Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-03-2009, 14:21   #14
Kelly
 
Kelly's Avatar
 
Reputacja: 1 Kelly ma wyłączoną reputację
Asmorinne&Kelly

Czuła się trochę nieprzyjemnie po małym incydencie spowodowanym przez Jonathana Willborrow’a. Szybko jej jednak minęło, gdy zdała sobie sprawę, że właśnie dostała zaproszenie na spotkanie z Personem, z którym tak bardzo chciała porozmawiać. Sprawa Lucy dręczyła ją już od dłuższego czasu. Elfy fascynowały ją coraz bardziej, nie mogła przepuścić takiej okazji.

- Person? Czyżby pani się również miała z nim spotkać? Co za przypadek! - Zapytał równie uprzejmy, co zdziwiony Sharpe.
Madeleine stała chwilę zamyślona.
- Person... – powiedziała uśmiechając się. - Tak dokładnie, chciałam się z nim spotkać, cóż za zbieg okoliczności … szczęśliwy zbieg ...
- Wobec tego, hm, mówią, że punktualność jest grzecznością królów. Earl Person się sporo spóźnił, cóż, jest hrabią, a nie królem. Jednak nie żałuję. Dawno nie spędziłem tak miłych chwil, jak w pani towarzystwie na tym balu. Jeszcze szampana, zanim pójdziemy do earla?
- Tak, czasem można bardzo miło wykorzystać nasz bezcenny czas zamiast marnować go na czekanie. Chętnie jeszcze się napiję
.
Kelner zaraz przyniósł im tacę z szampanem.
- Pani zdrowie, miss Bernadotte. I za miły wieczór! Oby taki był dalej. Świetny. Szampan to po spotkaniu z panią, drugi powód, dla którego warto było tu przybyć. Oczywiście, nieskończenie mniej istotny – Edric ucichnął się podając dziewczynie ramię. - Idziemy? Chyba nie wypada dobremu earlowi czekać. Zna go pani może?
Madeleine uśmiechnęła się, komplementy wprawiały ją w zakłopotanie, lecz nie dała tego po sobie poznać.
- Nie ma co dłużej zwlekać, ruszajmy. Pana Persona niestety nie znam, ale bardzo chciałabym poznać. A pan może go zna? – W tym momencie niespodziewanie zaszedł im drogę pan O'Callaghan, czuć było od niego alkoholem. Spojrzał najpierw na Edrica, a następnie rzucił Madeleine spojrzenie przepełnione jadem i gniewem.
- Panno Madeleine? Gdzie pani była? Tak długo panią szukałem! Nasz stolik jest niedaleko, proszę za mną ... – opanował się na chwilę.
- Przepraszam, ale nie mogę w tym momencie się z panem udać - powiedziała zawstydzona Madeleine.
- Madeleine! Ostatecznie zaprosiłem panią, więc chyba należy mi się trochę uwagi, prawda? I dlaczego niby trzymasz, moja droga, pod rękę, tego pana? Co to ma znaczyć? - Podniósł głos po chwili milczenia. A następnie nabrał powietrza w usta, jakby miał za chwilę, niczym granat, wybuchnąć z wielkim hukiem.
Kilka par obok spojrzało na całą trójkę z milczącą niechęcią.
- Przepraszam, ale nie oznacza to ostatecznie, że muszę trzymać się pana jak piesek. Proszę się powściągnąć, wypił pan zdecydowanie za dużo
- Czy to ważne? Moja pani, jak piję, to za swoje. Jak zapraszam dziewczynę na bal, to ma być ze mną, zrozumiałe
? - Burkną poirytowany O'Callaghan.

- Szanowny panie – wtrącił Sharpe - mężczyzna, który zachowuje się w tak niegrzeczny sposób wobec kobiety, traci wszelkie prawa. Wypił pan zbyt dużo i tylko, dlatego zamiast odpowiedzieć tak, jak pan na to zasługuje, doradzę, by przeprosił pan pannę Bernadotte i poszedł się wyspać. To niewątpliwie panu dobrze zrobi. Idziemy? - Zapytał dziewczyny. - Mieliśmy wszak udać się do ogrodu na przechadzkę - przypomniał. - Zdaje się, że ze spaceru nic nie wyjdzie, ale do gabinetów droga biegnie właśnie tamtędy - wskazał na oczekującego na nich lokaja. - Zawsze będzie to, chociaż chwila.
- To ile wypiłem to nie pańska sprawa. Ja się zachowuje? To źle zadane pytanie. A jak panienka Madeleine się zachowuje? Ja ją zaprosiłem na bal. Nie oczekuję nawet krzty wdzięczności. A zamiast tego Panienka ośmiesza mnie wśród moich znajomych bawiąc się z innym
… - unosił się O'Callaghan nie zauważając przy okazji, że przeczy samemu sobie.
- Ośmiesza? Nie, szanowny panie, pan sam siebie ośmiesza własnymi krzykami. A ani panna Bernadotte, ani ja nie pragniemy brać w tym udziału. Dlatego proszę łaskawie wywrzaskiwać uwagi gdzie indziej. Może łaskawie zapomniał pan, że niewolnictwo już jest w naszej ojczyźnie dawno zniesione. Więc kazać pan nic nikomu nie może. Pozwolę sobie tylko powiedzieć, że groźbami i grubiaństwem na pewno nie zwróci pan na siebie uwagi żadnej kobiety, a co dopiero tak delikatnej i wrażliwej, jak panna Bernadotte. Jeszcze raz wzywam, proszę sobie iść i nie robić skandalu.
- Co
? - Wrzasnął O'Callaghan czerwony ze złości. - Ja wam … ja wam … myślałem, że ci robię przysługę ze względu na twojego ojca. Tymczasem widzę, że mam do czynienia z dziewczyną, która leci na każdego, byle machnął kape …- Ostre plaśnięcie przerwało wypowiedź, a jeden czerwony policzek O'Callaghana zrobił się jeszcze czerwieńszy.
- Panie O'Callaghan, obrażanie kobiety nie jest godne nie tylko gentlemana, ale każdego mężczyzny. Chciałem od pana żądać przeprosin dla niej, ale teraz widzę, że to zbyteczne. Jest pan zwykłym chamem, którego słów nie należy w ogóle słuchać. Idziemy? - Zwrócił się jeszcze raz do dziewczyny. - Chyba nie pozwolimy, żeby ten pan zepsuł nam miły wieczór? Owszem, może już teraz nie tak miły, ale zawsze …
- Ty łajdaku
… - wyrzucił wreszcie z siebie sycząc O'Callaghan .
- Jeżeli jakiś ma pan z tym problem, to, to jest moja wizytówka. Pana sekundanci będą mile widziani. A teraz naprawdę proszę stąd odejść, bo nie skończy się na policzku. Lokaj! – krzyknął – Proszę zabrać tego pana do pokoju. Chyba zbyt dużo wypił.

- ... Nie wiem, co powiedzieć
… - szukała słów - przepraszam pana, że musiał pan uczestniczyć w tej sytuacji – odezwała się w końcu w ogrodzie Madeleine, która była przygnębiona i zmieszana.
- O czym pani mówi? - Zdziwił się całkiem przykładnie. - Proszę się nie martwić - wyjaśnił poważniejszym tonem. - Wiem, że pani przykro, ale odpowiadamy zawsze tylko za siebie, a nie za innych. Przypuszczam, że gdyby pan O'Callaghan zbytnio sobie nie podchmielił, nigdy nie odważyłby się wygadywać takich bzdur.

Madeleine wiedziała, że jest tak naprawdę inaczej. O'Callaghan na pewno wszystko powie jej ojcu, a wtedy, wtedy ... bała nawet pomyśleć, co się stanie.
- Mimo wszystko dziękuje panu, to bardzo niezręczna sytuacja, nie mówmy już o tym...
Starała się nie okazywać, ale była zmartwiona. Bała się reakcji ojca, który, choć często pobłażał i był wyrozumiały w stosunku do niej, po podkoloryzowanej skardze O'Callaghana zapewne wyciągnie jakieś konsekwencje.
„A jak ojciec przestanie ją szanować?”
Tego bała się najbardziej.
„Co się wtedy stanie?”
Najczarniejsze myśli przechodziły jej przez głowę. Nie dawały spokoju. A do tego pan Sharpe był świadkiem całego zdarzenia! Nie wydawał się być na nią zagniewany. Ale zapewne zmienił zdanie w stosunku do jej osoby.

Było jej trochę żal. Zdążyła już bardzo polubić dawnego przyjaciela z wakacji. Pamiętała go z dzieciństwa jako jasnowłosego, zawsze poważnego chłopca, który chciał nauczyć się uśmiechać. Często namawiał ją na chodzenie po drzewach, za co później obrywała od ciotki. Ojciec ostro go trzymał i nie miał dla siebie wiele czasu, ale, kiedy udało mu się wymknąć z domu, chodzili po wrzosowiskach całymi dniami, rezygnując nawet z obiadu. Madeleine wręcz uwielbiała jeździć do Cambridge, jakby to od niej zależało przebywałaby tam cały czas. Niestety z nikim w Londynie nie nawiązała tak wielkiej przyjaźni.
„Ale czy zostało coś w Edricu z tamtego chłopca?” Madeleine nie wyczuła jeszcze niczego. Wszyscy z czasem ulegają potężnym zmianom, czas przynosi niezliczoną ilość sytuacji, w których ludzie plączą się i czasem gubią prawdziwego siebie. Niekiedy daleko odchodzą od własnej tożsamości, plączą się wśród fałszywych treści nie umieją ich rozróżnić z tymi prawdziwymi. Większość jednak zasłania wszystko upiększoną maską, hodując pod jej wierzchem najgorsze okropności. Edric na szczęście nie wyglądał na taką osobę, cieszyła się bardzo z tego.

Zamyśleni weszli do komnat Williama Persona, gdzie ze zdziwieniem skonstatowała, że przebywa tam poznana przed chwilą para: baron Lexinton oraz Olimpia Emanuella Grisi. Był również nieznany jej mężczyzna, natomiast w samym centrum stał wystrojony earl. Madeleine podziękowała za brandy, wystarczająco już dzisiaj wypiła. Podobnie uczynił Edric.
 

Ostatnio edytowane przez Kelly : 07-03-2009 o 14:51. Powód: literówka
Kelly jest offline