Rusty, ja nikogo nie przekonuję. Jeśli ktoś nie lubi kotów żadne słowa i argumenty, że koty to najpiękniejsze zwierzęta na świecie nie pomogą i nie mam zamiaru męczyć się w takie gierki. O gustach się nie dyskutuje. On lubi takie podejście do sesji, ja takie, wyrażam tylko swoje zdanie jak i on swoje wyraził. Żadnego zdania ze swojego postu nie kierowałem bezpośrednio do kogokolwiek z użytkowników. Teraz to zrobię:
Aschaar,
Banalne. Po to żeby grać. Żeby odgrywać postać. Taka jest definicja Role-Playing Game. Jeśli odgraniczamy się do odrywania wojownika jako postaci jedynie młócącej wszystko co żywe i lecącej z jęzorem po nagrodę na koniec misji to gratuluję, wtedy właśnie nie mamy pojęcia jak wygląda esencja RPG. Sesja Almeny nie jest death matchem, radzę zajrzeć na tę sesję. Zresztą dość o tym. Jak jest naprawdę na tej sesji to tylko Almena i gracze wiedzą, więc może przestańmy o tym gadać i wnikać w coś o czym nie mamy pojęcia, hm? To był przykład, skomplikowany. Jestem jednak pewien, że będzie to kolejna bardzo dobra sesja, długa, ciekawa i ukończona, a nie urwana po kilkunastu postach, a jeśli gracz z niej odejdzie to zmuszony przez życie, a nie ze znudzenia fabułą.
Także wracając do pytania wątku, grałem w sesjach drużynowych i w sesjach z najróżniejszymi konfliktami. Uważam oba koncepty za dobre jeśli ktoś dobrze prowadzi i ma dobrych graczy, rozumnych ludzi, rozróżniających konflikty między postaciami od konfliktów z żywym człowiekiem, graczem. Tyle na ten temat z mojej strony. Dziękuję za uwagę.