rozmowę jednak było już za późno.
Zatańczył z Olimpią jeszcze kilka walców samolubnie nie odstępując jej, ani na krok. Tym jednak razem zachowywał się grzecznie i nie próbował przygarniać ją do siebie poprzestając na pełnych żaru spojrzeniach. Patrzenie w jej piękne oczy było niemniej pasjonujące, niż słowny flirt.
Gdy przebrzmiał ostatni walc poszli chwilę odpocząć przy stolikach i tam właśnie odszukał ich niejaki Jonathan Willborrow i przekazał zaproszenie od Lorda Ross.
Idąc przez taras przechodzili w pobliżu członków rządu. Laxinton z rozbawieniem zauważył, iż większość ministrów o wiele więcej uwagi poświęca Olimpii, niż jemu. Szeptali coś między sobą i Jim był pewien, że nie są to tylko rozmowy o niesłychanie ważnych sprawach państwowych.
Poczuł się usprawiedliwiony tym wścibstwem i celowo zwolnił krok przechodząc przez taras. Nachylił się do ucha Olimpii i w rewanżu zaczął szeptać.
- Widzisz moja droga tego przystojnego, siwego gentelmana wokół, którego reszta krąży jak kurczęta koło kwoki ? To Sir Robert Peel. Premier. Człowiek wielu talentów. Bardzo inteligentny, bardzo bezwzględny i bardzo niebezpieczny. Ten stojący po jego prawej stronie, to Lord Admiralicji i niestety mój wuj. Thomas Hamilton człowiek jednego talentu, irytowania mnie. Z resztą z wzajemnością jak sądzę. Zaś ten po lewej ręce premiera, ten zażywny jegomość, który rozbiera Cię wzrokiem, a którego gdyby nie wiek i etykieta z przyjemnością bym spoliczkował, to lord Stanley. Znany kobieciarz. Wiadomo publicznie o jego trzech kochankach i ósemce dzieci, niepublicznie te dane mogą być znacznie wyższe. Po za tym jest ministrem wojny i kolonii, oraz naturalnie człowiekiem o nienagannej opinii. – stwierdził z przekąsem.
Wśród zebranych na tarasie członów rządu, każdy zasługiwał na uwagę, jednak już stracili ich z oczu zagłębiając się w korytarzu, by wkrótce stanąć przed Williamem Personem, trzecim Earlem Ross.
- Witaj drogi Ross. – Jim podszedł do Persona wyciągając dłoń.
- Lexinton. – lord uścisnął podaną dłoń.
Jako że Person już się przedstawił Jim dokonał prezentacji Olimpii.
- Zdaje się, że jesteśmy pierwsi. Czekasz jeszcze na kogoś hrabio ? – spytał pozornie obojętnie.
- Poniekąd.- odparł zagadnięty wymijająco.
Wtedy do Lexintona dotarło, to co zdawało się być oczywiste od samego początku. Ależ naturalnie. Person dał ogłoszenie do gazety wywołując tym wściekłość rządu, iż publicznie chce rozwiązać swoje sprawy. Pewnie Peel i reszta „gangu” chcieli mu narzucić pomocników, a William się postawił. Poprosili więc Wellingtona na rozjemcę, a książę wybrał salomonowe rozwiązanie. Urządził bal na którym mieli zjawić się wybrani przez Persona ludzie, a rząd mógł sobie ich obejrzeć, gdy przechodzili przez taras i zgłosić swe zastrzeżenia. I tak to co wydawało mu się zdrożną ciekawością, było po prostu swojego rodzaju egzaminem.
Znając rządzę władzy i zamiłowanie do wtykania nosa w nieswoje sprawy Peela, wuja i reszty, było to wielce prawdopodobne.
Jim musiał przyznać, ze był bardzo ciekawy, kto zjawi się następny. Kogóż to uznano, za zdolnego do pomocy.
Sącząc podane brandy stwierdził od niechcenia.
- Wiele osób Ci współczuje Ross. Sir Robert poprosił mnie bym spróbował pomóc Lucy. Tylko poprosił.
Przeniósł wzrok na Persona. James chciał dać mu do zrozumienia, iż jego misja nie ma polegać na szpiegowaniu dla Peela.
Brandy była doskonała.
 
Tom Atos jest offline