Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-03-2009, 00:23   #41
g_o_l_d
 
g_o_l_d's Avatar
 
Reputacja: 1 g_o_l_d wkrótce będzie znanyg_o_l_d wkrótce będzie znanyg_o_l_d wkrótce będzie znanyg_o_l_d wkrótce będzie znanyg_o_l_d wkrótce będzie znanyg_o_l_d wkrótce będzie znanyg_o_l_d wkrótce będzie znanyg_o_l_d wkrótce będzie znanyg_o_l_d wkrótce będzie znanyg_o_l_d wkrótce będzie znanyg_o_l_d wkrótce będzie znany
Timi nie pamiętał kiedy ostatnim razem jadł coś równie dobrego. Przykucnąwszy, skrupulatnie odłamywał małe kawałeczki pieczywa od pajdy chleba. Wkładają je sobie do ust, delektował się nimi w ciszy. Poprzez ostanie dni mógł jedynie marzyć o breji, którą niegdyś co dnia serwował mu Rogan. Miał stanowczo dość nadgnitego mięsa i popsutych owoców. To co znalazł w skórzanej torbie jednego z podróżników było wyborne i miał cichą nadzieję, że ma tego więcej.
Malec pozornie nic nie robiąc sobie z obecności wędrowców smakował kolejne kęsy, wpatrując się nieruchomo w zawartość tobołka porozrzucaną pomiędzy pożółkłymi kępami trawy. W jednej chwili bez zastanowienia sięgał swoją wychudłą dłonią po mapę i znaczą ją rozwijać. Wtem wyraźnie podirytowany krasnolud podszedł ku niemu i zaczął zbierać zawartość swojego tobołka, pakując ją powrotem do środka. Gdy dłoń krasnoluda zacisnęła się na brzegu mapy, Turam pociągnął ją ku sobie. Malec jednak nie bardzo chciał rozstać się ze swoim znaleziskiem. Krasnolud bez większego namysłu gwałtownie szarpnął, z taką siłą, że chłopiec stracił równowagę. Ratując się przed upadkiem Timi wyciągnął przed siebie ręce wypuszczając spadek Turama z uścisku. Po chwili chłopiec usiadł po turecku na gołej ziemi, wbiwszy wzrok w plecy wyraźnie podirytowanego krasnoluda. Nikt nie mógł zauważyć, ze jego lico wyraźnie poczerwieniało, a wyłupiaste oko w kolorze nieba pałało żądzą mordu. Zgoła nie wiadomo dlaczego dopiero teraz do malca dotarło, iż właściciel milusińskiego głosu, właśnie z nim od pewnego czasu próbuje nawiązać kontakt. Na twarzy Ragan zagościł niepokój, gdy Timi gwałtownie zwrócił lico w jego stronę. Elf mimo, że nie dostrzegał miny jaka malował się w tej chwili pod lnianą płachtą, wiedział że malec nie jest w nastroju na „Domowe Przedszkole”. W jednej chwili Rasgan poczuł na swojej dłoni drobną i zimną rączkę Timiego. Malec bez większej zwłoki wsparł się na wyciągniętej ręce elfa i stanął na równe nogi, gestem naśladujący wielką damę wysiadającą z dorożki. W chwili, gdy był w połowie drogi by odebrać Turamowi „swoją” mapę nieopodal niego opadł a ziemię gryf, wiozący na grzbiecie dwóch przybyszów.
Timi zamarł w bezruchu oglądając się za siebie. Właściciel nonszalanckiego głosu jawił się chłopcu, jako postać niebywale pewna siebie, co wzbudziło w chłopcu nie małe zainteresowanie. W jednej chwili Timi zapomniał o mapie Turama i zaczął bacznie przysłuchiwać się rozmowie elfa z gnomem. W chwili, gdy Ragan odpłacił głupią odpowiedzią na głupie pytanie chłopiec dobył z siebie ochrypłego śmiechu. Docinka maga wyraźnie wprawiła malca w dobry humor, gdyż stanąwszy tuż obok elfa zaczął przedrzeźniać gnoma, wyśmienicie się przy tym bawiąc.
 
__________________
Nie wierzę w cuda, ja na nie liczę...

Dreamfall by Markus & g_o_l_d
g_o_l_d jest offline