Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-03-2009, 22:48   #121
Howgh
 
Howgh's Avatar
 
Reputacja: 1 Howgh jest po prostu świetnyHowgh jest po prostu świetnyHowgh jest po prostu świetnyHowgh jest po prostu świetnyHowgh jest po prostu świetnyHowgh jest po prostu świetnyHowgh jest po prostu świetnyHowgh jest po prostu świetnyHowgh jest po prostu świetnyHowgh jest po prostu świetnyHowgh jest po prostu świetny
Jonathan opierał się o ścianę, stojąc z rękami w kieszeniach. Obserwował spokojnie jak Julian najpierw leczy Mike’a, później przynosi mu wodę, a na końcu głaszcze i szepcze coś czule. Uśmiechnął się w duchu, bo znał Mike’a na tyle dobrze, żeby wiedzieć co on sobie myśli o tym dzieciaku i jego pocieszeniach.

Co mam teraz zrobić? Pozwolić stadu zdecydować o losie mężczyzny, który zabił swojego kolegę? Włączyć się i forsować za wszelką cenę, jego wyrzucenie? Pozwolić mu zostać?

Johny miał wrażenie, że gdyby Mike’owi nie odwaliło, to mogliby się naprawdę dobrze dogadać. Mieli podobne punkty widzenia... Miał wrażenie, ze coś jeszcze ich łączy, ale nie doszedł jeszcze co dokładnie. Na razie postanowił poczekać na rozwinięcie sytuacji.

Zdecyduję w trakcie tego wszystkiego.

W czasie, gdy tak rozmyślał kątem oka obserwował Juliana. Jego głupią scenkę i jego żałosną grę aktorską. Zainteresował go jedynie obraz, który pojawił się nad nim i Tyburcjuszem. Posłuchał co ten miał do powiedzenia. Wydawało się logiczne, ale...

Nagle Mike, którego Jonathan chwilowo nie obserwował podniósł się i stanął na nogach. Rozejrzał się, zlokalizował go i ruszał w jego stronę. Przez chwilę Johny nie wiedział co począć. Odejść? Zaatakować? Nie mogąc się zdecydować, został na miejscu i czekał. Mike przemówił. Jonathan słuchał i patrzył prosto w jego oczy.

„Oczy zwierciadłem duszy”.

To co w nich zobaczył, przekonało go do tego, co powinien zrobić. Zbliżył się do niego i wyszeptał prosto do ucha, tak, żeby tylko on to usłyszał.


- Postawmy sprawę jasno, jesteśmy dorośli. Miałem okazję się zemścić, ale jej nie wykorzystałem. Nie byłem w stanie. Może jestem za miękki, a może zrobiło mi się Ciebie żal. Nie wiem i to raczej nie jest ważne. W każdym razie... Nic do Ciebie mam. Rachunki wyrównane. Będę Cię jednak obserwował.



Klepnął go lekko w ramię, przyjacielskim gestem który nawet jego zdziwił. Wyminął Mike'a i podszedł do Juliana. Miał tego wszystkiego już powyżej uszu, tej dziecinady na którą wszyscy przymykali oko, a których ona tak naprawdę również irytowała, jak miał nadzieję.


- Uświadom sobie wreszcie, że to Ty gówniarzu jesteś dzieckiem, a my jesteśmy dorośli. Nie oceniam nikogo po wieku, bo można spotkać dwunastolatka który jest inteligentniejszy od dwudziestolatka, ale w Twoim wypadku to się niestety jak widać nie sprawdza. KAŻDY z Nas ma tutaj mózg i nie trzeba nam wykładać wszystkiego jak krowie na rowie, jasne? A nawet gdyby trzeba było, to na pewno nie będzie tego robiło dziecko. Więc przymknij się chociaż na chwilkę i pozwól każdemu decydować samemu. Jesteś tutaj chyba najmłodszy z nas wszystkich, a przez Ciebie robi się totalny syf, wprowadzasz tylko zamęt i niepotrzebne zdenerwowanie. Drzesz się w niebo głosy, gadasz głupoty. Czy ktokolwiek tutaj krzyczał na Tyburcjusza? Czy ktokolwiek go zaatakował? Nie. Jesteśmy dorośli i takie sprawy można załatwić na spokojnie. Zacznij nad sobą panować, nie zmieniaj zdania co 5 minut i po prostu daj sobie na wstrzymanie bo mnie i chyba nie tylko mnie, cholernie denerwuje Twoje zachowanie. Przemyśl sobie co Ci powiedziałem, zanim mi odpowiesz.


Odwrócił się plecami do Juliana, spojrzał w oczy Tyburcjusza i wyciągnął rękę na powiatanie.


- Jeżeli o mnie chodzi, to witaj w Stadzie. Masz moje pełne poparcie. Miło mi Cię poznać, nazywam się Jonathan Noys. Wybacz, za niego.

__

* Jonathan przyjaźnie odpowiada Mike'owi. Julianowi wygarnia co myśli o jego zachowaniu. Wita Tyburcjusza i zapewnia go, o swoim popraciu dla jego osoby.
 
__________________
Nigdy nie przestanę podkreślac pewnego drobnego, instotnego faktu, którego tak nie chcą uznać Ci przesądni ludzie - mianowicie, że myśl przychodzi z własnej, nie mojej woli...

Ostatnio edytowane przez Howgh : 09-03-2009 o 19:45. Powód: Malutka zmiana wypowiedzi.
Howgh jest offline