Może nie Horacy lecz Tyburcjusz Pizarro musiał cokolwiek uczynić. Spojrzał na hologram ze spokojem, przymrużył oczy niczym kot lub stary wyga. Rzekł tylko do Juliana i reszty.
-Oto efekt działania dwóch darów. Widzenia przyszłości i przeszłości
Wskazał palcem na siebie.
-Oraz trochę niedokładnej jak choćby ubiór wizualizacji.
Tu pokierował gest dłoni na Juliana. Uśmiechnął się lekko. Włożył ręce do kieszeni, a brwi powędrowały wyżej.
-To zaś jest scena z mojego życia. Tak, najprawdziwsza scena. Nie zaś wyobrażenie o mnie. Byłem prawnikiem, obrońcą. Tutaj widzicie coś za co się wstydzę i za co miałem nie lada problemy w społeczeństwie i ze swym sumieniem. Ten człowiek był moim klientem. Byłem młody i marzyłem o obronie tylko niewinnych. I jako młody człowiek wpadłem w szał kiedy okazało się, że on nie był niewinny.
Odsunął się od Juliana spokojnym krokiem. Zupełnie nie pokazywał po sobie kłamstwa ni emocji jakby było to normalne, znane mu i akceptowane. Jakby faktycznie była to część jego losów. Stanął na skraju altany.
-To był jeden z powodów dla których miast zawodu prawnika wybrałem fach notariusza.
Uśmiechnął się lekko, podrapał za głowom i rzucił porozumiewawcze spojrzenie wprost w oczy Juliana. Przytupnął butem lekko, znowu schował dłonie do kieszeni.
-Wybaczcie lecz pokazanie w taki sposób całych mych losów mija się z celem. Wiecie tylko, że nie staram się wybielić. Każdy ma chwile tryumfu i dobra lecz i upadki.
Czuł sprzeczność tego co mówi ze swymi poglądami. Lecz kiedy to on mówił co myśli? Jeszcze nigdy. W milczeniu oczekiwał na reakcje. I zastanawiał się. ”Ten chłopak może być niebezpieczny. Aż zanadto. Z drugiej strony jest jak dziecko błądzące we mgle, nie wie co robić. Jakby go z tej mgły go wyprowadzić...
__________________ Otium sine litteris mors est et hominis vivi sepultura. |