Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-03-2009, 18:27   #20
Rusty
 
Rusty's Avatar
 
Reputacja: 1 Rusty to imię znane każdemuRusty to imię znane każdemuRusty to imię znane każdemuRusty to imię znane każdemuRusty to imię znane każdemuRusty to imię znane każdemuRusty to imię znane każdemuRusty to imię znane każdemuRusty to imię znane każdemuRusty to imię znane każdemuRusty to imię znane każdemu
Może teraz nauczysz się, że czasem lepiej po prostu zamknąć mordę. - Ta i wiele innych myśli walały się w jego głowie. Wolał jednak skupić się na tym całym bałaganie pod jego obitą mordą, a nie na bólu, który był wręcz nie do zniesienia. Chyba jednak mu się to przydało, nieco ochłonął. Na swoim podwórku mógł robić co mu się podoba i nawet sam był w stanie poradzić sobie bez problemu. Tutaj już nie jest tak łatwo, w końcu to ten sławny "wielki świat" psia kurwa mać. Postanowił więc, że zagryzie zęby i będzie robił to co będzie trzeba. No przynajmniej na razie, w końcu z naturą prawdziwego skurwiela wygrać się nie da.

Leżał więc pośród wszelkiej maści złomu, właściwie jak sam ten złom i próbował porozmyślać o tym, owym, a nawet paru innych rzeczach. W końcu co miał lepszego do roboty? Do drzwi jego pustej pały, zwanej czasem głową zapukał gość, którego dawno nie widział. Przedstawił się jako zdrowy rozsądek, czy coś tam. Skończyły się dla niego czasy zabawy w kowboja. Wiedział o tym zwłaszcza teraz, kiedy adrenalina po ostatniej strzelaninie opadła na dobre.

Powtórzył to w myślach dwukrotnie nim pojawił się ten dziwny gość. Szybko stłumił pierwszą myśl, która przyszła mu do głowy: "wbić mu pięść w mordę, aż po sam łokieć.", to z pewnością nie byłby dobry początek znajomości. Na pierwsze zdanie nieznajomego, zawierające denerwującego "robaczka" nie odpowiadał w żaden sposób. Za to kiedy Chris poczuł jak igła stimpacka przebija jego skórę, a on sam w ten cudowny sposób odzyskuje siły nie musiał się długo zastanawiać.

- Za to pójdę z tobą nawet na koniec świata. - Przyjrzał mu się uważnie i zebrał się nawet na dziwny grymas, który chyba tylko matka mogłaby nazwać uśmiechem.

Chwilę później spróbował podnieść się z ziemi. Nie było lekko, chociaż trzeba przyznać, że ta szpryca i tak sprawiła, że poczuł się dużo lepiej. Nie chciał jednak marnować czasu i czekać, aż substancja, o której swego czasu czytał nawet dużo, rozejdzie się po jego organizmie. Kiedy stał już na równych nogach przyjrzał się ludziom stojącym przed nim.

- To jak, jest coś do roboty? - To pytanie nie sprawi chyba, że znowu dostanie w mordę. Przynajmniej sam miał taką nadzieję.
 

Ostatnio edytowane przez Rusty : 08-03-2009 o 18:34.
Rusty jest offline