Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-03-2009, 11:40   #15
Arango
Banned
 
Reputacja: 1 Arango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodze
Południe

Postronny obserwator mógłby powiedzieć, że słoneczne przedpołudnie tego dnia było jak sto innych w tej faktorii. Ot jedzono, pito, handlowano, gdzieniegdzie próbowano flirtować.
Lecz dzień dzisiejszy był jednak inny, a gdy potem go wspominano, ci co przeżyli byli jednomyślni.

Wszystko zaczęło się od Snogara.

Kocur wylegujący się przed drzwiami karczmy "Pod tłusta gęsia" odemknął leniwie jedno ślepie. Przez ulice gnała jedna z tych śmiesznych istot, które czasem go dokarmiały resztkami. Choć określenie gnała było nieco na wyrost zważywszy wzrost oraz nieco przykrótkie nogi osobnika.
Kocisko znów przymknęło powieki postanawiając złapać choć trochę ciepła przed surową zimą, gdy wtem solidny kopniak kazał poderwać mu się na nogi prychając i wyginając grzbiet. Oto niedawno widziany człeczek przemknął obok zwierzaka wymierzając mu niejako w biegu lekki kopniak.
Znów o te myszy awantura - pomyślał kocur - a nie wystarczy po prostu poprosić ? - spojrzał z wyrzutem na zamykające się drzwi i z wyprężonym ogonem, z godnością oddalił się na obchód swych włości.

Snogar wpadł do gospody niczym kula wystrzelona z nulneńskiej bombardy. Stał teraz w drzwiach z dziwnym błyskiem w oku usiłując złapać dech, a o skali jego zaaferowania niech świadczy to, że nie zaplótł do końca swej brody.

Każdy kto choć trochę zna krasnoludy wie, że biegają one zazwyczaj tylko w dwóch sytuacjach. Gdy chodzi o wojnę lub złoto. Błysk w oku widoczny u Thordwalsona świadczył że tym razem chodziło chyba o to drugie.

- Arhhh - wycharczał - piwa...

Gruby Kurt usłużnie podskoczył z kuflem, który został błyskawicznie opróżniony, po czym na migi krasnolud poprosił o jeszcze. Gdy i to życzenie zostało spełnione charknął, splunął i obwieścił

- Poszukuje każdego chętnego, do ciężkiej pracy. Teraz, natychmiast. Płacę gotówką. Potrzebuje co najmniej tuzina. Kopaczy, górników, myśliwych... wszystkich... Kurcie zapisuj chetnych.. - przerwał widząc Dankana rozmawiającego z Upherem.
-
A ty co tu robisz ? Polować, polować, już na polowanie - zaczął ciągnąć z całej siły za rękę zdumionego mężczyznę
- Ale moje piwo - ten słabo protestował
- Żadne piwo. Polować. Przynieś zające, sarny, kozice, tury...- wyliczał krasnolud na palcach.
Myśliwy spojrzał na siedzących wzrokiem "temu to już odbiło zupełnie" bo jak świat światem nikt tu w górach tura nie widział. Ale ponieważ z wariatem nie warto się kłócić machnął ręką i wyszedł z karczmy.

Wzrok Snogara padł teraz na Webera i mina mu się nieco wydłużyła, lecz zaraz odzyskał pewność siebie. W dwóch susach był przy jego stoliku.
- Umowy nie było. Rozmowy nie było. Procentów nie ma - jakby na potwierdzenie swych słów splunął na blat obok łokcia Francesci i starannie roztarł ślinę. Podniósł palec do góry ...
- Nie było - oświadczył uroczyście.

W polu jego widzenia znalazł się ponownie Kurt, który doszedł chyba do tego samego wniosku co myśliwy, bo wracając z zaplecza jedną rękę trzymał za plecami jakby chował tam... bo ja wiem... solidna dębową lagę ?
Teraz on stał się ofiara napastliwości krasnoluda.
- Jak Grob przyjedzie kupisz wszystko. Olej, narzędzia, wnyki, żywność, mięso, zające, sarny, kozice... - Snogar znów zaczął się rozpędzać
- Tury... - dokończył machinalnie karczmarz
- Tu.. Co ? Skąd wiesz o turach ? - przedstawiciel starej rasy łypał teraz podejrzliwie .
- Ekhm... każdy wie ze Gorb ma najlepsze tury w okolicy - wydukał
- Co ? A tak. Kupisz wszystko...

Snogar stanął na środku izby i zamyślił.
Po chwili rozpromienił i mamrocząc coś do siebie wypadł z karczmy. Najpierw usłyszeć można było przeraźliwy miaukniecie kota a potem widać jak kłusuje do swego kantoru wykrzykując do siebie
- Wdowie urwisko...wiedziałem...wiedziałem... Wdowie urwisko... A ja go teraz o tak.. o tak .. o tak

Przez zaciągnięte błoną okno widać było jak zatrzymał się gwałtownie i zaczął wiercić butem w błocie jakby coś miażdżył. Potem splunął, pogroził pięścią w kierunku sklepu Paula, po czym popędził dalej w kierunku swego składu (choć popędził to może za dużo powiedziane. Niektórzy nazwali by to raczej świńskim truchtem)




Taki wzrok ma mniej więcej Snogar

Gruby Kurt popatrzył na siedzących w sali
- Zgłupiał. Na Sigmara zgłupiał doszczętnie. Przecież droga do Wdowiego Urwiska odkąd pamiętam była zasypana lawina skalną.
Westchnął ciężko, wzruszył ramionami i zabrał się pucowanie kufla.
- Choć krasnoludy nie głupieją od tak sobie...hmmm...może jednak coś wie...? - mruczał do siebie

Na zewnątrz stary kocur poważnie przemyśliwał sprawę zmianę miejsca zamieszkania. Zostać bowiem podeptanym dwa razy w przeciągu kilku minut to jest jednak coś czego poważny i szanujący się kot znieść nie może.
Oblizał łapę i przysiągł sobie dozgonnie, że nawet gdyby w kantorze tego małego człeczka zamieszkała rodzina najtłustszych myszy jakie zna świat nie kiwnie nawet pazurem.


Dobry człek to martwy człek. Jedyną rzeczą lepszą niz martwy człek, to umierajacy człek mówiący ci, gdzie mozna znalezć wiecej człeków.
jedna ze złotych mysli Morgluma Karkołamacza.

Grob zaniepokoił się nie na żarty. Obecność zielonoskórych o tej porze roku w tym miejscu nie wróżyła dobrze. Mogli zamknąć wąski przesmyk jaki teraz przejechali odcinając dolinę od cywilizacji. No i karawanę krasnoluda rzecz jasna.
Yuri wraz z kilkoma ludźmi zawlekł trupy orków pod skałę i zaczął obkładać je chrustem. To jakby obudziło Groba.
Wrzasnął
- Czyś ty się z goblinem na rozum pomienił ? Chcesz ich tu więcej ściągnąć ? Cisnąć tę padlinę do jakiejś rozpadliny !!!

Po czym stanął na koźle jednego z wozów i wygłosił krótkie przemówienie.
- Do faktorii mamy cztery duze mile, czyli dobre 12 imperialnych. Musimy do nich dotrzec nie tracąc ani jednego wozu. Żwawo wiec popedzać zaprzegi i miec oczy otwarte.
A jako dodatkowa premie dam -
widać było jak mocuje się chwile ze sobą - po dziesięć karli - obwieścił w końcu.
Odpowiedział mu wrzask radości, po czym sprawiono szybko pochód i karawana ruszyła.

Idący obok pierwszego wozu Hugo i Yuri słyszeli jak szef mruczy do siebie.
- Oby tylko przejechać Bród Wilków, a powinniśmy być bezpieczni.
Człowiek i i halfling spojrzeli po sobie. Wiedzieli ze pierwszy bród do jakiego dążą (zwany właśnie Brodem Wilka, w odróżnieniu od drugiego nazywanego Umarlakiem) leży jakieś 3 mile imperialne przed nimi.
Blisko, a jednocześnie daleko, zważywszy na wąska drogę jaka musieli się poruszać.

Zbliżali się właśnie do pierwszego z licznych zakrętów na niej, gdy z daleka dobiegł ich przeciągły skowyt wilka.
Po chwili zawtórowalo mu kilka innych.
Znacznie bliżej jak im się zdawało.
 

Ostatnio edytowane przez Arango : 10-03-2009 o 12:14.
Arango jest offline