-Nietutejszy...
Starzec zamarudził pod nosem przyglądając się Tobie od stóp do głów. -Połowa z nich jest albo synami faraona albo kogoś z dworu. Nie-egipska krew nie pozwala ich zaakceptować, szlachetna – wysłać na budowę. Tak więc służą w pałacu.
Niczym płomień w Twych oczach ukazało się tyle żalu, smutku i złości w ustach starca, zrezygnowania a jednocześnie przemieszanej z chęciom walki o los dzieciąt. Złości faraona. Ten płomień niósł wiele barw od fioletu i bieli do czerni i seledynu. -Chyba już za dużo powiedziałem Ci.
Westchnął i zakaszlał okropnie kilka minut.
__________________ Otium sine litteris mors est et hominis vivi sepultura. |