Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-03-2009, 15:29   #122
Rewan
 
Reputacja: 1 Rewan jest na bardzo dobrej drodzeRewan jest na bardzo dobrej drodzeRewan jest na bardzo dobrej drodzeRewan jest na bardzo dobrej drodzeRewan jest na bardzo dobrej drodzeRewan jest na bardzo dobrej drodzeRewan jest na bardzo dobrej drodzeRewan jest na bardzo dobrej drodzeRewan jest na bardzo dobrej drodzeRewan jest na bardzo dobrej drodzeRewan jest na bardzo dobrej drodze
Na słowa Jonathana i przyjacielski gest w postaci klepnięcia w ramię, Sheff’owi podniosły się brwi, wyrażając swe nieme zdziwienie. Noys obszedł go i ruszył w kierunku Juliana, wdając się w konfrontacje. Mike oparł się o ścianę i przyglądając się całemu zdarzeniu, popadł w przemyślenia. Takiej reakcji Noysa na jego przeprosiny się nie spodziewał i był pewny, że będzie musiał się bardziej postarać by uzyskać takie stosunki z Noysem. Jednak co innego słowa i gra ciała, niż rzeczywiste myśli. Jonathan nie mógł tak szybko usunąć ze swych myśli urazy, jaką darzył do Mike’a. On sam przypuszczał, że w rozumowaniu Noysa kryją się takie określenia jak zniewaga, ból, cierpienie. Nie mógł mu tak szybko wybaczyć, ale zarazem nie mógł okazać otwartej wrogości. Po pierwsze sytuacja pomiędzy nimi była by skomplikowana, a to tylko wszystko utrudniło. Po drugie: gdyby ją okazał i tak nic dzięki temu by nie zyskał. Sheff pozostał by nadal w stadzie, a Jonathan nie mógł go zranić, bo inaczej znał konsekwencje. Wszystko zatem było tu zagmatwane i by się połapać trzeba było zacząć się porządnie przysłuchiwać i obserwować. Znajomość reguł znacznie ułatwi... rozgrywkę. Uśmiechnął się na określenie, jakie przyszło mu do głowy.

Noys tymczasem ukończył swą dziwną kłótnię, która w mniemaniu Mike’a tylko popsuła mu wizerunek, ale poniekąd był wdzięczny za przerwanie Julianowi gierek. Nie miał nastroju, na śmianie się z jego nieudolności i iście dziecięcym zachowaniem, a irytacja tylko potęgowała jego zły nastrój. Skupił się na słowach, które usłyszał, by dojść do wniosku co się tu w ogóle dzieje. Zrozumiał jedynie, że ten ktoś chcę dołączyć do stada, ale nie rozumiał kim jest i czego chciał. Potrzebował informacji. Ale nie informacji od byle kogo. Potrzebował ich od kogoś kompetentnego, kogoś który umiał wysilić się na obiektywizm. Obiegł spojrzeniem po pomieszczeniu. W oczy rzucił mu się Reynold. Był człowiekiem o uzdolnieniach ścisłych, potrafił jasno przedstawić fakty, bez ich urozmaicenia. To właśnie kogoś takiego szukał. Skierował ku niemu swe kroki, i przechodząc przez salę, nadal słabo, z plątającymi się pod nim nogami, dotarł do Reynolda.

-Jeśli nie masz nic przeciwko, możesz mi wyjaśnić o co się tu rozchodzi? Coś mi się wydaję, że nim tu przybyłem, omówiliście już parę spraw.
 
Rewan jest offline