Kurt słuchał w zadumie tego, co mówił do niego Dankan, przyglądając się reszcie gości zebranych w głównej sali. Co poniektórzy jeszcze pracowali intensywnie łyżkami, co poniektórzy resztką chleba czyścili talerze a inni raczyli się piwem. Stary żołnierz nie śpieszył się z posiłkiem… nie miał takiej potrzeby. Nie licząc tego małego, gadatliwego upierdliwca. - Posiedzisz tu mały jeszcze parę dni i te jajka bokiem też ci będą wychodzić. Więc za jajecznicę dziękuję, a piwa możesz mi dolać. Obiad… niech będzie. Uważaj na siebie i nie pakuj się w kłopoty. Tutaj ludzie są nawykli do dochodzenia sprawiedliwości szybko i skutecznie.
Sam nie wiedział, po co rozmawia z tym halflingiem. Nie miał złudzeń, że z umiejętnościami ładowania się w problemy Dankana będzie to zmartwienie dla niego. Przez chwilę obserwował gorączkowe zabiegi z ustaleniem godziny i planowaniem obiadu. By po chwili zostać uraczonym historyjką na temat trudnego dzieciństwa i kultystów w Nuln. Mina mu stężała, nachylił się przez stół tak, że halfling mógł przyjrzeć się dokładnie jego zmęczonej twarzy. Wbił w niego chłodne spojrzenie szarych oczu i szepnął spokojnie… chyba, aż nazbyt spokojnie, aby halfling mógł to zignorować.
- Mały nie przesadzaj. Po prostu zachowaj umiar i nie sprzedawaj mi historyjek, którymi raczyłeś dziewki w drewutni.
Nie wiedział czy to za sprawą mocno czosnkowego wyziewu z jego ust czy tego, co usłyszał ale na twarzy jego rozmówcy pojawił się grymas. Swoją drogą to w tej kiełbasie jest stanowczo za dużo czosnku a za mało jałowca – pomyślał przeżuwając ostatni kęs. Osuszył kufel i zabrał się za smakowicie wyglądające jabłko.
I w dalszym ciągu czekał... |