Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-03-2009, 13:39   #125
rudaad
 
rudaad's Avatar
 
Reputacja: 1 rudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputację
Aleksandra Nassau

Świadomość zaczynała powoli przebijać się przez lepką czerwień, która jeszcze chwile temu zalewała jej wzrok. Najpierw jasne plamy przed oczami nabierały ostrości i wyrazistości, później zaczynały tworzyć się z nich konkretne kształty, sylwetki, twarze... Reynold, Dominique, reszta ludzi w oddaleniu... Czyżby upadek i utrata przytomności doprowadziły ją do zaburzeń perspektywy, czy naprawdę stado powstrzymywała jakaś dziwna bariera?

Popatrzyła nierozumiejącymi oczyma na wszystkich w okół, chciała coś powiedzieć, ale nie miała siły. Wiedziała, kto kłamał, kto czego chciał po tym spotkaniu, a także wiedziała o rzeczach, których jeszcze nie rozumiała. Spoglądając po twarzach przypominała sobie myśli, które odebrała, próbowała dojść w nich ładu, jakiejkolwiek spójności... Zrozumieć dlaczego znów się jej to przydarzyło... Przecież tu wszystko było inne, ona też się zmieniała, dlaczego jej dar nie mógł ulec takiej samej transformacji... Nie przepadała za takimi sytuacjami, gdy musiano jej pomagać po użyciu mocy. Zazwyczaj wychodziło to zwyczajnie, jak szum roju tuż przy uchu, bez żadnej krwi... i chłodu... Nieskoordynowanym ruchem podniosła dłoń do zimnego kompresu na swoim czole i spróbowała go zdjąć. Wszystkie chwile zdawały się trwać w nieskończoność, każda czynność zabierać godzinny czasu i męczyć, potwornie męczyć. Bezwładnym ruchem odrzuciła głowę na bok. Znalazła go, nie wiedząc samej, że go szukała. Odchodził od niej, wycofywał się... Patrzyła mu w oczy, do momentu w którym się nie odwrócił do Horacego.

Ciepła dłoń zaczęła gładzić jej policzek, zimny kompres znów zajął swoje miejsce... jak korona. Uśmiechnęła się lekko, gdy czuła dłoń poprawiła jej głowę, układając naprzeciw twarzy Reynolda. Wiedziała, że musi odpocząć choć jeszcze trochę... Przysunęła się bliżej matematyka, albo tylko tak się jej wydawało i wtuliła się w niego jak dziecko, które właśnie zasypia... Zacisnęła lekko wargi, jakby próbując powstrzymać płacz, albo ból. "Dalej tu jesteś, chociaż ty nie uciekniesz?..."
 
__________________
"Najbardziej przecież ze wszystkich odznaczyła się ta, co zapragnęła zajrzeć do wnętrza mózgu, do siedliska wolnej myśli i zupełnie je zeżreć. Ta wstąpiła majestatycznie na nogę Winrycha, przemaszerowała po nim, dotarła szczęśliwie aż do głowy i poczęła dobijać się zapamiętale do wnętrza tej czaszki, do tej ostatniej fortecy polskiego powstania."

Ostatnio edytowane przez rudaad : 10-03-2009 o 13:42.
rudaad jest offline