Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-03-2009, 07:33   #12
blaz11
 
blaz11's Avatar
 
Reputacja: 1 blaz11 jest po prostu świetnyblaz11 jest po prostu świetnyblaz11 jest po prostu świetnyblaz11 jest po prostu świetnyblaz11 jest po prostu świetnyblaz11 jest po prostu świetnyblaz11 jest po prostu świetnyblaz11 jest po prostu świetnyblaz11 jest po prostu świetnyblaz11 jest po prostu świetnyblaz11 jest po prostu świetny
Widząc ,że Kurt nie ruszył jajecznicy Dankan zasmucił się ,że nie smakują mu jajka a gdy karczmarz przyniósł jakieś inne jedzenie niziołek o mało się nie popłakał myśląc: -Co ja tutaj robię? To nie możliwe! Nikt mi nie pomoże jak ten głupi drwal wróci! Trzeba się ratować!
Starał się nie dać po sobie znać ,że się denerwuje gdy człowiek spytał się co mówił powiedział ,głosem najspokojniejszym na jaki było go stać w tak okropnej chwili:
- Nie smakuje panu jajecznica? A może piwo! Proszę! Proszę!, sobie nalać! Mam pomysł! O której je pan obiad? Może ja coś ugotuję! Będzie na pewno pyszne! Proszę mi nie odmawiać! – powiedziawszy to spojrzał na szyby żeby ocenić godzinę jednak były zbyt brudne, niziołek wstał otworzył drzwi i spojrzał na słońce przez dłoń.
- Raz, dwa, trzy! Trzy palce!
Niziołek wleciał z powrotem do karczmy zamykając drzwi podbiegł do Kurta i powiedział:
- Jest teraz trzy palce nad … To znaczy jest koło 9. Obiad dłoń nad ziemią… Yhhyy to jest o 15? Pasuje? Świetnie jesteśmy umówieni! Zrobię coś pysznego by się panu odwdzięczyć! – wysapał niziołek dość szybko ale żeby człowiek go zrozumiał. Usiadł i dokończył śniadanie, opowiadając człowiekowi skąd pochodzi…
- Z Nuln pochodzę, z biednego domu, matka była kucharką a ojca nie znam… a po tym pracowałem w gospodzie „Pod tłustą gęsią i 3 świniakami” nawet fajnie było… i okazało się ,że gospode zamkneli a ten cały karczmarz był jakimś wyznawcą chaosu czy coś i musiałem uciekać bo mnie też podejrzewali… przecież wszyscy wiedzą ,że halfingi są anty-chaosowe, nie?
Nie przerwał ani na moment opowiadając prawie w całości zmyśloną przez siebie historię. Gdy skończył upewnił się ,że Kurt wie na pewno o obiedzie i podszedł do lady, z dzbanem piwa, które było w 2/3 wypite i rozejrzał się za myśliwym którego widział jak wchodził. Siedział przy ladzie, przez przypadek udało mu się jednak usłyszeć ciekawą rozmowę między jakimś facetem a kobietą.
- Hmm a więc chcą wyjechać, jeśli to prawda to muszę się z nimi zabrać. Bo tutaj umrę z nudów i braku świeżego jedzenia! - pomyślał Dankan. Myśl o skarbie też go cieszyła, mógłby sobie uciec do jakiegoś innego kraju, nowe jedzenie! To by było coś! Podszedł do myśliwego który męczył któreś z kolej już piwo. Siedział przy końcu lady przy ścianie na krześle które przytachał sobie z jakiegoś stolika. Niziołek podszedł do niego uśmiechnął się i widząc ,że człowiek dopił już prawie całe piwo powiedział:
- Witam! Widzę ,że z pana myśliwy! A to dobre wieści, dobre! Ja lubię dobrze zjeść, upolował pan coś dzisiaj? – pytanie było raczej oczywiste bo zauważył worek zawieszony do pasa z którego kapała krew.
- Ano, mam a co chciałbyś?
- Tak, tak! Ja taki mały nic nie upoluje a pan taki duży i silny! Na pewno pan podzieli się mięsem, a ja piwem. – Postawił dzban z piwem na ladzie przed myśliwym.
- Hmmm… - wyciągnął z worka zakrawione mięso, Dankan ucieszył się bo było już oskubane z wnętrzności i oskórowane gdyż wszystko leżało na dole wora. Wyglądało to ja jakiś mały lis, ale skąd on miał to wiedzieć.
- Dzban piwa kup i twoje będzie ja i tak za samą skórę z 2 dni wyżyj.
Niziołek poczekał aż człowiek sobie naleje, zabrał dzbanek i ruszył do karczmarza po drodze podsłuchując przez przypadek rozmowę tej rudowłosej i tego rycerza, wyglądało na to ,że ten mężczyzna jest przy kasie, może mi coś spadnie z jego bogactwa, niziołek na tę myśl uśmiechnął się do siebie.
- Karczmarzu! Piwo polej, proszę! Ahhh i pytanie mam, czy mógłbym z kuchni skorzystać? Gdyż chcę przygotować coś dobrego. Mógłbym w zamian kufle po myć.

***

- A więc nie chcesz pracować inaczej, co mały? – zapytał szef, patrząc się na młodego niziołka.
- Nie, chcę żyć dostatnio, i pomagać glidii. – odpowiedział Dankan.
- A więc dobrze! Przyjmuję cię do glidi na okres 6 miesięcy próby. W tym czasie uczyć się będziesz fachu od swojego przełożonego… - powiedziawszy to wyciągnął palec i wskazał na jakiegoś niziołka.
- … ty, będziesz jego opiekunem.
Ten jego opiekun nie miał więcej niż 16 lat, czyli o 2 lata starszy od niego. Za to był bogaty doświadczeniem… Wychodząc na ulicę ze swoim nowym kolegą niziołek zastanawiał się co jutro ukradnie.


***

Przypomniała mu się jego inicjacja w kręgi „Glidii cienia” jednak szybko odgonił tę myśl. Czekał na odpowiedź karczmarza i piwo i ruszył w kierunku myśliwego. Gdy postawił dzban na stole człowiek się szeroko uśmiechnął i wyjął mięso i wręczył niziołkowi. Ten spojrzał się i dokładnie wszystko obejrzał.
- Idealne! Dziękuję.- złapał mięso i wrzucił je do swojego wora. Wyszukał wzrokiem kogoś kto może mu pomóc wydostać się stąd albo chociaż przeżyć następne dni… Jest, ta Lizzie on może być pomocna ale gada teraz z tym facetem, jak on miał? Nie pamiętam zresztą co za różnica. Niziołek zaczął błądzić po sali ,i przysłuchiwał się rozmową i oglądał mieszki...
 
blaz11 jest offline