Ja tylko krótko tak by wyjaśnić jedną kwestię.
Yarot napisałeś :
"Gdy osią fabuły jest konflikt w drużynie, to nie ma już fabuły. Każdy zastanawia się, co tu zrobić, by wyjść na swoje."
Odebrałem to (nie wiem czy słusznie) jako odniesienie do tego co napisałem wcześniej. Otóż mi chodzi o sytuację, gdy pomimo rozbieznych interesów obie grupy muszą współpracować.
Najbanalniejszym tutaj chwytem jest "wspólny wróg". Takie sesje pomimo iż postaci mogą się nie lubić, i często na przykład sobie "docinają" nie są złe jesli poptraktować sprawę nieco komediowo ( jak na przykład w filmie "48 godzin"). Grałem w jednej takiej i dobrze się bawiliśmy (inna sprawa, że znaliśmy się naprawdę dobrze i traktowaliśmy sesję lekko).
Natomiast sprawa przenoszenia animozji z sesji na grunt "realny". To według mnie największą bolączką RPG, ale lekarstwa na to chyba nie da się wymyślić (no może poza naprawdę starannym doborem uczestników do takich sesji). |